Rozdział czterdziesty trzeci

80 12 0
                                    

Obudził się około godziny siódmej. Przez całą noc miał problem ze snem. Myślał nad tym dlaczego sygnet go zawiódł. Zszedł na dół, zostawiając w łóżku wciąż śpiącą nastolatkę, i chciał zrobić sobie kawę, gdy usłyszał, że ktoś otwiera drzwi. Zdziwił się, ponieważ przed pójściem zeszłego dnia do łóżka je zamykał. Wychylił się i zobaczył głowę rodziny.
- Tata? - zdziwił się, a jego ojciec rozłożył ręce z uśmiechem.
- We własnej osobie! - odparł, a młody Nott podbiegł do niego i go przytulił.
- Nie mówiłeś, że wychodzisz! - stwierdził z niedowierzaniem.
- Ta, zwialiśmy - podrapał się po karku. - Mniejsza z tym, mów co u ciebie! Masz kogoś? - pokierował się z nim do kuchni i usiadł przy stole, a Teodor kontynuował robienie naparu kawowego.
- Tak tato i jest mały problem - odrzekł.
- Jaki problem synu? - spytał zdezorientowany.
- Ona tutaj jest. Jeszcze śpi, ale jest tutaj i od jakoś pół roku ze mną mieszka - wyjaśnił siedemnastolatek.
- Taki problem to nie problem. Z jakiego jest rodu?
- Wkurzysz się. Chociaż to zależy czy zależy ci nie wiadomo jak na jej krwi czy bardziej na jej wychowaniu.
- Fajnie by było gdyby była czystokrwista, ale to tobie ma się podobać - rzucił.
- Dzień dobry! - Ann oparła się o framugę, ale już po chwili gdy zobaczyła ojca jej chłopaka wyprostowała się lekko zestresowana.
- Dzień dobry. Teodorze to ona? - zapytał.
- Tak tato. Anne, sieroto, przedstawisz się czy ja mam to zrobić? - zaśmiał się.
- Mam jeszcze resztki godności, Teo. Ann Marilyn Black - powiedziała niepewnie.
- Córka zdrajcy i tej Bułgarki? - zadał pytanie, na które odpowiedź była dość jasna. - Lepsza czekoladowa żaba niż wymiocinowa fasolka - wzruszył ramionami. - Witaj w rodzinie Ann - po tych słowach Krukonka jak i Ślizgon poczuli jakby spadł im pewien ciężar z serca.
- Тео, ще изгориш чайника! (czyt. Teo, szte izgorisz czajnika!(pl. Teo, spalisz czajnik!)) - krzyknęła i podbiegła do kuchenki.
- Извинете ме! (czyt. Izwinete me!(pl. Przepraszam!)) - odparł. Był zbyt zaskoczony powrotem mężczyzny by przejąć się piszczącym przedmiotem.
- Teo od kiedy ty znasz ten język? - zdziwił się.
- Wszystko przez nią - roześmiał.
- Много смешно (czyt. Mnogo smeszno(pl. Bardzo śmieszne)) - wywróciła oczami i podeszła do lodówki. - Jest pan głodny?
- Jeśli oferujesz to bardzo chętnie coś zjem. Gdzie moje maniery! Nie przedstawiłem ci się! Anthony Nott, ale możesz mi mówić Tony - wystawił w jej kierunku dłoń, a ona pospiesznie ją uścisnęła. - Jak długo jesteście razem?
- Piąty miesiąc - powiedział jego syn.
- Nie ciebie pytałem - skarcił go.
- Ann nie ma głowy do dat - wyjaśnił.
- Po śmierci mamy przestałam zwracać uwagę na kalendarz - wytłumaczyła.
- Teo nie uwierzysz, mogę mówić przy niej? - spytał szybko, a młodszy Nott przytaknął.
- Czarny Pan planuje zdobycie Pottera i rozprawienie się z nim raz na zawsze - w głowie Anne pojawił się idealny pomysł.
- Wiem kiedy może to zrobić, ale nie może pan powiedzieć tego przy Snapie - wtrąciła się.
- Ach tak? - miała gdzieś to komu narobi problemów. Pragnęła zemsty.
- Owszem. Snape donosi Zakonowi Feniksa o wszystkim co się dzieje w szeregach Voldemorta.
- Jesteś bardzo odważna skoro bez zawahania wypowiadasz jego imię.
- Moi rodzice zginęli z rąk jego popleczników. Jednego zabiłam ja. Jeśli chciałby się mnie pozbyć zrobiłby to już dawno. Nie mam czego się obawiać. Wracając do tematu. Pottera będą przewozić dwudziestego siódmego lipca. Nie mam pojęcia dokąd, ale jestem pewna, że właśnie wtedy - jej chłopak posłał jej spojrzenie pełne bólu, ale w głębi wiedział, że dziewczyna robi to co uważa za słuszne. 
- Bardzo dziękuję, że mi to mówisz, Ann. To naprawdę wiele dla mnie znaczy - powiedział, a ona podała mu talerz z jajecznicą.
- Smacznego, panie Nott - rzekła uprzejmie, a Teodor chwycił ją za nadgarstek.
- Nie zwracaj uwagi - poprosił ojca i pociągnął dziewczynę za sobą na górę. 

Weszli do pokoju i zamknął drzwi. Nastolatka usiadła, a on krążył w tę i z powrotem. Był lekko poirytowany zaistniałą sytuacją. Bał się, że straci zarówno ją jak i jego.
- Защо му каза? (czyt. Zaszto mu kaza?(pl. Dlaczego mu powiedziałaś?)) - specjalnie powiedział w innym języku, by jego rodzic ich przypadkiem nie podsłuchał.
- Трябваше да си отмъстя (czyt. Tryabwasze da si otmustya(pl. Musiałam się zemścić)) - odparła. Rozumiała jego gniew, ale zbyt zależało jej na cierpieniu Pottera.
- Разбирам, но не забравяйте, че може да съжалявате(czyt. Razbiram, no ne zabrawyajte, cze może da sużalyawate(pl. Rozumiem, ale pamiętaj, że możesz żałować)) - ujął jej twarz w dłonie.
- Направих правилно (czyt. Naprawik prawilno(pl. Dobrze zrobiłam)) - spojrzała mu głęboko w oczy.
- Вярвам ти (czyt. Wyarwam ti(pl. Wierzę ci)) - stwierdził.
- Благодаря Тео (czyt. Blagodarya Teo(pl. Dziękuję Teo)) - oparła czoło na jego brodzie.
- Не забравяйте също, че ви обичам (czyt. Ne zabrawyajte suszto, cze wi obicham(pl. Pamiętaj też, że cię kocham)) 
- Аз тебе също (czyt. Az tebe suszto(pl. Ja ciebie też)) - złożył delikatny pocałunek na jej ustach, który przerwał im Anthony.
- Przepraszam, chciałem sprawdzić czy się nie pozabijaliście. Widzę, że nie, więc zostawię was samych, róbcie co macie robić, ale wyciszcie pokój proszę - puścił do syna oczko i wyszedł.
- No to chyba mamy czas dla siebie - roześmiali się i wrócili do poprzedniego zajęcia.

Mój Wyjątkowy Piotruś Pan//T.N./G.WOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz