Rozdział 45 + Gdzie rozdziały

590 50 10
                                    


Czołem, dawno mnie nie było. Serdeczna prośba, zależy mi, byście przeczytali moje wyjaśnienia, które będą pod rozdziałem, ale najpierw życzę miłego czytania (zachęcam do odświeżenia sobie poprzednich rozdziałów, chyba, że ktoś ciurkiem czyta).
------------------------------------------------------------

   RP nudził się obrzydliwie, a czas przestał dla niego mieć jakiekolwiek znaczenie. Dni przestały się dłużyć, zaczęły się zlewać ze snami, a on sam stracił już rachubę i niemal zapomniał ile tu jest. Tłukł pięściami o ściany, chodził w kółko po celi, składał origami z gazet, które mu dostarczali. Z dnia na dzień dochodziło do niego coraz więcej głosów o porażkach CN na froncie, czyżby wojna zbliżała się ku końcowi? Zaszyfrowane listy z ziem polskich leżały na stoliku, klawisze w innym przypadku nigdy nie dali by ich RP, wszystkie musiały być przeczytane i zweryfikowane, zanim wpadną w jego ręce. One były znacznie bardziej wartościowe, niż ta przesiąknięta kajzerską propagandą prasa niemiecka, bo nie tylko informowały o tym, jak w rzeczywistości tragiczna jest sytuacja Państw Centralnych, lecz także o formowaniu się w Polsce pierwszych organizacji, gotowych walczyć o swoją niepodległość. Martwił się o ZSRR, nie docierało do niego za wiele wieści o nim, poza informacją, że w imieniu swojego kraju wycofał się z Wielkiej Wojny i skupił się na wojnie domowej. Obijały mu się tylko o uszy plotki o bestialskim przewrocie stanu, o czerwonych carobójcach i chaosie w Rosji, o tym, jak zachód widzi ZSRR jako niepoczytalnego mordercę, ale nic poza tym, nie wiedział jak sobie radzi, nie mógł się z nim skontaktować, więc tkwił w dojmującej samotności bez kontaktu z nikim bliskim. 

   Któregoś dnia przyszli do niego klawisze, a wraz z nimi mężczyzna ze smagłą, posępną i pozbawioną emocji twarzą. Wyprowadzili go z celi i oddali mu wszystkie jego rzeczy, dokumenty i pęczek listów, podpisanych "ZSRR",  zapewne wcześniej nie przeszedł przez ręce cenzorów.

    – Co się dzieje? – zapytał w pewnym momencie RP, wlepiając spojrzenie w wodniste, szaroniebieskie oczy mężczyzny. 

   – Wojna się skończyła, jutro o jedenastej jedenaście zawieszają broń. – powiedział cichym, wypranym z emocji głosem. – Cesarstwo abdykował, Austro-Węgry nie żyje. Przegraliśmy.

    RP pokiwał głową, ważąc te słowa w głowie; "WY przegraliście, ja niekoniecznie". Wziął w ręce gazetę, którą podsunął mu Niemiec i przeleciał wzrokiem przez tekst. Rzeczywiście, nagłówek oznajmiał koniec Wielkiej Wojny. Słodko-gorzko pisano o zaprzestaniu działań wojennych, cieszono się zawieszeniem broni i ubolewano nad porażką i zdradą.

   – I co teraz? – zapytał, odkładając gazetę.

   – Nic. Chaos. Straszna wojna, ileż krzywd przyniosła i po co to wszystko? Co nam to dało? 

   – Nie cieszysz się? – RP przechylił głowę i zmrużył oczy. 

   – Z czego? – Zapytał Niemiec, a jego wyraz twarzy pozostał tak samo melancholijny, co wcześniej. – Z czego? Nigdy do tej wojny nie powinno dojść, nie przyniosła nic dobrego, tylko się pogrążyliśmy i straciliśmy wszystko. Powiedz mi, walczyłeś na froncie?

    – Przez chwilę, na początku... – postanowił przemilczeć, że walczył dla Ententy, choć pewnie Niemiec i tak o tym już wiedział.

   – Ja też walczyłem, nawet w tym roku i nigdy nie pozbędę się tego horroru ze swojej głowy. Patrz co się stało z Europą. Miasta obrócone w pył, kilometry ziemi rozorane przez lata walki, tysiące, miliony zabitych. A CN co? Abdykował, osądzą go, skarzą, a ja będę sprzątał jego bałagan i ponosił konsekwencje jego działań. 

Nieugięty - Countryhumans Druga RzeczpospolitaWhere stories live. Discover now