Rozdział 15 - Gody

1.2K 64 103
                                    

Mayumi otworzyła szybko oczy. Wiedziała, że coś jest nie tak. Nie obudził ją budzik, a promień słońca na jej policzku które jasno wskazywał na to, że było już późno. Nie czuła ptaszora za sobą, a to tym bardziej źle zwiastowało. Wstała szybko i odwróciła się do tyłu z zamiarem podejścia do szafy po ubrania. Wtedy jednak zamarła. W całym pokoju było mnóstwo bukietów różnych kwiatów. Przeróżnych i w różnych kolorach, ale ptaszora nadal brak.

Szybko przebrała się w jego ubrania i wyszła z pokoju z zamiarem zejścia na dół. Na korytarzu również było mnóstwo kwiatów, a ona widząc je, zaczynała się coraz bardziej gotować w środku. Na samym dole już był wręcz czysty armagedon florystyczny. Praktycznie nie dało się nie chodzić po żadnym kwiecie. Mayumi zobaczyła Keiga w kuchni który coś gotował. Wzięła pierwszy lepszy bukiet kwiatów który nawinął jej się na ręce i podeszła pewnym i specjalnie głośnym krokiem by przyciągnąć jego uwagę. Chłopak odwrócił się w jej stronę, ale, że była już blisko, to instynkt pozwolił mu zostać w miejscu.

- Jak... - Zaczął, ale Mayumi zaczęła mu przywalać bukietem najmocniej jak potrafiła. Wiórki różnych płatków i liście zaczęły spadać, lub zostawać na jego ubiorze.

- Myślisz, że jakieś durne badyle załatwią to co zrobiłeś?! To nie komedia romantyczna, bym Ci padła tu z wrażenia, że sam potrafisz wyjść z domu i kwiaty kupić! - Z bukietu zostało już nici, a raczej same gałązki. - Okłamałeś mnie na imprezie kiedy żałowałeś! Okłamałeś mojego tatę, a przez to zmusiłeś do tego mnie! A najgorsze jest to, że nie miałeś żadnego powodu by to robić oprócz własnej wygody i nie myślałeś nawet przez chwilę o mnie, bo inaczej byś tego nie robił! - Rzuciła już samymi gałązkami na ziemie i popatrzyła na niego nie wierząc tak naprawdę w jego dobre zamiary.

- Wiem. - Odpowiedział przybity. - Na imprezie nie żałowałem i nadal nie żałuję, że ją zorganizowałem. Musisz przyznać, że końcowo przecież byłaś z niej zadowolona. - Popatrzył na nią wyczekująco choć i również błagalnie. Chciał, by doceniła to co zrobił.

- Nie wiem Hawks. Tak, było fajnie, ale nie wydaje mi się żeby to przeważało to, że mnie okłamałeś i zignorowałeś moje prośby i uczucia. Nie wiem, czy to w ogóle można brać koło siebie do równoważenia. - Powiedziała już spokojniej, choć nadal w duchu chciała na niego krzyczeć. - Dlatego rozluźniłam się kiedy powiedziałeś, że już więcej tak nie zrobisz, bo wtedy naprawdę myślałam, że będziesz respektował mnie oraz moje zdanie. Dlatego się bawiłam, bo już tego zmienić nie mogliśmy. Za to później zrobiłeś dokładnie to samo.

- I żałuję. - Przerwał jej od razu, patrząc na nią skruszony.

- Pewnie do póki nie zrobisz dokładnie tego samego i tak jak przed chwilą powiesz wtedy, że jednak nie żałowałeś i chciałeś mieć święty spokój.

- Nie prawda! Nie mam zamiaru tego tobić na każdym kroku i wcale tak wtedy nie myślałem! - To co mówiła i jakie miała zdanie o tym jak się zachowywał było okropne i w jakiś dziwny sposób go raniło.

- Naprawdę? A co niby w mojej wypowiedzi nie było prawdą?

- No... - Tak właściwie to była to prawda. - Powiedziałaś to po prostu w taki sposób, że nie mam szansy na obronę. Zbyt krytycznie.

- Zbyt krytycznie? Nie Hawks. Powiedziałam to po prostu dosadnie i dobitnie. To, że ubierzesz to w ładne słówka nie oznacza, że nagle twoje rozumowanie było inne.

- Mayumi...

- Nie Mayumuj mi tu. Po prostu przemyśl to co Ci powiedziałam, a tym czasem musimy jakoś odkręcić to co powiedziałeś mojemu ojcu. Jak to zrobimy to dopiero będziemy mogli gadać o tym czy mogę przestać być zła.

Moment of Forgetfulness - Hawks x OcWhere stories live. Discover now