Rozpętała się mugolska wojna i Tom trochę obawiał się powrotu do Sierocińca Wool's. Wiedział, że nic by mu się nie stało, bo nie było wcale tak łatwo zabić czarodzieja. Ale bał się o Melanie. Miał nadzieję, że była bezpieczna.
I była. Ale z początku w ogóle jej nie poznał.
Wciąż miała swoje okulary, ale jej włosy nie były już zaplecione w warkocze. Na głowie miała loki, które trzymały się za pomocą uroczej opaski. Nie nosiła już podkolanówek, ale sukienki z rajstopami. Cała jej twarz się w ogóle zmieniła, zaczęła wyglądać o wiele bardziej dojrzale. Jej usta zrobiły się bardziej wydatne, więc jej przednie zęby przestały wydawać się takie wielkie i dziwne. Poza tym nie była już chudziutka. Tom zauważył jak ciasna była jej sukienka na klatce piersiowej i jak widoczna stała się jej talia.
Miała w końcu czteranście lat, a dziewięć miesięcy potrafi zmienić dużo w czternastolatniej dziewczynie.
Potrafi też zmienić wiele w (prawie) czternastoletnim chłopcu. Ona także z początku go nie poznała.
Tom zrobił się wyższy, a jego twarz przybrała bardziej dorosły wyraz, zwłaszcza przez jego nieco zapadnięte kości policzkowe. Miał także inną fryzurę. Jego ciemne, kręcone włosy spadały w nonszalancki sposób na jego czoło i wyglądał jak bardzo przystojny, młody dżentelmen.
- Tom? - Melanie podeszła do niego i uśmiechnęła się nieśmiało.
- Cześć, Mel. Cieszę się, że wszystko z tobą w porządku - powiedział jej.
- Dz-dziękuję.
- Nie poznałbym cię, gdyby nie okulary - przyznał.
Zarumieniła się i zauważył, że wyglądała na trochę zranioną.
- Czy wszystko w porządku? - zniżył głos - Oczywiście oprócz tej całej mugolskiej wojny.
- Nie, Tom... Nic poważnego...
- Możesz mi powiedzieć, Melanie.
- Nie, naprawdę. Lepiej ty mi opowiedz o swoim roku szkolnym.
Tom zabrał ją do swojego pokoju, ale zauważyła, że zostawił drzwi otwarte i usiadł na krześle, podczas gdy ona siedziała na jego łóżku.
Wyglądało to tak, jakby próbował się od niej zdystansować.
- Mam najlepsze oceny i nauczyciele mnie uwielbiają. Sądzę, że na piątym roku zostanę prefektem - zakończył swoją historię z dumą w głosie.
- To cudownie, Tom... - Melanie bawiła się rąbkiem swojej sukienki.
- Widzę, że coś jest nie tak, Mel - ponownie spróbował poruszyć delikatny temat, ale ona zaczęła kręcić głową - Jak tam w szkole?
- Mam całkiem dobre oceny. Nie najlepsze, ale wiesz... - westchnęła i wciąż starała się unikać patrzenia mu w oczy.
- Ale co? - w końcu do niej podszedł i musnął palcem jej policzek.
Oboje poczuli się z tym niezręcznie i oboje poczuli dziwny rodzaj prądu, który przeszedł przez ich ciała.
Nie powinno tak być. Zwykli przecież być bardzo bliskimi przyjaciółmi odkąd mieli po sześć lat. Dużo się kiedyś przytulali. A teraz jeden mały dotyk potrafił sprawić, że oboje czuli się tak dziwnie.
- Jesteś ładną dziewczyną, Melanie - wyznał, a ona zrobiła wielkie oczy - Mogę się założyć, że masz wielu przyjaciół i w ogóle już o mnie nie myślisz.
- Całkiem na odwrót - prychnęła i zarumieniła się jeszcze bardziej.
- Czy ktoś jest dla ciebie niemiły? - zapytał zmartwiony i zmarszczył czoło.
- T-Tom, to nie ma znaczenia... Trwa wojna... Moje osobiste problemy są zabawne w porównaniu z...
- Powiedz mi - nalegał, po czym się nad nią nachylił.
- Jest kilka takich osób w mojej klasie - przyznała, chociaż to było dla niej trudne - Śmieją się ze mnie i mówią okropne rzeczy.
