Rozdział 43

827 63 29
                                    


    ZSRR wymiotował przez całą noc, nie był w stanie zasnąć, był przerażony. Wciąż nie mógł uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę, a nie znowu w jego snach. Jak nie rzygał, to po prostu leżał na dywanie, wpatrując się w sufit. Obok niego spał RP, na ziemi w ubraniach, był równie zdewastowany co on. 

    Za każdym razem, gdy przypominał sobie gorącą krew, przypływającą przez jego palce i broczącą jego koszule zbierało mu się na wymioty, nie mógł pozbyć się tego paskudnego uczucia, w końcu nie codziennie zabija się człowieka, a zwłaszcza własnego ojca. Przewracał się z boku na bok, na podłodze, mimo miękkiego dywanu, było niewygodnie. Podziwiał RP, że był w stanie w tej sytuacji zasnąć, chyba po prostu w ten sposób radzi sobie ze stresem. Co jakiś czas wstawał, chodząc w kółko po pokoju, wlekł się do barku i wlewał w siebie po kolejnym kieliszku czystej wódki. Normalnie nie pije, a na pewno nie tyle i nie z rozpaczy, raczej dla rozrywki, ale tym razem było to jego jedyne ukojenie. Palenie w przełyku łagodziło ból w jego psychice. Morderstwo własnego ojca planował od jakiegoś czasu, wiedział, że musi to zrobić, IR i tak był już wrakiem człowieka, którego śmierć jedynie uwolniła od tej katorgi, jaką jest życie, jednak ZSRR wciąż czuł się z tym okropnie. Przed oczami miał obraz, jak ten płacze, kompletnie skruszony i załamany, ciągle przypominał sobie to dziwne uczucie noża, który gładko i miękko wbija się w jego plecy.

    Nie wytrzymał, wyszedł trzaskając drzwiami i ruszył biegiem przez lasek, pod drodze, przy drzwiach widział zawinięte w worek ciało, dziś ziemia jest zbyt zmrożona, by je pochować. Przyśpieszył, przeskakując krzaki i konary leżące na ziemi. Dotarł pod mur, oparł się o niego głową i rękami.

    – Aghhh!!! – wrzasnął, uderzając pięścią w ścianę. Zaczął wyrzucać z siebie całą furię, wrzeszcząc do zdartego gardła i uderzając bez przerwy, rozwalając sobie rękę. Przestał gdy poczuł strużki krwi spływające mu po palcach, odwrócił się i osunął bezwładnie pod mur, spojrzał na swoje zmiażdżone knykcie, kości były całe, ale skóra była głęboko zdarta, rany obficie krwawiły. ZSRR zamknął oczy, odchylił głowę i zaniósł się płaczem.

    – ZSRR. – bolszewik gwałtownie się odwrócił, słysząc swoje imię. RP klęczał obok niego z wyrazem niepokoju na twarzy.

    – Wybacz RP, to wszystko... Nie wiem sam, źle się czuję. – westchnął rozkładając ręce.

    – Co ja mam ci powiedzieć? No zabiłeś go, czasu nie cofniesz. – odparł ponuro Polak. Obaj byli świadomi, co to oznacza, to oznacza nową szansę dla nich obu, nie ważne co mówią im ich prywatne odczucia, to jest ich brama do nowego życia.

   – Mogłem go oszczędzić. Dać mu dożyć reszty swoich dni gdzieś daleko stąd, ale go zabiłem. Z czystej złości i urazy. – spojrzał na RP, starając się odgadnąć jego myśli; też był wstrząśnięty i przygnębiony, ale chyba jeszcze nie dotarło do niego to co się stało naprawdę. Do ZSRR właśnie dociera i nie podoba mu się to uczucie. Przez te wszystkie lata dusił w sobie nienawiść do IR i pozwalał, by trawiła go od wewnątrz, lecz gdy wreszcie dokonał tego, o czym śnił jeszcze podczas zimnych nocy na Syberii, ani trochę mu nie ulżyło.

   – Coś ty zrobił z tą ręką? – Rzeczpospolita złapał ZSRR za przegub, przyglądając się jego dłoni. Skrzywił się, widząc rozoraną skórę i niemal widoczne kości. – Czyś ty do reszty ochujał? 

    ZSRR nie odpowiedział, będąc zbyt pogrążony w swoich czarnych myślach. RP zdjął z siebie koszulę i szybkim ruchem oderwał rękaw, przygotował z niego prowizoryczny opatrunek, a resztę koszuli założył z powrotem na siebie. Obwiązał jego dłoń rękawem, mocno zaciskając i z niezadowoleniem patrząc, jak materiał przesiąka szkarłatem. ZSRR zacisnął powieki, głowa mu pękała od natrętnych myśli i od alkoholu, poczuł rękę RP opierającą się na jego ramieniu, przetarł twarz dłońmi i mocno przytulił się do niego. Oddychał ciężko, spazmatycznie, drżał cały i cicho płakał. Dziś ma na to czas, dziś może płakać i się winić, a jutro trzeba się obudzić, wziąć w garść i stawić czoła temu co będzie. 

    – Trzeba wracać. Nie chcesz chyba stracić łapy przez jakieś zakażenie, musisz odpocząć. – powiedział RP, głaszcząc go po potylicy.

