🇵🇱 ♦ 𝟏𝟗𝟑𝟖 ♦

214 11 0
                                    

Melanie wbiegła do środka i pomachała matce bez słowa. Chciała już być w pokoju Toma, ale mama złapała ją za płaszcz.

- Melanie! A co się mówi? - westchnęła Pani Benningfield.

- Dzieeeeń dobryyy!

- Jak było w szkole?

- W porządku - Melanie wywróciła oczami - Mogę już iść do Toma?

- Tom ma gościa - odpowiedziała jej tajemniczo matka.

- Gościa? - szczęka Melanie opadła nieznacznie - Kogoś z rodziny?

- Nie.

- Ktoś chce go adoptować?! - spanikowała.

Wiedziała, że to było okrutne, ale nie chciała żeby ktokolwiek adoptował Toma. Nie chciała go tracić.

- Nie, kochanie. Jakiś dziwny pan ze szkoły z internatem. Chyba chcą dać Tomowi jakieś stypendium czy coś, nie wiem.

- No dobrze, to poczekam - Melanie kiwnęła głową i siadła przy stole w kuchni.

Nerwowo stukała palcami w blat i obserwowała ludzi chodzących po schodach przez otwarte drzwi. Wreszcie dziwny mężczyzna, o którym mówiła jej matka, zszedł na dół. Wyszeptał kilka słów do Pani Cole, uśmiechnął się ciepło w stronę Melanie i wyszedł.

Od razu pobiegła na górę i otworzyła drzwi do pokoju Toma. Stał przy oknie i wyglądał przez nie z poważną miną.

- Tommy! - powitała go - Kim on był?

- Czarodziejem - odpowiedział poważnie, po czym odwrócił się, żeby na nią spojrzeć.

- Co? - zachichotała Melanie.

- Naprawdę. Jak poszedł ci sprawdzian z przyrody? - zapytał i zamknął za nią drzwi.

- Chyba w porządku... Ale co masz na myśli mówiąc, że to był czarodziej?

- Okazuje się, że... Jest więcej takich dzieci jak ja... - Tom próbował jakoś to wytłumaczyć - Wyjątkowych - wyszeptał - Czarodziejów. On powiedział, że moja matka też była wyjątkowa.

- Robisz sobie ze mnie żarty, Tommy!

- Nie robię. Oczywiście nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Ale jest specjalna szkoła z internatem dla takich dzieci jak ja i będę do niej uczęszczał - podszedł do niej.

- Sz-szkoła z internatem? - zapytała, a jej głos złamał się nieco - Ale Tommy, ja nie chcę, żebyś mnie zostawiał... - była na granicy płaczu.

- Nie zostawiam cię. Będę wracał na wakacje.

- Więc będę cię miała na trzy miesiące w roku? - pociągnęła nosem i schowała twarz w dłoniach - Tom, proszę cię, nie jedź tam.

- Muszę. Tam jest moje miejsce - powiedział.

- Zapomnisz o mnie.

- Nie zapomnę - Tom przytulił swoją płaczącą przyjaciółkę - Obiecuję, że nie zapomnę.

- Może zapytaj ich, czy też tam mogę pojechać!

- Szczerze w to wątpię, Mel - zaśmiał się.

- Wiem, że nie jestem wyjątkowa, ale... Mogę tam zamiatać podłogi czy coś!

- Jesteś zabawna, Melanie - Tom przytulił ją jeszcze mocniej - Nie zostałaś stworzona do zamiatania podłóg. Musisz się uczyć tutaj w Londynie. Pewnego dnia zostaniesz dziennikarką. To twoje największe marzenie, pamiętasz?

- Będę za tobą okropnie tęskniła - przyznała, po czym spojrzała mu w oczy.

- Wiem. Ja też będę za tobą tęsknił. Ale przecież będę wracał tu co lato i opowiadał ci historie z mojej szkoły - obiecał, po czym wyciągnął w jej stronę swój mały palec.

Zacisnęła swój mały palec z jego i uśmiechnęła się przez łzy.

- Tommy... A jesteś pewien, że ten pan nie był z jakiegoś psychiatryka czy coś? - zniżyła głos - Bo jeśli cię gdzieś zamkną, to nie bój się, uratuję cię - wyszeptała.

- Nie, nie był z psychiatryka - wywrócił oczami Tom - Ale jesteś słodka, Mel - zdjął jej okulary, po czym wytarł je o swoją koszulę - Proszę - położył je z powrotem na jej nosie.

- Dziękuję, Tommy - pociągnęła nosem.

- Nie możesz nikomu powiedzieć o tej wyjątkowej szkole - oznajmił.

- Wiem.

- No, już nie płacz. Mamy jeszcze parę miesięcy - pocieszył ją - Chodźmy na zewnątrz.

- Okej - pokiwała głową, po czym wyszli.

Jak zawsze, inne dzieci obdarzyły ich nieprzychylnym spojrzeniem i zaczęły coś szeptać za ich plecami. Tom i Melanie mieli to gdzieś. Zajęli swoje ulubione miejsce pod wierzbą.

- Czy ona tu jest? - zapytała go Melanie siadając na trawie.

- Spróbuję ją znaleźć - Tom zaczął przeszukiwać trawę - Ach, tutaj - wręczył jej małą żmiję - Tęskniła za tobą.

- Powiedz jej, że ja też za nią tęskniłam.

Wysyczał coś do zwierzątka, a ono zsunęło się na dłoń Melanie. Dziewczynka je pogłaskała i uniosła wyżej swojej twarzy, żeby obdarować małą główkę żmii pocałunkiem.

- Bądź ostrożna. Nie chcę żeby twoja mama znów zobaczyła cię z wężami. Będzie na mnie zła jak ostatnio - wymamrotał Tom.

- Nie martw się. Ona lubi cię tak bardzo jak ja! Po prostu nie zna cię tak dobrze.

- Naprawdę? Lubi mnie? - zapytał zdziwiony.

W większości opiekunki Sierocińca Wool's nie lubiły go. Bały się.

- Tak, lubi. Moja mama twierdzi, że jesteś po prostu niezrozumiany.

- Mhm.

- Och, no weź, Tommy! Ona nie ma nic złego na myśli.

- Wiem - uśmiechnął się do przyjaciółki - Ja też lubię twoją mamę.

- Ale chyba nie bardziej ode mnie, prawda? - zapytała nieśmiało Melanie.

- Oczywiście, że nie, Mel! Nikogo nie lubię tak mocno jak ciebie - zapewnił ją.

Hide and Seek ● Tom RiddleWhere stories live. Discover now