Rozdział 44

716 46 28
                                    


    – Szkoda RP, liczyłem, że się dogadamy. – odparł z teatralnym żalem CN, dopiero teraz RP miał okazję ujrzeć jego prawdziwe oblicze. Naiwne było z jego strony, aby myśleć, że jest on człowiekiem porządnym i godnym zaufania. Fakt, że okazał się taki sam, jak Prusy nawet nie tyle zdziwił, co zasmucił RP; niby od początku coś przeczuwał, a jednak się łudził. CN okazał się być takim samym bezwzględnym socjopatą, co jego brat, jednak bardziej zrównoważonym i stanowczym, nie był tak chaotyczny, był za to zawzięty i cierpliwy, mógł latami trzymać swoją maskę, nigdy nie dając się ponieść spontanicznym emocjom.

   RP warknął coś gniewnie i się szarpnął, ale łańcuchy spinające jego dłonie i zmuszające go do trzymania ich w górze uniemożliwiły mu jakiekolwiek ruchy. CN uśmiechnął się z politowaniem, patrząc na wściekłego Polaka, który na próżno próbował się oswobodzić. Oparł się czołem o pręty krat i świdrował go kpiącym spojrzeniem.

    – I po co ci to było? Myślałeś, że będziesz mógł bezkarnie spiskować za moimi plecami? Że ja przymknę oko na te twoje narodowe zrywy, bylebyś dla mnie walczył, a potem łaskawie dam ci jeszcze w nagrodę twoje własne państwo? – zapytał, wciąż się uśmiechając. W jednym momencie jego twarz przybrała srogiego wyrazu, a on sam zacisnął ręce na prętach. – Błąd, Polaczku. Błąd, straszny błąd. Pamiętasz warunki? Państwo to dopiero nagroda, jak wygramy wojnę, a do tej pory miałeś okazać posłuszeństwo. A ty co? Niewdzięczny, spiskujesz ze swoimi ludźmi, jakieś własne przewroty planujesz, łamiesz postanowienia.

    RP opuścił głowę, prychając, kiedy poczuł, że cieknąca mu z nosa krew znowu spływa do ust. Był obolały, zostawiony w niewygodnej pozycji, w ciasnej celi, na zimnej podłodze. Świeże rany wciąż krwawiły, bolały go żebra, obawiał się, że kilka mogło się złamać, a włosy opadały mu na twarz, przysłaniając widzenie.

    – Kiedy mnie wypuścisz? W tym stanie umrę do jutra. – sapnął RP, patrząc na Niemca.

    – Nie umrzesz, zapewniam cię. – CN znowu się uśmiechnął, zdając się nie przejmować co dzieje się z RP. Wsadził rękę przez szczeble i poklepał go po policzku, kpiąco się uśmiechając. – Akurat, do jutra będziesz miał czas, by się nad sobą zastanowić.

    Rzeczpospolita wydał z siebie głębokie, świszczące westchnięcie i odprowadził CN wzrokiem. Klatka piersiowa kuła go przy każdym oddechu, kajdany wbijały się w nadgarstki, a plecy bolały od za długo uniesionych w górę rąk. Żandarmi Cesarstwa nie potraktowali go łagodnie, a RP nie dał im się pojmać bez oporu. Dostał w paszczę kolbą karabinu, przejeżdżając językiem po uzębieniu mógł z niezadowoleniem zauważyć, że jego prawa górna czwórka i piątka ruszają się. Nos miał opuchnięty, a z jednej dziurki wciąż sączyła się ciemna krew, ale raczej nie powinien być złamany. Pobili go solidnie, czuł boleśnie pulsujące siniaki na swoim ciele, przejechali nim po ziemi, zdzierając z niego skórę w paru miejscach. Może gdyby nie stawiał oporu skończyło by się na paru zadrapaniach, a teraz siedzi w tej wilgotnej celi, pokiereszowany i piekielnie wściekły.

    W ostatnim czasie układało mu się nieźle, pod zwierzchnictwem Austro-Węgier udało mu się rozwinąć swoją małą działalność. Założył polski Związek Strzelecki, a potem legiony, tak samo zapalone jak on do walki o niepodległość. Ludzie z zewnątrz patrzyli na nich krzywo, jak na wariatów, ale on w nich wierzył, już dawno nie czuł takiego zapału do walki i silnej nadziei w wolne jutro. Potem się skomplikowało. CN zaniepokojony coraz śmielszymi działaniami RP zażądał od niego i jego legionów przysięgi wierności, na co on nie mógł się zgodzić, wiedział, że to nie dobry znak, wiedział, że Cesarstwo próbuje go trzymać na smyczy, nie chciał, by ten poczuł się za pewnie.
    CN nie znosi sprzeciwu, a zwłaszcza w momentach, gdy traci nad czymś kontrolę. Dlatego ci, którzy nie zgodzili się złożyć mu przysięgi zostali wysłani na front, a do tymczasowej kwatery RP wpadli niemieccy żandarmi. Poturbowali go i o drugiej w nocy wywlekli z mieszkania i przewieźli tu, do twierdzy w Magdeburgu.

Nieugięty - Countryhumans Druga RzeczpospolitaWhere stories live. Discover now