Rozdział 4

1.1K 57 4
                                    

Jak wam się podoba na razie historia? Miło mi by było gdyby ktoś napisał mi co o niej sądzi.

Wyszłam z łazienki już w pełni ubrana i czysta. Spojrzałam w okno. Słońce właśnie chowało się za horyzontem. Przyglądałam się mu aż do momentu gdy pomarańczowe, różowe i żółte odcienie nieba zmieniły się w zupełną czerń.

Miałam nadzieję że to wszystko się kiedyś skończy, że oni mnie wypuszczą od razu zadzwonię do mojej najlepszej przyjaciółki. Spotkamy się przytulę ją i zapomnę o tym co się wydarzyło w Nowym Orleanie.

Ktoś może sobie teraz pomyśleć że to głupie, lecz co innego mi pozostało jak nie wierzyć w dobrą, szczęśliwą przyszłość.

Mimo to czułam się źle. Tęskniłam za dawnym życiem. Wtedy usłyszałam że ktoś wszedł do pokoju. Nie ruszyłam się ani o centymetr. Dopiero gdy tajemnicza osoba kucnęła przy mnie podniosłam głowę. Przede mną stał Elijah. Chciałam odsunąć się od niego jak najdalej, ale przeszkadzała mi w tym ściana.

Ponadto jak na złość z moje oka popłynęły dwie ostatnie łzy. Szybko przetarłam je rękawem bluzki i mając nadzieję że jej nie zauważył. Moje nadzieje były jednak płonne, jednak nie skomentował tego. Zamiast tego chwycił mój podbródek zmuszając mnie do spojrzenia na niego.

- Chciałem ci tylko powiedzieć abyś już lepiej szła spać- zwrócił się w moją stronę.

Pokiwałam głową na znak że rozumiem.

-Dobranoc- powiedział mi prawię zamykając drzwi gdy nagle mi się wyrwało

-Już to chyba dziś mówiłeś- powiedziałam cicho. Miałam nadzieję że nie usłyszał.

-Tak pamiętam, ponieważ myślałem że się już dziś nie zobaczymy.- wtedy jego wzrok napotkał nietkniętą tacę z jedzeniem. Zmarszczył brwi, jednak nic nie powiedział.

Usłyszałam tylko ciche zamknięcie drzwi, po czym od razu wstałam kładąc się na łóżku. Długo nie mogłam zasnąć. Cały czas kręciłam się na łóżku.
***
Następnego ranka od razu po zbudzeniu się wstałam i weszłam pod prysznic. Od rana miałam zły humor, który mogła spowodować pogoda na zewnątrz. Było pochmurnie, kropił deszcz, mogło być to również spowodowane tym że zostałam porwana przez grupę psycholi.

Miałam nieodparte przeczucie że jego dalsza część nie będzie lepsza. Wyszłam z pod prysznica ponieważ zrobiło mi się strasznie zimno. Od razu owinęłam się ręcznikiem i szybkim krokiem podeszłam do szafy i wybrałam sobie komplet ubrań. Zwróciłam uwagę na to że musiała je wybierać dziewczyna lub jakiś mężczyzna z bardzo dobrym gustem. Jednak nie poświęciłam im wiele uwagi ponieważ nigdy nie interesowały mnie rzeczy materialne. Raczej w mojej sytuacji nikt nie przejmował by się ubraniami.
Gdy tylko włożyłam je na siebie wróciłam do łazienki i zaczęłam rozczesywać włosy. Po zakończeniu ten czynności związałam je w warkocz.
Nie wiedziałam co mam robić dalej. Wtedy coś zauważyłam na miejscu tacy którą zabrał wczoraj brunet leżał szkicownik, a obok niego paczka ołówków i gumek do mazania. Zdziwiło mnie to że wcześniej tego nie zauważyłam, ale ponieważ nie miałam co robić usiadłam i zaczęłam bazgrać po nim. Nidy nie miałam talentu, ale lubiłam czasami przelać uczucia na papier. Sprawiało mi to przyjemność.

Gdy byłam zajęta tym zajęciem nie zauważyłam że ktoś przyglądał się mi z dachu domu naprzeciwko. Tajemnicza postać przypatrywała się mi z lekkim uśmiechem na ustach. Miała na sobie granatowy garnitur. Po chwili już jej nie było zniknęła w centrum miasta...

Jedyną rzeczą która nie dawała mi spokoju była nie wiedza o czasie i dniu. Irytowało mnie to że nie wiem od kiedy tu siedzę. Mogłam tylko zakładać jaki jest dzień tygodnia lub która jest godzina.

Połączeni Przez Przeznaczenie. The Originals.✔️✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz