Rozdział 2 - Zapłata za głupotę

1.6K 102 201
                                    

Sobotę oraz niedzielę spędziła siedząc zamknięta w domu. Nie żeby była to odmiana, jednak czuła się wręcz fatalnie. Czuła obrzydzenie do samej siebie, wstręt i zwyczajne upokorzenie. Chłopak rano powiedział że ta noc była nic nie znacząca, patrząc jej prosto w twarz powiedział że miał ją gdzieś. Czuła się wykorzystana i zraniona.

Jednak świat nie kręci się wokół niej. W poniedziałek musiała iść normalnie do pracy, przecież nie była rozhisteryzowaną nastolatką by przekładać prywatne sprawy nad te zawodowe. Nie chciała by ktokolwiek wiedział co się wtedy działo. Czuła się zwyczajnie zażenowana samą sobą i czuła wstyd. Dlatego kiedy wróciła do domu i zobaczyła mnóstwo telefonów od Todorokiego, Momo, Miny i Iidy, którzy już od Shoto się dowiedzieli o płaczu, wcisnęła im pierwszą lepszą bajeczkę i uspokoiła że nic jej nie jest.

W pracy tak samo nie chciała by ktokolwiek cokolwiek zauważył, pomagał w tym jej charakter, zawsze wszystko kryła w sobie, to też jak zwykle miała kamienną twarz która nic nie wyrażała, za to w środku wręcz chciała na wszystkich krzyczeć i uciec stamtąd. Jednak obowiązki i powinności są o wiele ważniejsze od jej samopoczucia.

Edgeshot był niesamowicie z niej zadowolony za rozwiązanie sprawy z przemytnikami, którą rozpracowała razem z Yaoyorozu. Sam wtedy miał większe problemy i mimo że pomocnik zawsze powinien być z nim, wtedy postanowił zrobić wyjątek i dał jej szanse na samodzielną tak dużą misję, czego teraz nie żałował.

Sam również poradził sobie ze swoją misją i jak na razie w ich rejonie zapanował chwilowy spokój. Nie było żadnej większej sprawy, z czego Aizawa była niezadowolona. Wolała się rzucić w wir pracy, tak niesamowicie dodatkowo nienawidziła bezczynności, więc te dwie rzeczy kumulowały się w coraz większą frustracje, którą kryła w sobie.

Poniedziałek, wtorek oraz środę spędziła na nic nie znaczących patrolach. Nic się na nich nie działo, choć musiała je robić na wszelki wypadek. Nie wiadomo przecież co się kryje w mroku oprócz oczywiście niej. Bo styl walki jak i poruszania uczyła się od ojca, a potem Edgeshota, dlatego była niczym cień, niewykrywalny dla niewprawnego oka.

W czwartek miała dzienną zmianę. Wolała nocne, bo miała wtedy możliwość łatwiejszego maskowania się, ale nie powinna unikać swoich słabości, a nauczyć się z nimi walczyć, więc oczywiście nic nie mówiąc, poszła na nią odbierając to jako wyzwanie i lekcje z której może wiele wynieść.

Biegła pędem na dachach budynków już kilka godzin rozglądając się uważnie dookoła. Ludzie ją widzieli, bo na to pozwalała. Jaki miała w tym cel? By czuli się bezpiecznie, dawała im tym poczucie chronienia. Była godzina 13, czyli w terenie była już od 6 godzin i czuła jak powoli dopada ją zmęczenie. Mięśnie zaczynały dawać o sobie znać, ale nic sobie z tego nie robiła. Jeszcze 3 godziny i będzie szła do domu, chociaż wolała by zostać jak najdłużej. Niestety nie miała swojej agencji, więc nie ona dyktowała grafik. Mistrz każe, uczeń słucha.

Usłyszała syrenę, a następnie głośne krzyki. Od razu odwróciła się w tamtą stronę i zaczęła po budynkach biec w tamtą stronę. Wyjęła telefon i weszła na HN, czyli Hero Network. Serwis dostępny tylko dla osób które mają licencję bohaterską. Można tam zobaczyć co robią i jakimi sprawami się zajmują wszyscy bohaterowie, wysyłać prośby o współpracę jak różne inne przydatne rzeczy.

Konkretnie teraz potrzebowała informacji czy ktoś znajduje się w okolicy i zajmuję się tym co się tam stało. Jeśli tak, to oczywiście pomoże, bo tym więcej bohaterów tym lepiej, jednak będzie wtedy mniej więcej wiedzieć co się dzieje i z kim walczą.

Jednak nie zobaczyła żadnej wzmianki. Czyli działa sama. Stanęła na skraju dachu i spojrzała na dół. Jacyś faceci obrabowywali jubilera. Typowe. Szczególnie w tym miejscu, bo jest granica dwóch rejonów. Edgeshota oraz z tego co się orientowała to Iidy. Nie to że rejon był jakimś wyznacznik tego gdzie się ma jedynie pracować i nigdzie więcej. Ale zazwyczaj chodziło tu o rozmieszczenie agencji. Zazwyczaj wtedy miało się kontrole nad danym teren, ale można było jeśli tylko się chciało iść patrolować lub rozwiązywać sprawy gdzie indziej. Nadal jednak miało się "swój rejon" za który było się w głównej mierze odpowiedzialnymi. Bywali tam inni bohaterowie, ale to na tym kto ma tam agencje ciąży odpowiedzialność.

Moment of Forgetfulness - Hawks x OcOù les histoires vivent. Découvrez maintenant