𝖎𝖎 • misja

1.3K 113 31
                                    

Weekend minął raczej szybko, kiedy Kusuo nie miał siły na nic -- odkąd wrócił w piątek do domu, nie wychodził z łóżka. Nawet pomimo, że jego przyjaciele przyszli po niego i w sobotę, i w niedzielę, udało mu się odpocząć.

Kurumi widząc stan jej syna zwyczajnie się nad nim zlitowała, odmawiając spotkań z jego przyjaciółmi zamiast niego, więc Kusuo mógł spokojnie relaksować się w swoim pokoju.

Słowa nie mogą opisać, jak wdzięczny był swojej ukochanej mamie.

Ale jak dobrze wiadomo, jego szczęście nigdy nie trwa za długo, a przynajmniej tak uważał. Jak tylko postawił nogę w szkole w poniedziałek, dopadli go Nendou, Kaidou i Aren.

Od razu rozpoczęli głośno rozmawiać, przy okazji zasypując go pytaniami o jego samopoczucie. Kusuo miał dość już po pięciu sekundach. Czy naprawdę prosi o tak wiele?

Chłopak westchnął ociężale. Na weekend przynajmniej udało mu się nadrobić nieprzespane godziny. Jednak mimo tego, Kusuo dalej chciał wrócić do domu. Do swojego ciepłego, wygodnego łóżka.

To było o wiele lepsze niż siedzenie tutaj przez kolejne kilka dni, będąc otoczonym przez głośnych ekstrawertyków.

Szedł właśnie na do sali wraz z trójką jego przyjaciół, kiedy usłyszał dość nietypowe myśli. osoba zastanawiała się nad kolorem farby, której powinna użyć. Głos brzmiał na raczej damski.

Kusuo, będąc znanym ze swojej ciekawości, podszedł do szyby drzwi sali, z której dochodziły właśnie te myśli.

Wyszło na to, że była to stara sala plastyczna. Wyglądała, jakby nie była używana od lat -- zapewne pozostawili ją tutaj, by po prostu była, kiedy teraz korzystali z innej, widocznie lepiej zrobionej.

Ta tutaj miała tylko jedną, staro wyglądającą, do tego jeszcze zgaszoną lampę. Pod nią znajdowała się dziewczyna, przed którą stała sztaluga.

Kusuo przyglądał się [kolor]włosej siedzącej spokojnie na stołku. Od razu ją rozpoznał, to była ta cała przyjaciółka Konatsu.

Różowowłosy miał szczęście, że Nendou, Kaidou i Aren nie zorientowali się o jego nieobecności. Korzystając z tej okazji oraz z tego, że drzwi były lekko uchylone, nie robiąc hałasu wszedł do pokoju.

Był pewny, że dziewczyna go usłyszała, mając podgląd na jej myśli. Jednak zwyczajnie go zignorowała.

Kusuo stanął niedaleko pracującej [kolor]okiej i przyglądał się jej obrazowi. Analizował każdy jej ruch oraz każdą kreskę, którą malowała. Nigdy nie rozumiał sztuki, ale musiał przyznać, że to było dość wciągające.

– Przyszedłeś zapytać o list, prawda? – Upewniła się dziewczyna, nareszcie się odzywając.

Był to pierwszy raz, gdy Kusuo usłyszał jej głos, ale ten dochodzący z jej ust a nie głowy. Był równie przyjemny, co ten wewnętrzny.

Wtedy zorientował się, że zamiast odpowiadać, myśli nad jej głosem i mentalnie uderzył się w czoło. Nim zdążył odpowiedzieć, [kolor]włosa kontynuowała;

– To nie ja go napisałam, tylko moja przyjaciółka. Chociaż pewnie już się domyśliłeś, prawda? Mam nadzieję, że pamiętasz, kim jest Tsuki Konatsu.

Wyraz twarzy chłopaka na chwilę się zmienił, ale spróbował szybko to zakryć. Wiedział, że ta dziewczyna specjalnie próbowała przyprawić Kusuo o poczucie winy.

Faktycznie, w pewnym stopniu jej się to udało, ale on i tak starał się to zignorować i skupić na innych rzeczach, na przykład dlaczego dostał ten list dopiero teraz, skoro Konatsu nie żyje już od ponad roku?

Przez kolejne kilka minut żadne z nich się nie odzywało. Kusuo był zbyt pogrążony w myślach, starając się zrozumieć motywy [kolor]włosej. Miał do niej wiele pytań, ale nie miał wystarczająco dużo odwagi, by się zapytać.

Było to dość dziwne, skoro właściwie to on jest panem tego świata, więc dlaczego ma się bać jakiejś przypadkowej dziewczyny?

Wtedy zadzwonił dzwonek na lekcję, więc dziewczyna powoli zaczęła po sobie sprzątać, biorąc plastikowy kubeczek wypełniony brudną wodą i dwoma użytymi pędzlami. Zabrała się za mycie jej przyborów, pod nosem cicho nucąc jakąś piosenkę.

Kusuo miał już wychodzić i zostawić całą tą sytuację za sobą i już na zawsze zapomnieć o Konatsu i jej dziwnie zniechęconej do niego przyjaciółce, ale. . . o dziwo, zawahał się.

Zatrzymał się przed do połowy otwartymi drzwiami, zastanawiając się, co będzie dobrą decyzją.

– Jak się nazywasz? – Zapytał w końcu, odwracając się przodem do [kolor]okiej. Ona przestała na chwilę myć pędzle, by zastanowić się, czy mu odpowiedzieć.

Wraz z westchnięciem, też się do niego obróciła, spotykając się z jego obojętnymi, fioletowymi oczami. Z jej wzroku łatwo dało się wyczytać pogardę.

– [Nazwisko] [Imię]. – Przedstawiła się, nawet nie starając się uśmiechać. Po prostu stała z obojętnym wyrazem twarzy, jakby oceniając Kusuo spojrzeniem.

Przypominała mu teraz trochę jego mamę, gdy była zła. Jednak to dalej nie było to samo.

– Saiki Kusuo. – Odpowiedział, wiedząc, że kultura wymaga by on sam też się przedstawił.

Nie oczekiwał żadnego "Miło mi cię poznać, Saiki-kun!", ale reakcja [Imię] była też inna niż się spodziewał.

Dziewczyna zamknęła oczy, wypuszczając powietrze nosem. Kiedy znów spotkała się z jego wzrokiem, umiał dosłownie wyczuć nienawiść w powietrzu.

– Wiem. Wiem aż za dobrze. – Odparła, po czym obróciła się na pięcie do zlewu i wróciła do mycia pędzli.

Pozostawiła Kusuo samego sobie, by mógł na spokojnie sobie wszystko przemyśleć i może domyślić się, co do niego czuje.

Czysta nienawiść.

Kusuo chyba jeszcze nie spotkał się z osobą, która by go nienawidziła. Postanowił nawet sprawdzić jej poziom sympatii do niego. Było to 10. Tylko 10.

Z czymś takim jeszcze się nie spotkał. Ale sprawiło to też, że się zirytował i postanowił, że za wszelką cenę musi być na co najmniej 50, by nie mieć żadnych wrogów.

A zatem misja: "Spraw, by [Nazwisko] [Imię] była wobec ciebie obojętna", może zostać uznana za rozpoczętą.

𝐮𝐧𝐚𝐜𝐜𝐞𝐩𝐭𝐚𝐛𝐥𝐞 𝐟𝐞𝐞𝐥𝐢𝐧𝐠𝐬 ✓Where stories live. Discover now