6

1.9K 166 78
                                    

- Co się tam stało?

Naomasa Tsukauchi zamknął oczy. Jeszcze nie doszedł do końca do siebie po operacji, a już go przesłuchują.

- Razem z Podinspektor Keikan poszliśmy sprawdzić las przy granicy miasta.

- Dlaczego akurat tam szukaliście?

- Pies gończy złapał trop w tamtej okolicy, ale szybko go zgubił. Uznaliśmy, że warto choć trochę zbadać tamten teren.

- Dobrze. Mów dalej.

- Jeśli jest to dla ciebie za duży problem, w każdej chwili możemy przestać, dobrze?

Nad łóżkiem pochylił się All Might. Był w swojej słabszej formie, więc dla lekarzy wyglądał po prostu jak wychudzony mężczyzna w kolorowym garniturze i dziwnej fryzurze.

- Żaden problem, Toshinori. Zbliżaliśmy się do tych miejsc, gdzie kiedyś wydobywano glinę. Kiedy byliśmy przy jednym z tych pagórków, poleciały w naszym kierunku strzały. Podinspektor Keikan trafiły pierwsze. Pomiędzy mną a poszukiwanym wywiązała się strzelanina. Próbowałem go przekonać, do opuszczenia kryjówki i poddania się, ale nie zareagował. Udało mu się przejść do innego miejsca niezauważonym. Tam mnie zaskoczył i postrzelił.

Naomasa wziął głęboki oddech. Doskonale pamiętał co się wtedy stało. Ten złoczyńca mu pomógł. Nie wiedział dlaczego. Wolał jednak sprawdzić to samodzielnie.

- Usiadł koło mnie. Wydaje mi się, że chciał z kimś porozmawiać. Zapytał się mnie czemu nazwałem go Deku.

Policjanci pokiwali głową. Wszyscy znali historię tego pseudonimu.

- Odpowiedział mi, że da nam radę. Mamy go nie ignorować, ponieważ jest niebezpieczny. Powiedział też, że skoro wie już, że czeka go dożywocie, na pewno się nie podda. Dodał jeszcze, że wymyśliliśmy mu fajną ksywkę. Tak kazał się nazywać. Po tym odszedł. Udało mi się porwać swój płaszcz i zrobić prowizoryczne bandaże. Potem zacząłem się czołgać w kierunku ścieżki, ale po drodze zemdlałem. Obudziłem się dopiero tutaj.

- Dobrze. – Starszy policjant pokiwał głową. Wziął z szafki nocnej dyktafon. – Pamiętasz coś jeszcze? Jakieś szczegóły?

- Chyba... chyba miał zielone oczy.

- Rozpoznał byś jego głos?

- Był dość młody. Nie mam jednak pewności czy mógłbym go rozpoznać.

- A jego quirk? Masz jakiś pomysł co mogłoby to być?

- Może coś przydatnego w lesie? Albo ciche poruszanie się.

- Dobrze. Będziemy w kontakcie. Dzięki za pomoc, a tymczasem odpoczywaj. Pewnie później będziemy cię jeszcze raz przesłuchiwać.

Starszy mężczyzna wyszedł. W pokoju zostali tylko All Might i pacjent. Naomasa otworzył usta, jakby miał coś powiedzieć.

- Nie przemęczaj się. Jesteś świeżo po operacji.

- Ale to jest ważne. – Powiedział zdecydowanym tonem policjant. – Nie powiedziałem im wszystkiego.

All Might zamarł.

- To nie ja siebie opatrzyłem.

Naomasa opowiedział przyjacielowi prawdę o całym tym wydarzeniu. Słowo w słowo przetoczył wypowiedź Deku, w tym tekst, że nie ma dobrych ludzi.

All Might milczał.

- Proszę, nie powiedz o tym nikomu. Chcę się sam przekonać o tym, co nim kierowało. Cały czas chodzą mi po głowie jego słowa „nie ma dobrych ludzi"... To był dzieciak. Może licealista, a już mówił to z pełnym przekonaniem. Słyszałem gorycz i smutek w jego głosie.

- Dlaczego nie chcesz prosić o pomoc innych? – Zapytał All Might.

- Sam do końca nie wiem. – Wyznał Naomasa – Boję się jednak o to dziecko. Co on musiał przeżyć jeśli w takim wieku został mordercą?

- Chyba nie chcę wiedzieć. – Odpowiedział All Might – Dobrze. Nie powiem o tym nikomu. Ale, jeśli coś ci się stanie, nie będę się wahał. Pamiętaj, że jest to złoczyńca. Mordercą odpowiedzialny przynajmniej za dwa trupy. Nie możesz mu pobłażać ze względu na wiek.

- Wiem... Toshinori.

- Dobrze że wiesz. Teraz odpocznij. Śpij i niczym się nie przejmuj.

All Might wyszedł. Oparł się o ścianę.

Naomasa Tsukauchi nie wiedział jednak jednego.

Te opatrunku uratowały mu życie. Toshinori wcześniej rozmawiał z lekarzem. Podał się za brata pacjenta. Doktor powiedział mu, że gdyby nie te opatrunki, najprawdopodobniej straciłby zbyt dużo krwi by przeżyć.

Toshinori do tej pory myślał, że Naomasa sam się ocalił. Że było to szczęśliwe zrządzenie losu, może nawet cud. Teraz jednak okazało się, że to ten przestępca go uratował.

Teraz pytanie, dlaczego to zrobił?

Bohater zacisnął pięść. Sam chciałby się tego dowiedzieć. I podziękować temu chłopakowi za ocalenie życia jego przyjaciela. 


W następnych rozdziałach zacznie już powoli pojawiać się Liga. Zachęcam do komentowania, bo trochę tu pusto. 

Kończę na poziomie 698 słów, bez odbioru.

Nie jestem bezużyteczny... ~ Villain DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz