Rozdział 4- dzien pierwszy

9.6K 372 55
                                    

(Moje zdj ze szpitala)
OD POCZĄTKU
Odrazu po pierwszym wejściu na oddział zostałam zaproszona do salki gdzie siedzieli pacjenci ostrego nie którzy mi się przedstawiali niektórzy stali w miejscu i się na mnie patrzyli. Wszyscy wyglądali dość zwyczajnie ale jedna osoba przykuła moją uwagę najbardziej. Był to Maciek jego styl ubierania się czyli czarne spodnie ,czarne skarpetki ( bo chodził boso) , czarna bluza gdzie kaptur miał założony na głowę i był jakby pod nim schowany . Spod kaptura wystawała jasno brązowa grzywka która przykrywała dość okrągłe okulary na cienkich czarnych oprawkach. Patrzył się na mnie a ja na niego. Zaczęliśmy rozmowę która potem poniosła nas do jego pokoju gdzie rozmawialiśmy we 3 ja Maciek i Kacper. Odrazu zauważyłam jak dobrze dogaduje się z Maćkiem, wiele tematów do rozmowy, podobne zainteresowania. Podczas rozmowy z Maćkiem przypomniałam sobie o braku moich tuneli w uszach. Wiedziałam ze jeżeli nie będę czegoś miała w uchu to zmniejszą mi się dziurki. Ponieważ mialam na tyle duże tunele wzielam ołówek przełamałam go na pół i wsadzilam sobie do uszy w tajemnicy przed personelem bo gdyby to zobaczyli to kazali by mi je wyjąć. Po sytuacji z ołówkiem wróciłam do Maćka i rozmawialiśmy jak tam trafiliśmy. Okazało się ze trafił do psychiatryka po próbie samobójczej która polegała na przedawkowaniu benzodiazepin ( np. Xanax) i narkotyków. Po zażyciu tego trafił do szpitala gdzie miał oczyszczanie organizmu z toksyn ale przez działanie narkotyków wyrwał sobie wenflon i włączył alarm pożarowy i przyjechała straż pożarna i przytrzymywało go 5 strażaków podczas ataku agresji. Wracając do mojej sytuacji w szpitalu gdy rozmawiałam z Maćkiem przyjechali moi rodzice by przywieść mi rzeczy typu piżamę kosmetyki ubrania itp. Gdy już miałam powrotnie wejść na oddział moja mama zauważyła w moim uchu ołówek i zgłosiła to dyżurce . Najbardziej nielubiany przez chorych mężczyzna z dyżurki kazał mi wyjąc ołówki z uszu. Po kłótni z nim ostatecznie wyjęłam prowizoryczne tunele rzuciłam je na ziemie i uciekłam rozpłakana gdyż bardzo zależało mi na wyglądzie zewnętrznym. Pan z personelu zaniósł moje zeczy do mojego pokoju a ja zostałam na korytarzu. Gdy płakałam podszedł do mnie Maciek i mnie przytulił jako jedyny i pocieszał mnie tamtą sytuacją bardzo mi zaimponował. Następnie była kolacja a po niej wszyscy w małych grupkach rozeszli się do pokoi. Szłam korytarzem i do głowy mi wpadła myśl żeby wejść do mojej ulubionej osoby z oddziału. Chłopak siedział sam po ciemku przeglądając jakiś magazyn.
-Hej samotny wilku. Dlaczego siedzisz tu bez ludzi?- spytałam sie wchodząc przez próg pokoju Maćka.
- Po prostu chce siedzieć sam- powiedział oponował mi obraz takiego smutnego chłopaka.
- Przeszkadzam ? - spytałam.
- No tak jakby nie.
- Tak jakby ?- usiadłam na jego łóżku
-No bo pewnie już zauważyłaś ze się dobrze dogadujemy i pewnie tez zauważyłaś ze mi się podobasz.
- Nooo tak zauważyłam.
- Boje się znow zakochać szczegulnie ze takie oczy jak ty masz miała moja pierwsza i ostatnia miłość.
- Wiesz ty tez mi się podobasz cieszę się ze ja tobie tez- nie chciałam ukrywać swoich uczuć.
- Ona mnie bardzo zranila- posmutniał.
- Słuchaj nie mozesz się bać miłości, to jest cos niesamowitego jedynego w swoim rodzaju nie mozesz się poddać lękowi.
Rozmawialiśmy jeszcze jakieś 15 min a on się zapierał i stał na swoim ze on się boi i nie chce miłości.
-No dobra jak chcesz- powiedziałam.
- No to cześć- pomachał mi ręka a ja wyszłam z jego pokoju.
Przeszłam do pokoju obok gdzie była reszta pacjentów. Podeszłam do wiktori i powiedziałam o sytuacji z Maćkiem. Byłam rozczarowana ze chłopak w którym byłam zauroczona woli pozostać sam. Po 15 min chodzenia nerwowo i uderzania pięścią w ścianę za co dostałam ostrzeżenie od personelu postanowiłam że  tak być nie może i wróciłam zdeterminowana do chłopaka.
Rozmowa przebiegła dość pomyślnie bo chłopak zgodził się na próbę głębszej relacji. Byłam dzieki temu faktu szczęśliwa co pozwalało mi zapomnieć o przykrościach.
O godzinie około 19 zostałam zaproszona do gry w oddziałową butelkę czyli największą atrakcje tego miejsca.
Gdy wszyscy siedzieli w moim pokoju grając do sali wszedł Marcin podszedł do Kacpra i uderzył go z głowy w jego głowę. Było jedno wytłumaczenie na to zachowanie Marcina, mianowicie Kacper chwalił się na całym oddziale że zgwałcił dziewczynę na tzw. śpiocha a Marcin przez swoje agresywne zachowania próbował go za to ukarać.
Bylam przestraszona tym ze takie sytuacje dzieją się w szpitalu. Dla bezpieczeństwa wyszłam z tego pokoju a po mnie wszyscy się rozeszli .  Około godziny później Ola dostała ataku i chodziła nucąc sobie coś pod nosem i patrząc się w jeden punkt.
TOWAR NA MIARĘ ZŁOTA
Kiedy późnym wieczorem zaczęłam się rozpakowywać. Pomagała mi w tym Nina która w mojej książce którą przywieźli mi rodzice była żyletka ( w domu chowałam w tej książce żyletkę i nie wiem jakim cudem przy przeszukiwaniu jej nie znaleźli). Kiedy informacja o żyletce rozeszła się po oddziale większość ludzi chciało ją ode mnie porzyczac i się ciąć bo żyletka na oddziale ostrym to rzadkość. Na większość próśb się nie zgadzałam ale jedna osoba mnie wybłagała. Była to Ola której owe ostrze pożyczyłam a ona się pocięła w łazience gdzie nie było kamer a następnie oddała mi je po jakiejś godzinie.
Następnie nadeszła cisza nocna a wszyscy poszli spać. Tak zakończył się dzień pierwszy.
***
Takie sytuacje przydarzyły mi się pierwszego dnia pobytu mam nadzieje ze wam się spodobał ten rozdział.
Trzymajcie się smutne duszyczki 🖤

SZPITAL PSYCHIATRYCZNY - moja historiaWhere stories live. Discover now