Rozdział 27

861 78 43
                                    

    Razem z AKP, umarło coś w RP. Jakaś taka brawura i przeświadczenie o swojej racji. Już nie brał udziału w akcjach powstańczych, tylko leżał z głową na biurku, wpatrując się w mapę i wykreślając kolejne jednostki. Przez te parę miesięcy walka powoli przygasała, tak jak jego nadzieja, tracił za wielu ludzi, brakowało broni, brakowało jedzenia i środków opatrunkowych dla rannych. W październiku po prostu się poddał. Napisał list do IR, o tym, że składa broń i kapituluje. Nie musiał długo czekać na odpowiedź od IR. Miał przyjechać do Petersburga.

***

   – Wydaję mi się, że śmierć twojego przyjaciela jest już dla ciebie wystarczającą karą. – powiedział IR z wyjątkowym spokojem. RP po prostu opuścił głowę, przyznając się do kolejnej porażki – Nie będę cię znowu wysyłać na zesłanie, ani zamykać w więzieniu, choć twoi ludzie stracą autonomię. W końcu AKP zginął. 

   RP bawił się końcówką poły swojego płaszczu i po prostu słuchał, co mówi IR. Czuł się, jak małe dziecko, które coś przeskrobało i teraz słucha kazania od rodzica. IR obserwował go wyjątkowo spokojnym wzrokiem. RP uniósł oczy łapiąc spojrzenie przybranego ojca.

   – Więc? Czego ode mnie oczekujesz? – zapytał przez zaciśnięte zęby RP.

   – Mam dla ciebie pewne zadanie i propozycje w jednym. – uśmiechnął się IR, czując na sobie badawcze spojrzenie Rzeczpospolitej. – Spokojnie nie mam zamiaru cię w nic wrabiać. Chciałbym, byś dołączył do armii. Nie wątpię w twoje umiejętności w walce, ale moim zdaniem przyda ci się trochę dyscypliny, poza tym, zawsze możesz się jeszcze podszkolić, prawda? Do tej pory nie pełniłeś jeszcze regularnej służby wojskowej, z tego co wiem.

   – To mam rozumieć, że jest propozycja, tak? To jaka jest prośba? – RP uniósł brwi, czując, że gdzieś w słowach IR natrafi na jakiś haczyk.

   – Zajmiesz się wtedy ZSRR. – powiedział, jakby nigdy nic IR, a widząc zdziwienie na twarzy RP, natychmiast sprostował. – Spokojne, jest już dorosły, nie będziesz musiał go niańczyć, o to się nawet nie martw. Chodzi o to, że ZSRR dość... dość topornie podchodzi do wszelkich prób zaangażowania go w jakąś działalność. Przez ostatnie trzy lata nie chciał nawet słyszeć o wojsku, mówił, że woli skupić się na edukacji, a nie "bawieniu się w żołnierzyka".

   RP wzruszył ramionami. Nie dziwiło go to jakoś, przez dwa lata na zesłaniu zdążył już dobrze poznać zachowania ZSRR. Młody całkiem lubił prowizoryczne ćwiczenia walki, ale zdecydowanie wolał siedzieć z nosem w książkach, lub dyskutować. O wszystkim, a głównie sensie życia i polityce. Był kompletnym przeciwieństwem wybuchowego RP, któremu trudno było usiedzieć w miejscu.

   – Chcę, byś miał na niego oko. Poradziłeś sobie z nim na Syberii, gdy był jeszcze dzieciakiem, teraz na pewno dasz radę. No to co? Zgadzasz się?

   – A mam jakąś inną opcje?

   – Uznam to za zgodę. – stwierdził IR, dając RP znak ręką, że rozmowa skończona.

