13

1.3K 115 19
                                    

- Jesteś pewien, że jesteś w stanie to zrobić? - Zapytał Mustard. 

- Muszę. - Odpowiedział mu Deku. Razem z Togą i Sai szli do kogoś, kto miał im załatwić sprzęt. 

- Wiesz jakie to niebezpieczne? - Upewnił się jeszcze raz Mustard.

- Spokojnie, Mustard. Jeśli Deku mówi że da sobie radę, to da. - Odpowiedział za niego Sai. Jasnowłosy chłopak zdawał się niczym nie przejmować. 

- Dzięki, że we mnie wierzysz. 

- To nie tak, że wierzę. Uważam, że jest to bardzo niebezpieczne zadanie i z tego powodu warto podnieść cię na duchu. 

- I tak dzięki. 

- Na pewno dasz sobie radę, Izuku! Jak myślicie, ile krwi uda mi się zdobyć?

Tak doszli bocznymi uliczkami do starego magazynu. Drzwi były zamknięte na kłódkę, ale po wystukaniu odpowiedniego kodu, otworzyło się boczne wejście. 

W środku czekał na nich może dziewiętnastoletni, rudowłosy chłopak. Szybkim ruchem dłoni nakazał im podążać za nim. 

Zaprowadził ich do piwnicy budynku. Tam, zamiast normalnego pomieszczenia było miejsce które wyglądało jak skrzyżowanie warsztatu, laboratorium, pracowni komputerowej i pokoju typowego nastolatka. 

Na ziemi plątały się kable. Przy ścianach stały metalowe szafki wypełnione bliżej nieokreślonymi rzeczami. Wyjątkiem było tylko biurko, na którym stało kilka komputerów. Środek pokoju zajmowały stoły, na których były niedokończone konstrukcie. 

Może jednak to pomieszczenie byłoby bardziej imponujące, gdyby w rogu nie było sterty opakowań po chińskim żarciu i pizzy na wynos. Także w wielu miejscach były porozrzucane kartki z szkicami ubrań. W kącie leżały także dwa plecaki - jeden czarny, drugi biało - różowy. 

Ich przewodnik stanął na środku pokoju. 

- Czy to ty masz nam załatwić sprzęt? - Zapytał Sai. 

- Nie, to moja robota. - Odezwał się głos zza ich pleców. - Kusuhi to tylko pomocnik. 

Spojrzeli za siebie. Za nimi stał uśmiechnięty mężczyzna z wąsami i w fartuchu. 

- Wy jesteście od Kogane? - Upewnił się. Toga kiwnęła głową. - Dobra. Więc czego od nas oczekujecie? 

- Ja potrzebuje jakiejś maski gazowej. 

- Żaden problem. Ej, a ty gdzie! - Zawołał nagle mężczyzna, a rudowłosy zamarł przy drzwiach.

- Idę po resztę. - Odpowiedział szybko chłopak.

- Dobra. Yumedai możesz sobie darować. Śpi. Shiroiwa dorzuciła jej jakiś proszków na sen. 

Kusuhi szybko kiwnął głową i zniknął za drzwiami. 

- Tylko migiem! - rzucił za chłopakiem. 

Chwilę później wrócił. Razem z nim była para dziewczyn i chłopak. Ona miała długie, jasnoróżowe włosy i niebieskie oczy. Ubrana była w ogrodniczki i czarno-białą luźną koszulkę. Druga dziewczyna miała długie, miętowe włosy spięte w kucyk i brązowe oczy. Ubrana była w białą spódnicę i czarną koszulę. On miał czarne włosy. Jedno jego oko było niebieskie, a drugie czerwone. W uchu miał niewielki kolczyk. Na sobie miał po prostu dresy. 

- Dziewczyny to Miteko i Shiroiwa. Chłopak to Kirita, a Kusuhiego już znacie. Każdy z nas specjalizuje się w czymś innym. Więc kto czego potrzebuje?

Po chwili jakoś się podzielili na dwie grupy. Sai z Deku siedzieli i czekali, a Togą i Mustardem zajmowała się reszta. Deku obserwował ich.

Kusuhi się przyglądał. Czasami przychodził do reszty i coś proponował, ale w większości stał z boku i słuchał. Miteko coś notowała. Shiroiwa również miała zeszyt, ale ona raczej rysowała. Kirita patrzył na to wszystko. 

Nie jestem bezużyteczny... ~ Villain DekuOnde histórias criam vida. Descubra agora