Rozdział dziewiąty

230 22 8
                                    

Posłuchał rady siostry i starał się zbliżyć do trzynastoletniej Black. Powoli mu się to udawało. A przynajmniej tak mu się wydawało. Postępem z pewnością było to, że jak go widziała nie rzucała w jego stronę kąśliwymi uwagami. Co za to o tej całej sytuacji sądziła Anne? Na tydzień przed balem miała kolejne "spotkanie rodzinne". Wraz z Draconem i Destiny siedzieli w bibliotece. Ann udawała, że pisze wypracowanie o wilkołakach. Musiała jakoś odwrócić od siebie uwagę swojego kuzynostwa.
- Jak z Weasleyem, Annie? - szturchnął ją blondyn.
- Po pierwsze, jak ja cię zaraz pchnę to zapomnisz jak się nazywasz, a co gorsza imię twojego ukochanego pluszaka też nie będzie takie łatwe do przypomnienia, a po drugie, nie jestem z nim, to tylko kolega i brat mojej przyjaciółki - odparła poirytowana.
- Weź, no Annie, wy musicie być razem - rzuciła córka Regulusa. - Zaprosił cię na bal? - dodała.
- Nie, chyba wrócę na święta do domu. Nie pochwaliłeś się z kim idziesz, fretko - zmieniła pospiesznie temat.
- Pamiętaj, że do wyjazdu do domów jest jeszcze pięć dni, więc możliwe, że jeszcze cię zaprosi - Des poruszyła dwuznacznie brwiami.
- Zaprosiłem Pans, bo i tak nie mieliśmy oboje z kim iść - wzruszył ramionami.
- Mogłeś mnie uratować! - krzyknęła półszeptem.
- Nie odbiorę ci szansy na miłość, Ann, nie jestem aż tak okropny -  zaśmiał się.
- Wynocha! - krzyknęła bibliotekarka, której najwidoczniej przeszkadzała obecność nastolatków. Szybko zebrali swoje rzeczy i wyszli.

Malfoy i starsza Black odbili w stronę lochów, a najmłodsza z nich spokojnie ruszyła w kierunku wieży zachodniej. Usłyszała za sobą głośne chrząknięcie. Pospiesznie się odwróciła i zobaczyła za sobą McGonagall.
- Dobry wieczór, pani profesor! - powiedziała lekko przerażona. Była pewna, że dostanie szlaban.
- Panno Black, czemu nie jesteś jeszcze w swoim dormitorium? - spytała nauczycielka transmutacji. Trzynastolatka nie miała pojęcia jak się wykręcić.
- Pani profesor! - George wybiegł zza ściany.
- Weasley, a ty dlaczego...
- Nie ma na to czasu! Fred zemdlał! - krzyczał "przerażony".
- Na Godryka! Gdzie on jest? Idź już do tego dormitorium, Black i udawaj, że mnie nie spotkałaś! - kobieta pobiegła za rudowłosym, a on na odchodne puścił do Anne oczko.
- Dziękuję, pani profesor! - odparła ze śmiechem i pobiegła do pokoju wspólnego Ravenclawu.

Gdy leżała już w swoim dormitorium w piżamie i pod ciepłą kołdrą, wsłuchując się w cichuteńkie oddechy Luny, leżącej na łóżku naprzeciw niej, usłyszała ciche stukanie w szybę. Szybko wstała i podeszła do okna. Otworzyła je i wzięła liścik. Dała sowie krakersa i wpuściła ją do środka. Oparła się plecami o parapet i rozwinęła pergamin.

A.

Jeśli to czytasz to najwidoczniej to ptaszysko nie jest tak głupie jak myślałem. Podobało ci się nasze przedstawienie? Dostaliśmy z Fredem miesięczny szlaban za straszenie nauczyciela, ale musimy go odbyć dopiero po świętach. Może w ramach podziękowania dałabyś się zaprosić na ten średniowieczny bal? Oczywiście do niczego cię nie zmuszam. Przemyśl to na spokojnie. Zaczekam.

G.

Chwyciła pospiesznie kawałek pergaminu i pióro z kałamarzem. Zamoczyła skuwkę pióra w atramencie i nabazgrała na karteczce "czekaj pięć minut przed, przed wielką salą. A." i poleciła sowie by zaniosła liścik do poprzedniego adresata.

- Mares, wróciłam! - krzyknęła na wejściu Ivy. Zdjęła buty i weszła do kuchni. - Przyprowadziłam gościa - dodała, a Marilyn się odwróciła. - Zostawię was samych. Tylko nie zniszczcie mi garnków!
- Czego chcesz? - spytała.
- Marilyn, przepraszam. Wiesz, że kocham tylko ciebie - odparł.
- I co w związku z tym? - odrzekła.
-  Wróć do domu. Rozmawiałem z Ivy czy przeniesie Underwood do kogoś innego. Zgodziła się i zamieniła ją z Jamesem. Ja pracuję z Rogatym, a Underwood z Gią - odparła.
- Nadal czujesz do mnie to samo co szesnaście lat temu? - zapytała. Pomimo, że Black zapewniał ją tysiące razy, że kocha tylko ją, nadal czuła zagrożenie ze strony dziesięć lat młodszej aurorki.
- Nawet więcej. Mary, nie musisz czuć zagrożenia z jej strony - rzucił.
- Skąd to wiesz? A jeśli będzie chciała namieszać, zamiesza ci w głowie? - w jej oczach były już łzy.
- Pamiętasz co mi mówiłaś, gdy byłem zazdrosny o Artemisa? Mówię ci to samo, a w dodatku Underwood ma inne preferencje związkowe - zaśmiał się.
- Naprawdę? - zdziwiła się, a on przytaknął. - Ale ja jestem głupia! - dodała, a mężczyzna się zaśmiał.
- Dlatego za ciebie wyszedłem - przytulił żonę ze śmiechem. - Wrócisz do domu?
- Oczywiście. Właśnie! Dziewczynki nie wracają na święta do domu. Obie zostały zaproszone na bal bożonarodzeniowy, więc muszą iść - wyjaśniła.
- Chwila, kto zaprosił Anne? - spytał zaskoczony.
- George, syn Weasleyów - odparła półszeptem.
- Będziemy rodziną z Molly? - zbladł na samą myśl.
- Prawdopodobnie - uśmiechnęła się.
- Ja pier...
- Wyrażaj się, Black! - wrzasnęła, a pomieszczenie wypełnił jej zachrypnięty głos.

Mój Wyjątkowy Piotruś Pan//T.N./G.WOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz