Rozdział 61

2.7K 139 9
                                    


Minęło już kilka dni odkąd Harry poznał Salazara, Godryka, Rowenę i Helgę. Tak jak zostało ustalone, codziennie przychodził na lekcję Oklumencji. Zdążył już dość dobrze poznać założycieli. Przez ten czas zrozumiał, jak bardzo różnią się od jego wyobrażenia o nich. Do tej pory był pewien, że Sal jest złym czarnoksiężnikiem o wyniosłym sposobie bycia, który gardzi mugolakami, okazało się jednak, że jest całkiem inaczej, no prawie całkiem. Godryk był niezwykle żywym czarodziejem, w mugolskim świecie można by uznać, że choruje na ADHD. Jest potwornie pewny siebie i bardzo lubi rywalizację, o czym Harry przekonał się na własnej skórze. Jedynymi osobami, które były w stanie okiełznać ten tajfun energii były Rowena i Suzanne. A jeśli o Rowenie mowa to i ona okazała się całkiem inna niż ją sobie wyobrażał. Gryfon był pewien, że kobieta będzie zachowywała się, jak Hermiona na początku ich znajomości, albo jeszcze gorzej. Jednak zdał sobie sprawę, że czarnowłosa bardzo lekko podchodzi do tematu nauki, jakby było to jej hobby, a nie praca. Tylko Helga była taka, jak myślał, miła kobieta, która przypominała mu odrobinę Panią Weasley, jednak gdy było trzeba potrafiła walczyć o swoje.

Suzanne tak jak co dzień pojawiła się w Komnacie Tajemnic. Na miejscu spotkała Harrego i Salazara. Gryfonka zauważyła zmianę w zachowaniu młodego Potter' a, stał się bardziej pewny siebie, ale nie przesadnie. Bardzo polubił Slytherin' a, spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Czarnoksiężnik przyznał się jej, że chłopak ma talent do sztuki umysłu i dodał, że poczynił olbrzymie postępy w zaledwie pięć dni. Harry za to powiedział jej, że Oklumencja nie jest tak zła, jak na początku uważał, a winą za jego niechęć do tej dziedziny obarczał Snape' a.

- Przydałoby się wybrać do Gringotta. - powiedziała do Harrego.

- Kiedy? - zapytał.

- Najlepiej dzisiaj, jutro ostatni dzień roku. Pewnie będą nas chcieli widzieć w Norze. - odpowiedziała, Gryfon zgodził się z dziewczyną i już pół godziny później znaleźli się na Ulicy Pokątnej. Spokojnie szli ulicą przyglądając się wystawom sklepowym. Kilka minut później byli już w banku Gringotta. Podeszli do jednego z goblinów, który zaprowadził ich do dyrektora banku.

- Witaj, niech Twoje złoto będzie prosperować. - przywitała się z szacunkiem dziewczyna.

- A Twoja broń pozostanie ostra. - dokończył Bagrod. - Witam panienko Dumbledore, panie Potter. - skinął z szacunkiem głową. - Co Was do mnie sprowadza?

- Razem z Harrym chcielibyśmy dostać się do krypty Slytherin' a. - wytłumaczyła.

- Och, czyli dowiedzieliście się o kontrakcie. - bardziej stwierdził niż zapytał.

- Skąd o nim wiesz? - zapytał zdezorientowany Potter.

- Został podpisany w mojej obecności. - odpowiedział. - Miałem zadbać, żeby te dokumenty - wskazał palcem na plik papierów na biurku. - znalazły się w Waszym posiadaniu.

- Czego dotyczą? - zapytała tym razem Suzanne.

- To jest pełny test krwi, konkretnie panienki. Ostatnio dostała panna tylko listy skrytek i posiadłości. Te tutaj to akt urodzenia, z rozpiską najbliższych żyjących krewnych. - wytłumaczył goblin.

- Mogę?

- Naturalnie. - powiedział. - Ale zanim to panienka przejrzy prosiłbym, żeby Pan Potter także wykonał test.

- Oczywiście, co mam zrobić? - zapytał. Wykonał wszystko według słów Bagrod' a. Po chwili pojawił się na biurku kolejny plik dokumentów. Suzanne i Harry z zaciekawieniem zaczęli przeglądać akta Potter' a.

IMIONA: Harry James
NAZWISKO: Potter
DATA URODZENIA: 31 lipca 1980
STATUS KRWI: półkrwi
PRZYDOMEK RODOWY: Potter
OJCIEC: James Charlus Potter (zmarły)
MATKA: Lily Potter z domu Evans (zmarła)
OJCIEC CHRZESTNY: Syriusz Orion Black
MATKA CHRZESTNA: Marianna Morningstar z domu Dumbledore (zmarła)
OPIEKUN: Petunia Dursley z domu Evans
OPIEKUN MAGICZNY: Albus P. W. B. Dumbledore
NAJBLIŻSI ŻYJĄCY KREWNI: Petunia Dursley, Syriusz Black, Salazar Slytherin, Godryk Gryffindor, Rowena Ravenclow, Helga Hufflepuff, Suzanne Morningstar.

