2

2.3K 188 133
                                    

Inko Midoriya zmarła w wypadku samochodowym. Wjechał w nią inny samochód. Drugi kierowca przeżył bez szwanku, jednak kobieta nie miała takiego szczęścia. Jej kark został złamany. Nie cierpiała.

Izuku większą część tych informacji dowiedział się z mediów. Reporterzy nie wiedzieli jednak jednego.

Nauczyciel Izuku zadzwonił do jego matki w związku z incydentem na lekcji. Inko chciała jak najszybciej dostać się do szkoły. Podejrzewała już wcześniej, że coś się dzieje z Izuku. Nie do końca wierzyła w historie o wypadkach. Pojechała więc dla niego.

Chłopak prawie całkowicie się załamał. Informacja, że przez niego, jego rodzicielka nie żyje, przybiła go bardziej niż słowa All Mighta.

Raz na dzień przychodziła do niego Mitsuki. Przynosiła mu coś do jedzenia. Izuku przestał chodzić do szkoły.

Wyszedł z domu dopiero na pogrzeb.

Ten dzień był słoneczny. Atmosfera zupełnie nie pasowała do wydarzenia. Na cmentarzu był tylko Izuku i kilku przyjaciół matki. Chłopak podczas ceremonii pozostał z tyłu. Podszedł do grobu dopiero po tym, jak ludzie się rozeszli.

- Cześć mamo. – Powiedział ze ściśniętym gardłem. – Mam nadzieje że jest ci dobrze w niebie. – Przełknął ślinę. Z jednej strony wiedział że to głupie, z drugiej jednak taki monolog trochę mu pomagał – Chciałbym cię przeprosić. To przeze mnie tam pojechałaś.

Co jego mama by odpowiedziała?

„ Nie obwiniaj się, Izuku. Tak widocznie miało być"

- To nie jest sprawiedliwe.

„ Ale takie jest życie"

- Przepraszam mamo – Izuku zaczął mówić szybciej. Słowa które chciał jej wcześniej powiedzieć wręcz płynęły z jego ust – To moja wina. Może gdybym wcześniej ci powiedział o tym co się dzieje w szkole... Nie chciałem ci dodawać problemów. To przeze mnie nigdy nie wyjeżdżałaś na szkolenia, wyrzucili cię z pracy. Syn quirkless był dla ciebie zawsze problemem. Powinnaś mnie wtedy oddać. Może gdybym był taki jak Kacchan...

„Nigdy w życiu bym cię nigdzie nie oddała. Nie obchodzi mnie Kacchan. Niech sobie będzie potężny. To ty jesteś moim synem. Jesteś wyjątkowy na swój sposób. Ty zawsze dążyłeś do celu sam, a on wszystko dostał.

Jestem z ciebie dumna"

Izuku poczuł, że się uśmiecha. Nie wiedział czy te słowa to jego wyobrażenie, czy to duch jego matki z nim rozmawia. Było to jednak dokładnie to co chciał usłyszeć.

- Pomszczę cię mamo. Nie wiem jak, ale to zrobię.

Zostawił na grobie białą lilie – ulubiony kwiat jego matki i odszedł.

Poszedł do domu. Tam już czekał na niego garnek z zupą od Mitsuki i karteczka z przeprosinami, że nie mogła być na pogrzebie. Zostawił go tam gdzie stał.

Wcześniej zadzwonił do ojca, ale on jeszcze gorzej to przyjął. Dzień potem popełnił samobójstwo.

Izuku praktycznie nigdy nie czuł się tak sam jak teraz.

W jego pokoju zostało niewiele rzeczy. Po usunięci wszystkiego co choć trochę kojarzyło się z bohaterem numer 1 zostało mu mniej niż połowa ubrań, praktycznie żadne figurki i puste ściany. Ściągnął nawet poszewki z poduszek.

Skoro wypadek to nie jest jego wina, to czyja? Tego kto go wywołał. Gdyby druga osoba jechała wtedy ostrożniej, nic by się nie stało. Oko za oko, ząb za ząb. Życie za życie.

Przejrzał się w lustrze. Zobaczył zielonowłosego, niskiego chłopaka. Jego oczy również były zielone. Na policzkach miał kilka piegów.

Wyglądał jak żywa, młodsza kopia swojej matki.

Nie chciał już tak wyglądać.

Poszedł do łazienki. Na górnej półce leżały kosmetyki do włosów jego mamy. Tam, na samym dnie szafki leżało opakowanie farby do włosów.

Całkiem niedawno ktoś przez przypadek musiał wrzucić ją do koszyka z zakupami jego mamy. Zauważyła ją dopiero jak była w domu. Początkowo chciała ją wyrzucić, jednak po prostu ją zostawiła.

Izuku nałożył ją zgodnie z napisem na opakowaniu. Po kilku problemach udało mu się.

Zielone włosy zmieniły kolor na czerń. Wyłącznie miejscami prześwitywały zielone pasma.

Chłopak chciał odstawić butelkę, ale jego uwagę zwrócił pewien błysk. Sięgnął głęboko do szafki. Na miejscu gdzie wcześniej leżało opakowanie, był jakiś metalowy przedmiot.

Izuku nie zastanawiając się długo sięgnął do błyszczącej rzeczy. Był to klucz.

- Do czego on może być? – Zastanowił się, obracając go w dłoni. Był dość stary. Nagle zdał sobie sprawę do czego on może być.

Poczekał aż włosy mu obeschną, po czym pobiegł do piwnicy. Dzieliła się ona na trzy części. W jednej były przetwory. Druga była czymś w rodzaju garażu. Trzecia była zamknięta na klucz.

Inko zawsze mówiła Izuku, żeby tam nie zaglądał. Podobno były tam jakieś rzeczy jego ojca. Prosił żeby tam nie zaglądać, bo wiele rzeczy tam może kogoś zranić.

Izuku bez większego problemu zdołał przekręcić klucz w zamku. Zawahał się jednak. Co może znaczyć „kogoś zranić"? Chodzi tu o jakieś zardzewiałe gwoździe?

Przecież nie jest małym dzieckiem. Po prostu nie będzie dotykał rzeczy które wie, że mogą zrobić mu krzywdę.

Otworzył drzwi na oścież. Przynajmniej próbował, ponieważ w połowie coś je zatrzymało.

Izuku ostrożnie wszedł do środka i zapalił światło. Pokój był bardzo niewielki. Mieściło się w nim tylko kilka tekturowych pudeł. Izuku podszedł do tego najbliżej. Na nim leżała koperta.

„Drogi Izuku,

Skoro to czytasz, najprawdopodobniej jesteś już dorosły. Powiedziałem Inko, żeby dała Ci klucz to tego pokoju jak dorośniesz. Zgodziła się, choć niechętnie. Jako twój ojciec, muszę ci radzić jedną rzecz. Nie używaj żadnej rzeczy z tego pokoju. Jako osoba która chce zadbać o twoje bezpieczeństwo dodaję, że możesz ich użyć w przypadku zagrożenia.

Broń swojej matki i siebie

Twój ojciec

Hisashi Midoriya

PS. Taka ciekawostka. Cała piwnica jest wyciszona"

Izuku przez dłuższą chwilę patrzył się tępo w kartkę. Potem otworzył pudełko. W środku był jakiś przedmiot zawinięty w tkaninę. Powoli go odwinął.

Otworzył szeroko oczy. Spodziewał się wielu rzeczy, ale nie tego. 


Niedobra autorka postanowiła zakończyć wszystko Polsatem. 929 słów.

Nie jestem bezużyteczny... ~ Villain DekuWhere stories live. Discover now