***

   Następnego dnia pogrzebali IR. Nie było uroczystości, nie było żałoby, byli tylko oni dwaj, martwy Imperium i szalejąca w całym kraju rewolucja. Pochowali go obok symbolicznego grobu RON, jego ciało oczywiście tam nie leżało, jedynie serce, cały RON spoczywał na Wawelu, jednak to ten niewielki nagrobek był najświętszym miejscem kultu dla IR, kiedy jeszcze żył. Zakopali go tak po prostu, ZSRR był przeciwny stawianiu mu krzyża, jednak RP zdecydował się zrobić to z szacunku dla zmarłego, więc postawił taki, jaki ten by chciał, prawosławny. 

   – Ostatnio umiera za wiele bliskich mi osób. – stwierdził RP, przypominając sobie ostatnie dwa lata, śmierć CF z rąk Prus i śmierć AKP poległego w powstaniu. Teraz IR, człowiek, który mimo wszystkich krzywd, mimo swojego ciężkiego charakteru i dziwnych metod wychowawczych był dla niego ojcem. W jego pamięci na zawsze zapiszą się jego dwa obrazy, zaborca i ojciec. 

   – Przykro mi. – odparł jedynie ZSRR. RP spojrzał na niego, dokładnie się mu przyglądając. Był już spokojny, rozpacz i furia jakie targały nim tej nocy zostały zastąpione przez ponurą melancholie, był odrętwiały, skacowany i pochmurny. Dręczyły go myśli, teraz nic już nie stoi mu na drodze rewolucji, wojska białych* (przeciwnicy bolszewików ‐ czerwonych; dop. autora) nie mają już lidera, po stronie ZSRR są chordy wściekłych ludzi walczących o swoją wolność i zdobyta stolica wraz z Moskwą i kilkoma innymi miastami w centrum kraju. Teraz będzie trzeba działać i wziąć wszystko w swoje ręce. – Może dla niego lepiej, że umarł.

    – Hm? – RP przechylił głowę pytająco.

    – Dla IR. – odpowiedział wlepiając wzrok w prowizoryczny grób. – Pamiętasz go, jak wyglądał przez ostatnie lata. Uwolniłem go od tej marności. I tak był wrakiem.

   – Ta... – wzdłuż kręgosłupa RP przeszedł dreszcz, niby zgadzał się z nim, niby mu śmierć IR też była na rękę, ale zachowanie ZSRR niepokoiło go. Coś się z nim stało po tej nocy, coś się zmieniło. Położył mu rękę na ramieniu, nie chciał czuć tego, jak jego przyjaciel nagle się od niego oddalił. – Może masz rację. Tak. IR teraz będzie lepiej.

    – Nie wierzę w życie pośmiertne. Raczej uważam, że po prostu zakończyłem jego cierpienia, a nie odesłałem go do jakiegoś raju, do którego, gdyby ten istniał, na pewno nie zasłużyłby się dostać. – powiedział cicho, ale wyraźnie, oddzielając każde słowo. Myślami był gdzie indziej.

    – Wiem, że nie wierzysz. Sam nie wiem czy wierzę. W sensie, chcę wierzyć, że człowiek po prostu nie przepada po śmierci, tylko ciągle gdzieś tam z nami jest... Wiesz, kiedy umiera ci tyle bliskich osób, ciężko jest pogodzić się z faktem, że po prostu giną. – RP liczył, że uda mu się wciągnąć ZSRR w jakąś światopoglądową dyskusje, jak kiedyś, jednak nie wyszło, bolszewik jedynie mruknął pod nosem, nie kontynuując rozmowy. Rzeczpospolita westchnął, po chwili ciszy zapytał – To jakie masz plany, co teraz zrobisz?

    – Jadę dziś do Petersburga, jest już nasz. – oznajmił, nie patrząc na niego. – Wiesz, to, że ojciec nie żyje nie znaczy, że teraz ja rządzę, teraz po prostu będzie mi łatwiej oswobodzić kraj, jednak czarno to wszystko widzę. Podpiszę rozejm z CN i skupię się na tym, co tu i teraz, tak długo, jak w kraju pałętają się zwolennicy IR i liberałowie, spokoju nie będzie. Wojnę trzeba zdusić w środku, zanim będzie się chciało podejmować następne kroki.

    – Następne kroki... – pokiwał głową RP, zastanawiając się, co takowe kroki oznaczają. – Ja chyba też dogadam się z Cesarstwem, wiesz, IR proponował mi... pewne ugody w zamian za pomoc w wojnie. Błagał mnie, powiedziałem, że to przemyślę, ale teraz to już nie ważne. Wierze, że teraz jest ten moment, kiedy jestem w stanie coś zrobić. To znaczy, wierze, że ta wojna przyniesie zmiany, a ja nie zmarnuję kolejnej szansy.

------------------------------------

Ostatni z obiecanego combosa rozdziałów! Trochę zapełniacz, ale uznałem, że przydatny. Jak dobrze pójdzie to jakoś w przyszłym tygodniu wpadnie następny 👀


Nieugięty - Countryhumans Druga RzeczpospolitaWhere stories live. Discover now