- Dlaczego? Dlaczego ktokolwiek mógłby być niemiły dla kogoś takiego jak ty? - nie potrafił zrozumieć.
- Bo jestem ohydna, Tom! Noszę głupie, brzydkie okulary i wiem znacznie więcej od nich. Jestem aktywna w klasie, więc mówią, że jestem przemądrzała i się wywyższam! A gdy przestałam się zgłaszać i dostawać najlepsze oceny, to oni wciąż są niemili! - wybuchła, po czym stanęła pod ścianą, żeby nie mógł zobaczyć jej łez - Co cię to w ogóle obchodzi?
- Obchodzi mnie - zapewnił ją i zacisnął pięści. Czuł czystą wściekłość - Pokaż mi ich.
- Co? - pociągnęła nosem i obróciła się, żeby na niego spojrzeć - Mówisz poważnie? Co chcesz im zrobić?
- Wiesz co - wycedził.
- Tom...
- Nie mogę posługiwać się magią poza szkołą. Nie za pomocą różdżki. Więc to nie będzie nic poważnego. Pokaż mi ich - zarządził.
- To nie jest tego warte, Tom - uśmiechnęła się smutno.
- I tak się tego dowiem, Mel - ostrzegł ją.
W końcu się poddała i pewnego wieczora zabrała go ze sobą do parku. Większość jej znajomych z klasy spędzało tam czas. Zobaczyli ją z Tomem i zaczęli szeptać między sobą. Melanie usiadła na ławce zarumieniona.
- Hej! - Tom krzyknął w ich stronę, a oni się obrócili.
To było trzech chłopców i dwie dziewczyny. Najobrzydliwszy rodzaj mugoli. Nienawidził ich już za sam ten fakt.
- Czego chcesz, lalusiu? - jeden z chłopaków zaśmiał się ironicznie i podszedł do nich - Znalazłaś sobie rycerzyka, hę, Benningfield?
- Zamknij się, Trevor - wymamrotała.
- Nigdy mi nie mów, że mam się zamknąć, okularnico - wycedził.
Tom wstał i obdarował Trevora zabójczym spojrzeniem. Chłopak się zaśmiał, a jego przyjaciele stanęli po jego stronie.
- Biję się najlepiej w okolicy, koleś - Trevor uśmiechnął się pod nosem - A taka ściera jak ona nie jest warta psucia sobie takiej ładnej twarzy.
Źrenice Toma rozszerzyły się, a jego szczęka zacisnęła. Twarz Trevora zrobiła się blada jak ściana, gdy zaczął desperacko próbować złapać powietrze. Jego ręce dosięgły szyi, żeby wyzwolić się z niewidzialnych sznurów, ale nie mogły, bo przecież niczego tam nie było.
- Trevor! - pisnęła jedna z dziewczyn i już miała zaatakować Toma, gdy on przeniósł swoje spojrzenie na nią, a ona zrobiła krok do tyłu.
- Co robisz, gościu?! Zostaw go w spokoju! On się udusi! - krzyknął inny chłopak.
Tom uniósł swoją prawą dłoń w jego kierunku i on także zaczął desperacko łapać powietrze.
Melanie była pod wrażeniem. Ale była także przerażona.
- Tom, to wystarczy - pociągnęła go za marynarkę i wstała - Tom, dosyć!
Odwrócił się w jej stronę i wyraz jego twarzy prędko złagodniał, ale przed krótką chwilę wyglądał potwornie i to było coś, czego nie miała tak prędko zapomnieć.
Wrócili do sierocińca w kompletnej ciszy.
- Dziękuję ci, Tom - wymamrotała - Ale nigdy więcej tego nie rób - dodała, po czym dołączyła do swojej mamy i obie wróciły do domu.
Przez resztę lata spędzali czas razem, ale nie tak często jak wcześniej. A nawet, gdy już siedzieli gdzieś razem, to zazwyczaj bez słowa, tak jakby nie mieli sobie niczego do powiedzenia. On czytał jakieś książki o magii, a ona czytała Szekspira.
Oboje wiedzieli, że problem był bardziej złożony niż zachowanie Toma w parku. Zbyt się różnili.
On był czarodziejem. Ona była mugolką.