Rozdział 9 - Czas Na Przeprowadzkę

4.3K 221 105
                                    

(Zdjęcie zrobione podczas odwiedzin)
Zacznę od tego, że szpital psychiatryczny to w szczeglónosci monotonia. Wstajesz rano, dostajesz leki, podają śniadanie, myjesz się, obiad , śpisz, kolacja, druga kolacja, znów dostajesz leki, idziesz spać i tak w kółko. Tego też się tego spodziewałam. Przecież to będzie kolejny nudny dzień, taki sam, jak każdy inny przesiąknięty powtarzalnością. Ku mojemu zaskoczeniu świerzo po śniadaniu weszła do mojego pokoju moja lekarz psychiatra. Kazała mi się spakować. W pierwszej chwili myślałam, że dostałam wypis. Otóż nie, kobieta oznajmiła, że zostanę przeniesiona na oddział terapeutyczny. Ja nie dokońca jescze rozumiejąca co się w okoł mnie właśnie stało chciałam zadać jakie kolwiek pytania ale tak szybko jak rudowłosa lekarka weszła tak samo szybko weszła. Skierowałam się więc do dyżurki. Tam dowiedziałam się ze mam się przenieść. Pielęgniarki powiedziały ze zaraz pan z personelu przyniesie moją torbę z magazynku żebym mogła tam przepakować swoje ubrania i garstkę kosmetyków jakie posiadałam. Tempo moich przenosin było nie zwykle szybkie, tak jakby chcieli jak najszybciej mnie z tego oddziału wyrzucić, zwolnić łóżko gdyż już nie stanowiłam dla siebie zagrożenia. Ale czy tak było? W głębi serca wiedziałam, że nie i choć cieszyłam się, że teraz na terapeutycznym oddziale będę mogła nosić kolczyki, mieć sznurówki w butach, dostać w końcu stanik z fiszbinami czy chociażby mieć pojęcie czasu (na terapeutycznym był zegar) to w środku jedyne o czym myślałam to o tym jak się pociąć lub jak ze sobą skończyć i ile będę mieć tam możliwości zrobienia sobie krzywdy. To chyba nie był czas na tą zmianę czego przekonałam się później, ale to inna historia.

Będąc wtedy w szpitalu odkąd miedzy mną a Maćkiem nawiązała się więź, był on moim jedynym zainteresowaniem, jedynym co mnie wtedy obchodziło. Patrząc na to z perspektywy czasu to można nazwać to obsesją. Ale czy to nie stanu zakochania porównują do uzależnienia od narkotykow lub stanu euforii po ich spożyciu?
Prosto z dyżurki pobiegłam do Niego.
-Przenoszą mnie!- wbiegłam do jego pokoju.
-Gdzie?
-Jak myślisz? Na terapeutyczny!
-Nie cieszysz się ?
-Niby czemu mam się cieszyć?
-Tam jest lepiej. Więcej ludzi zajęcia, terapia grupowa, szkoła. Jest bardziej normalnie.
-Może i są te wszystkie żeczy, ale wiesz czego nie ma ?
-Czego?
-Ciebie.
-Maja, pamiętaj ja za pare dni też zostanę przeniesiony. Przecież już pare dni temu chcieli to zrobić. Dołączę do ciebie i nie pozwolę żebyś się buntowała i została ty przeze mnie.
-Ale sam tak zrobiłeś.
-Bo nie wiedziałem, że tak szybko cie przeniosą. Ja tkwiłem na ostrym około dwa tygodnie zanim miałem się tam przeprowadzić.
-Czyli co mam się poprostu spakować i przenieść?
-Przecież się zobaczymy tak?
-Nie wiem a jeśli nie? Jeśli się wypiszą do domu to nie powiesz mi miedzy oddziałami nie ma jak się kontaktować.
-Jest sposób.
-Jaki?
-Jest coś takiego jak pracownia. Są to zajęcia na których się maluje rysuje lub robi np. origami. Jest to jedyna możliwość żeby oprócz odwiedzin wyjść z ostrego. Jeśli ma się wystarczającą ilość punktów a takową posiadam to można tam chodzić. Zajęcia odbywają się w tym samym czasie dla obu oddziałów. Ale nie będę mógł chodzić codziennie. Chodź na nie a będę ci dawac znać jak wyglada sytuacja. Ale jeśli nie będę się długo pojawiał to masz tu mój nr. telefonu- wyrwał fragment okładki psychologicznego magazynu i zapisał na nim numer (to czasopismo już jest chyba oddzielną postacią w tej histori haha).
Na oddziale wybrzmiało moje imię. Zapewne moja torba już jest. Poszliśmy z Maćkiem do mnie do pokoju zapakowałyśmy moje rzeczy do torby. Po czym chłopak dał mi delikatnego buziaka przy szafie by nie było nas widać na kamerze i odprowadził pod dyżurkę.
-Nie przejmuj się tak bo przypominasz mi zbitego pieska przecież się zobaczymy za pare dni.- uśmiechniął się szeroko i pogłaskał mnie po głowie.
-Dobra od teraz koniec zbitego psiaka do zobaczenia- pielęgniarka odblokowała drzwi i otworzyła je.- A i Maciek pamiętaj „SIUSIAK"
-„SIUSIUAK"- chłopak zaczął znikać za zamykającymi się drzwiami. To dziwne słowo było naszym pozdrowieniem. Nie mam pojęcia co ono miało znaczyć, może miało zastąpić kocham cie. Tak jak mówię nie wiem ale wiem, że było nasze.

***
(Zdjęcie zrobione po wyjściu ze szpitala)

***(Zdjęcie zrobione po wyjściu ze szpitala)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

„Hej Aniołku to już rok bez ciebie. Teraz dopiero spotkamy się w niebie"

Dziś rocznica śmierci Maćka. Zmarł w wieku 19 lat. Zmarł dna 17.01.2020. Zmar gdyż przedawkował odbierając sobie życie. Szok jaki przeżyłam z tym związany jest nie do opisania. Pare miesięcy po tym zdarzeniu miałam zwidy, koszmary słyszałam głos, Jego głos, widziałam Jego zwidy i to On nawiedzał mnie w snach. Przez mój słaby stan w tamtym czasie znów zachorowałam na anoreksję z którą walczę już od lutego zwszłego roku. Mój stan się znacznie pogarsza. Jeśli coś mi się stanie to wiem, że mogę na niego liczyć a jeśli odejdę wiem ze On na mnie czeka. Narazie nigdzie się nie wybieram i walczę dla niego bo wiem, że Maciek nie chciał bym cierpiała i do niego dołączyła. Jestem dla Ciebie silna. Kocham cie.

Pozdrawiam was wszystkich. Proszę wyślijcie od siebie dzis Maćkowi trochę ciepła w tą mroźną noc siłą swoich bijących serduszek.

SZPITAL PSYCHIATRYCZNY - moja historiaWhere stories live. Discover now