2

285 24 4
                                    

Dla świerzoupieczonych rekrutów korpusu zwiadowców był to koszmar, widzą ich przerażenie i paraliż mężczyzna się dosyć irytował. Te trzy lata minęły im chyba zbyt przyjemnie i szybko gdyż nie byli ani trochę gotowi na taką sytuację.
Czarnowłosy wystrzelił linki które chwilę później wbiły się w najbliższy dach, lecz biorąc rozpęd aby wyskoczyć zatrzymały go krzyki przerażonych stacjonarnych stojących niedaleko.
- Uspokoić się natychmiast! - krzyknęła brunetka ewidentnie zirytowana zachowaniem dwójki. Stojąca obok Leonhart nie wyglądała na przejętą, w zasadzie nie miała żadnego wyrazu twarzy.
- Wstyd, panikować jak małe dziewczynki dorosłym facetom. - warknęła zimno. Kobieta coś do nich powiedziała, a ci odeszli szybkim krokiem. Chwilę potem kobieta powiedziała coś do blondynki co nie usłyszał. Po chwili blondynka poleciała przodem, jednak brunetka stała na krawędzi muru patrząc w dół. Mężczyzna postanowił dłużej nie marnować czasu i wyskoczył, zapominając o brunetce.

- Za nami stoi najsilniejszy człowiek ludzkości, zgadza się? - brunetka spytała cicho blondynki, ta pokiwała głową.
- Uważajcie na niego. - dodała brunetka gdy blondynka wyskoczyła.
- Piękny widok. - odparła cicho sama do siebie.
- Pora ruszać. - westchnęła wybijając się, a dokładnie wybiła się dopiero wtedy gdy zaczęła spadać. Teraz miała się zacząć długo wyczekiwana walka.

~***~

- Musimy wziąć się w garść! - krzyknął Eren, nie dało to efektu jakiego chciał. Wszyscy zaczęli jeszcze bardziej panikować, a Armin zaczął nawet płakać i krzyczeć. Zielonooki zaczął się rozglądać czy nie ma w pobliżu żadnego tytana, nie zobaczył nikogo poza jakąś brunetką rozcinającą kark tytanowi. Wyglądała na starszą od nich, ale nie potrafił rozpoznać jej. Ta nagle się obróciła słysząc krzyk blondyna, stała chwilę patrząc się na nich podczas gdy cielsko potwora spadło na ziemie wydając powolny huk. Eren pomachał jej aby podleciała na końcu robiąc proszący gest. Gdy kobieta podeszła bliżej bruneta aż przeszły dreszcze, miała lodowatą minę i pobrudzoną twarz krwią która parowała. Na wszystkich twarzach zebranych rekrutów pojawiło się zaskoczenie widząc na kurtce kobiety znak róży.
- Czy ktoś jest ranny? - odparła poważnie, wszyscy zaprzeczyli głową. Brunetka spojrzała na płaczącego blondyna który przestał już krzyczeć i powoli do niego podeszła. Kucnęła przed nim zwracając jego uwagę na siebie.
- Nie płacz chłopaku. - mruknęła patrząc mu w oczu, blondyn chwilę później przestał płakać. Kobieta wstała z poważną twarzą i obróciła się w ich stronę.
- Gdzie jest wasz dowódca? - spytała. Wszyscy spojrzeli po sobie, odpowiedziała jej jedynie cisza.
- Nie wiecie? - spytała nieco zirytowanym głosem.
- To jak wykonywaliście polecenia skoro nawet nie wiecie gdzie jest?! - nieco uniosła głos.

- Dobra nie ważne. - mruknęła.
- Nie dajcie się zabić. - odparła wbijając linki gdzieś daleko.
- Poczekaj, a co z tobą? - spytał blondyn, podnosząc się z ziemi.
- A co ma być ze mną? Mamy pozbyć się zagrożenia. - odparła.
- Więc idę się go pozbyć. - mruknęła odlatując biorąc co raz większy rozpęd.

Zdziwieni rekruci postanowili polecieć za nią co również uczynili. Aczkolwiek widząc nadchodzących tytanów musieli się rozdzielić i zostawić kobietę samą.
- Reiner. - kobieta podleciała do tytana który aktualnie leżał na ziemi a z karku oddech brał blondyn. Podała mu rękę aby pomóc mu wstać, ten przyjął pomoc.
- Widziałeś gdzieś Hoovera? - spytała trochę zimno.
- Zimna jak zwykle. - westchnął.
- Powinien być na murach, dlaczego pytasz? - spytał, kobieta wzięła go pod ramię i odleciała trochę od parującego cielska które chwilę potem się rozpadło.
- Nie mogę go namierzyć. - mruknęła.
- Nie mogę praktycznie nikogo namierzyć. - dodała.
- Wyczuwam tylko jakąś podejrzaną energię od jednego z rekrutów. - spojrzała na rekrutów walczących.
- Od którego? - spytał gdy wylądowali na ustalonym dachu gdzie czekał Hoover z sprzętem.
- Nie mam pojęcia. - mruknęła puszczając go i podeszła do bruneta.
- Gdzie byłeś? - spytała patrząc na niego, aczkolwiek nie dostała odpowiedzi. Podniosła rękę, lecz zamiast spoliczkować gotowego na to bruneta zacisnęła dłoń w pięść i opuściła dłoń.
- Mam nadzieję że działałeś tak jak było to ustalone. - odparła wymijając go.
- Nie mam zamiaru popełnić tego samego błędu dwa razy. - odparła znikając z ich pola widzenia.

- Tch cholerne dzieciaki.

_

Znowu się spóźniłam, bardzo was przepraszam T^T

Kolejne będą preferencje z Haikyuu o 18.

Dziękuję za przeczytanie! Mam nadzieje że się spodobało! ^^

Karmin ><

14.02.21

𝓼𝓲𝓵𝓮𝓷𝓬𝓮   [ 𝐥𝐞𝐯𝐢 𝐚𝐜𝐤𝐞𝐫𝐦𝐚𝐧 ]Where stories live. Discover now