- Suzanne twoja mama była moją matką chrzestną!? - zdziwił się Harry, ale gdy zobaczył dalszą część jego oczy prawię wyskoczyły z orbit. - Skąd oni się tu wzięli!?

- Są twoimi żyjącymi krewnymi, to normalne, że są na liście. - powiedział spokojnie goblin.

- A pana to nie dziwi? - zapytał. Przecież ta kartka to dowód, że założyciele Hogwartu wcale nie umarli.

- Och nie. Salazar wszystko mi wyjaśnił, utrzymujemy stały kontakt. - odpowiedział z uśmiechem. - W końcu nie może pojawić się tu osobiście, a musi za coś żyć.

- No tak, to logiczne. - stwierdził po chwili Gryfon. Suzanne w między czasie wzięła swoje akta, po chwili Harry dołączył do niej.

IMIONA: Suzanne Godryka Rowena Helga
NAZWISKO: Morningstar
DATA URODZENIA: 22 sierpnia 1980
STATUS KRWI: czysta krew
PRZYDOMEK RODOWY: Morningstar
OJCIEC: Lucas Godryk Salazar Morningstar (zmarły)
MATKA: Marianna Morningstar z domu Dumbledore (zmarła)
OJCIEC CHRZESTNY: Remus John Lupin
MATKA CHRZESTNA: Lily Potter z domu Evans (zmarła)
OPIEKUN: Albus P. W. B. Dumbledore
OPIEKUN MAGICZNY: Albus P. W. B. Dumbledore
NAJBLIŻSI ŻYJĄCY KREWNI: Minerwa McGonagall, Albus Dumbledore, Syriusz Black, Salazar Slytherin, Godryk Gryffindor, Rowena Ravenclow, Helga Hufflepuff, Harry Potter.

- Dlaczego figuruje pod tym nazwiskiem? - zapytała zdziwiona, nigdy nie używała go.

- W tych aktach pojawia się nazwisko, które zostało Ci nadane po urodzeniu. - wytłumaczył goblin, jednak Suzanne wydawała się jeszcze bardziej zdziwiona.

- Ale... dziadek powiedział, że nigdy nie nosiłam tego nazwiska, ani ja, ani mój tata. - powiedziała niepewnie.

- Po urodzeniu w aktach pojawia się pierwsze nazwisko. Zawsze takie jakie powinno być, a nie to nadane. - odpowiedział. - Twój ojciec przyjął nazwisko Black, gdy skończył 2 lata. Ty zaczęłaś figurować pod nazwiskiem Dumbledore dopiero w wieku 3 lat.

- Rozumiem. - powiedział lekko zawiedziona. - To chyba wszystko. Możemy już udać się do krypty? - zapytała wstając z miejsca.

- Naturalnie zaraz wezwę Gryfka, żeby Was tam zabrał. Bardzo miło mi było Was spotkać.

- Nam było równie miło. Dziękujemy i do widzenia. - pożegnała Bagrod' a. Byli już przy drzwiach, gdy zatrzymał ich.

- Prawie zapomniałem! - wykrzyknął i podszedł do jednej z wielu szafek w jego gabinecie. Z szuflady wyjął dwa pierścienie. - To są Wasze sygnety rodowe, miałem Wam je przekazać, gdy już dowiecie się o kontrakcie.

Każde z nich uważnie przyglądało się swojemu pierścieniowi. Na sygnecie Harrego znajdował się jeleń.

- Te konkretne sygnety są zaklęte. - wytłumaczył goblin. - Ten - wskazał na pierścieni znajdujący się w ręce Potter' a. - przystosowuje się do swojego właściciela.

- Rogacz... - szepnął cicho Gryfon.

- Nie zmienił się. - powiedział Bagrod, a Harry spojrzał na niego nic nie rozumiejąc. - Gdy Twój ojciec otrzymał sygnet także przedstawiał on jelenia. - Harry uśmiechnął się szeroko i założył pierścień na serdeczny palec prawej ręki.

Suzanne dokładnie przyglądała się sygnetowi. Przedstawiał on herb rodowy Morningstar' ów, czyli godło Hogwartu. Założyła go na palec, a pierścień zmienił się. Obecnie przedstawiał lwa.

- Ten natomiast - zaczął goblin. - zmienia się w zależności od zachowania właściciela.

- W jakim sensie? - zapytała.

- W zależności od tego jak będziesz się zachowywać, sygnet będzie się zmieniał. Obecnie to lew, ale równie dobrze może to być wąż, borsuk lub orzeł.- wytłumaczył.

- Rozumiem. No, ale musimy się już zbierać jeśli chcemy wrócić przed zmrokiem do zamku. Żegnaj. - pożegnali się z Bagrod' em. Następnie wraz z Gryfkiem udali się do wózka.

*-*-*
Przepraszam, że rozdział się wczoraj nie pojawił, miałam małą awarię. Wszystko naprawione i rozdziały będą się pojawiać codziennie.

Suzanne Dumbledore: Zapomniane Dziedzictwo  || OCxSnape || ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now