Rozdział trzydziesty szósty

106 9 0
                                    

- Teo? Teo! - powiedziała półszeptem lekko go szturchając.
- Co? - mruknął i przetarł oczy.
- Wiem, że to głupie, ale mogę spać z tobą? - spytała.
- Chodź - przesunął jej się i podniósł kołdrę. Dziewczyna wgramoliła się koło niego, a on delikatnie ujął jej dłoń w swoje. Przez George'a przyzwyczaiła się do cięższego okazywania uczuć. Duszące uściski. Mocne, namiętne pocałunki. Teodor był inny. Delikatny, spokojny, wyrozumiały, a przede wszystkim cichy. Wolał słuchać niż mówić, ale ona... Ona go odpalała. Gdy chciał się komuś wygadać - szukał jej. Gdy była smutna i chciał poprawić jej humor - jego aparat mowy zamieniał się w lawinę słów.

Oplotła swoimi palcami jego i poraz pierwszy wyczuła coś zimnego i śliskiego na jego dłoni.
- Nosisz pierścionki? - spytała niepewnie.
- Owszem - uśmiechnął się z zamkniętymi oczami.
- Pokażesz mi? - ewidentnie ją coś nurtowało.
- Rano, dobrze? - spytał, a ona przytaknęła.

Jednak jej spokojne leżenie nie potrwało za długo. Wierciła się tak, jakby nie wiedziała jak się ułożyć, aż w pewnym momencie po prostu podniosła się do siadu.
- Ann czy ty masz owsiki w dupie, że się tak wiercisz? - zirytował się szesnastolatek.
- Przepraszam Teo - zrobiło jej się strasznie głupio i ponownie się położyła.
- Dobra, co ci się dzieje? - odwrócił twarz w jej stronę i pomimo ciemności zauważył łzy w jej oczach. - Ej... Czemu płaczesz?
- Ja... Ja po prostu... Sama nie wiem - zaczęła się jąkać.
- Annie, powoli i jeszcze raz - położył dłoń na jej policzku. Gdy tylko poczuła jego ciepło... tak blisko niej... wszystkie złe emocje zaczęły ją opuszczać.
- Po prostu... w sumie są dwa po prostu - zakręciła się.
- No mów - zaśmiał się.
- Po jeden prostu boję się, że George będzie chciał się na nas zemścić, a po dwa prostu za, dużo rozmyślałam i cholernie tęsknię za mamą - wyjaśniła.
- Co do pierwszego to obiecuję, że nieważne co się stanie to cię ochronię, a co do drugiego to wiem co czujesz. Gdy moja mama zginęła byłem już dość świadomym świata chłopcem. Wychowywał mnie tata. Później przez Pottera go zatrzymali. Brakuje mi go. Ale bardziej tęsknię za mamą. Co do taty to wiem, że jeszcze kiedyś go spotkam, a mama? Mama gdzieś tam wędruje. Może teraz na nas patrzy razem z twoją? - zawsze poprawiało mu to humor. Takie myślenie sprawiało, że pomimo tęsknoty, czuł jakby była obok niego.
- Jeśli moja nas obserwuje, to wolę nie umierać w najbliższym czasie. Zbyt lubiła George'a - odparła.
- Jeśli cię obserwuje cały czas to widziała zachowanie Rudego to po pierwsze, a po drugie do końca moich dni nie pozwolę ci umrzeć - delikatnie dotknął swoimi wargami jej czoła.
- Twój tata... Jaki on jest? - wypaliła po chwili namysłu.
- Wiem, że może się to wydawać dziwne, bo jest śmierciożercą, ale jest naprawdę wyrozumiałym i wesołym człowiekiem. Owszem jest w stosunku do mnie wymagający i chciałby utrzymać czystość krwi, bo jestem jego jedynym synem, ale zawsze liczy się z moim szczęściem. A twój? - bał się, że zaboli ją to pytanie, ale przecież oboje byli jedynie dwójką porzuconych dzieci.
- Tata był wspaniałym człowiekiem. Ale tylko do czasu aż wróciła mama. Zaczęli się okropnie kłócić. W pewnym momencie wciągali w to mnie, a później dla taty liczyło się tylko dobro Harry'ego. Dlatego nie mam gdzie mieszkać, za to mój biologiczny ojciec przez całe moje życie był dla mnie wujkiem, a teraz jest nikim - odparła.
- Pamiętaj, że teraz masz mnie. Nie jesteś z tym sama - odparł, a ona ułożyła swoją dłoń na jego.

Już po chwili poczuła ten błogi stan, w którym serce zaczyna bić coraz wolniej, myśli zanikają robiąc miejsce tworzonym przez mózg obrazom, a oczy same się zamykają. W końcu zasnęła.

Mój Wyjątkowy Piotruś Pan//T.N./G.WWhere stories live. Discover now