***

    ZSRR dojechał w okolice poligonu pod wieczór następnego dnia. Był gdzieś pięćdziesiąt kilometrów na północ do Kijowa, na jakimś zadupiu. Wysiadł z pociągu, rozglądając się po niewielkim peronie. Zgodnie z umową, miał tu czekać na niego Rzeczpospolita. ZSRR zauważył w mroku jakąś niewyraźną sylwetkę, opierającą się o słup. Właściwie, to gdyby nie żarzący się blado ognik papierosa, to w ogóle by nie zwrócił uwagi na niego. Poprawił pasek od plecaka i ruszył pewnym krokiem w stronę, gdzie stał mężczyzna. 

   Gdy podszedł bliżej, był już stuprocentowo pewien, że to RP. Zawadiacko oparty o słup, z przekrzywioną na bakier rogatywką na głowie, do której doczepił sobie pawie piórko. Miał zamknięte oczy i spokojnie zaciągał się tytoniowym dymem, jakby nie widział ZSRR. Dopiero, gdy Rosjanin chrząknął, RP raczył otworzyć jedno oko i spojrzeć na bolszewika. 

   – Co tak stoisz? Ruszaj się. – mruknął do ZSRR i natychmiast ruszył przed siebie.

   – Myślałem, że się chociaż przywitasz. – prychnął sowiet, nie kryjąc urazy.

   – No widzisz. Źle myślałeś. – zaśmiał się RP, rzucając za siebie peta. 

   – Ughh... Też się cieszę, że cię widzę. – wymamrotał. Aż zapomniał, jak bardzo RP działał mu na nerwy.

   – A ja nie. Rusz się, bo mamy kawałek drogi do przejścia, a nie chcę być tam rano. 

   – Strasznie z ciebie arogancki dupek. – warknął bolszewik, krzywiąc się.

   – Odważnie. Wiem, dziękuję. 

   RP był sporo niższy i w ogóle mniejszy od ZSRR, ale tempo marszu miał zdecydowanie szybsze. Bolszewik nie raz musiał podbiegać, by go dogonić, choć ten cały czas szedł z taką samą prędkością. W dodatku buty ZSRR wciąż ślizgały się na rozmiękłym błocie, przez mrok nie zauważał też dziur w nierównej drodze, co powodowało, że zdarzało mu się prawie upaść. A jednak RP szedł niezmordowany przed siebie, stawiając pewne kroki, prawie się nie potykając. W końcu stało się to i ZSRR znowu poślizgnął się na śliskim błocie, a szukając drugą nogą podparcia, wdepnął w głęboką kałużę, przemaczając sobie buta i upadając na ziemię.

   – Oferma z ciebie. – prychnął rozbawiony RP, pomagając ZSRR wygrzebać się z błota. – Chodzić nawet nie umiesz.

   – Ujebany błotem jestem... zajebiście no... – warknął Rosjanin otrzepując się na tyle, na ile mógł, a najbardziej przeszkadzała mu chlupocząca woda w bucie.

   – Ojojoj. Jaka szkoda. Pewnie i tak na miejscu mundur dostaniesz. Ale przyzwyczaj się, idziesz do wojska, nie na wakacje.

   ZSRR wymamrotał coś pod nosem, poprawiając plecak na plecach i poczłapał dalej za RP. Coraz mniej mu się to podobało, absolutnie nie interesowało go wojsko, choć ojciec mówił, że ma "predyspozycje". Niech się RP bawi w wojowanie, żołnierzyk w dupę kopany. 

   – Rusz się no, to nie spacer. – warknął RP, będący już dobre dziesięć metrów przed wlokącym się ZSRR. Sowiet co jakiś czas go przedrzeźniał, nie mogąc już znieść jego upierdliwego charakterku. Oj ta służba wojskowa będzie długa...

---------------------------------

HHa nowa okładka, wreszcie. Niedługo pora na opis, i powiem wam, że absolutnie nie wiem jak pisać opisów. Ani trochę. Tak, czy inaczej, łapcie tu okładkę w lepszej jakości.

 Tak, czy inaczej, łapcie tu okładkę w lepszej jakości

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Nieugięty - Countryhumans Druga RzeczpospolitaWhere stories live. Discover now