rozdział 4

2K 94 15
                                    

Ailey po cichu wyjrzała przez drzwi, w duchu stwierdzając, że nikt jej nie widział. Wyszła z pomieszczenia, powolnym krokiem podążając w tylko sobie znanym kierunku. Nie wiedziała, gdzie podziali się Edmund i Łucja, myślała, że pewnie już dawno odnaleźli Zuzannę i Piotra. Nie sądziła, że tak szybko wpadnie na tą małą dziewczynkę.

Łucja, zrozpaczona, że nikt jej nie wierzy i że jej brat skłamał na temat Narnii, biegła przed siebie, nie zwracając uwagi na otaczający ją świat. Nie zauważyła Ailey na horyzoncie i wpadła wprost w jej ramiona, łkając cicho. Nastolatka nie poznawała samej siebie - przyciągnęła do siebie dziewczynkę i przytuliła ją, spokojnie stwierdzając, że Łucja jej nie odtrąci. Zdziwiło ją, że dziewczynka wtuliła się w jej ciało.

Ailey nie potrzebowała jakichkolwiek wyjaśnień, by wiedzieć, że Łucja płakała. Pozwoliła jej się do siebie przytulić, mimo że nikomu nigdy na to nie pozwalała.

- Chodź. Pójdziemy do mnie, dobrze? - powiedziała łagodnie jasnowłosa, gdy dziewczynka odsunęła się od niej nieznacznie. Łucja pokiwała jedynie głową i złapała ją za dłoń, pozwalając prowadzić się do pokoju nastolatki. - Nie przejmuj się nimi. Jeśli ci nie wierzą, to ich olej.

- Ale to moja siostra i bracia. - wyłkała Łucja, wycierając rękawem swoje policzki. Dziewczynka nie uzyskała już żadnej odpowiedzi. Dała zaprowadzić się do pokoju Ailey.

~*~

Kiedy nastolatka jakiś czas później wracała z kuchni, z kubkiem, w którym znajdowała się herbata dla najmłodszej z rodzeństwa Pevensie, wpadła na Piotra, Zuzannę i Edmunda. Zderzyła się niemal z klatką piersiową blondyna, na szczęście nie wylewając ani kropli na ziemię. Mimo to przeklinała w duchu całą trójkę.

- O, Ailey. Nie widziałaś może Łucji? Szukamy jej, ale nie możemy nigdzie znaleźć. - zapytał Piotr, patrząc na nastolatkę. Kiedy ta na niego spojrzała, speszył się lekko, choć zdawał się tego po sobie nie poznać. Jasnowłosa przybrała obojętny wyraz twarzy.

- Skoro już o niej mowa... - zaczęła Ailey, patrząc także na pozostałą dwójkę. Miała im wszystkim za złe - szczególnie Edmundowi - że tak potraktowali Łucję i że tamta przez nich płakała. Wiedziała wszystko, Łucja opowiedziała jej, co się wydarzyło, zanim na siebie wpadły na korytarzu. - Co wy żeście jej zrobili?

- Czyli ją widziałaś? - przerwał dziewczynie blondyn, przyswajając do swojej świadomości, że powiedziała "jej", co ewidentnie oznaczało, że mówiła o jego młodszej siostrze.

- Miło, że mi przerywasz. - stwierdziła jasnowłosa z przekąsem, nie odrywając wzroku od twarzy chłopaka. Miała obojętną minę, choć coś od środka kazało jej na nich nakrzyczeć. - Nie jestem pewna, czy Łucja chce się z wami widzieć. Jest w złym stanie psychicznym. - dodała, odpowiadając na jego wcześniejsze pytanie. Piotr wymienił spojrzenia ze swoim rodzeństwem i znów odwrócił się do Ailey, która chwilę przed wyminęła go i zaczęła iść do swojego pokoju, gdzie przebywała dziewczynka. Piotr od razu ją dostrzegł i ruszył w tym samym kierunku, doganiając ją.

- Ta herbata to dla Łucji, czy... ?

- Dla niej. Jeśli chcecie, to chodźcie. Ale ostrzegam, nie mam pojęcia, jak wasza siostra zareaguje, gdy was zobaczy.

Żadne już się nie odezwało, aż do momentu, kiedy dotarli do odpowiednich drzwi. Cała trójka zgodnie stwierdziła, że już byli w tym pokoju, choć dopiero teraz dostrzegli, że ktoś rzeczywiście tam mieszkał. Ailey wpuściła ich do środka i podała dziewczynce kubek z herbatą, której ta od razu wzięła łyk. Chwilę panowała cisza, gdy Łucja w końcu się odezwała. Uparcie obstawała przy swojej historii i powtarzała:

- Wcale mnie nie obchodzi, co sobie myślicie, i nie obchodzi mnie, co mówicie. Możecie powiedzieć Profesorowi albo napisać do mamy, albo zrobić, co się wam będzie podobało. Spotkałam fauna i... Żałuję, że tam nie zostałam... A wy wszyscy jesteście potwory, potwory!

Ten wieczór nie należał do najprzyjemniejszych.

Łucja była w okropnym nastroju. Ailey nie miała sumienia, wyganiać jej ze swojego pokoju. A Edmund zaczynał sobie zdawać sprawę z tego, że jego plan nie udaje się tam dobrze, jak myślał. Piotr i Zuzanna zaczynali zupełnie poważnie obawiać się, że Łucja ma źle w głowie.

I kiedy opuścili jasnowłosą, zostawiając u niej swoją siostrę oraz, kiedy Edmund w końcu zasnął, długo jeszcze stali na korytarzu, szepcząc coś do siebie.

Rezultat tej nocnej narady był taki, że następnego dnia postanowili iść do Profesora i wszystko mu opowiedzieć.

~*~

Ailey tej nocy nie spała za dużo i na pewno nie za dobrze. Wczesnym rankiem, kiedy jeszcze nawet nie wzeszło słońce, wyszła ze swojego lokum i, zmęczona, skierowała się w stronę gabinetu Profesora, który - miała nadzieję - już nie spał. Wieczorem odstąpiła swoje łóżko Łucji, co równało się ze spaniem na krześle, które wcale nie było przeznaczone do spania.

Zmęczona i obolała, zapukała do odpowiednich drzwi, ziewając przy okazji. Przez pewien czas nikt nie otwierał, więc postanowiła zapukać jeszcze raz. Kiedy to zrobiła nie musiała czekać tak długo, jak poprzednim razem. Drzwi otworzył jej Profesor, na całe szczęście - jak sama stwierdziła w duchu - w normalnym stroju, a nie w piżamie.

- Och, witaj, Ailey. Co cię do mnie sprowadza o tej porze? - spytał mężczyzna, wpuszczając nastolatkę do środka. Był nieco zdziwiony, że przyszła do niego o takiej porze, w dodatku z widocznymi worami pod oczami.

- Przepraszam, że przychodzę o tak wczesnej porze, ale nie miałam wyboru. Spanie na krześle nie wychodzi dobrze. - mruknęła, ponownie ziewając. - Mogłabym choć chwilę zdrzemnąć się u pana? Chociażby w fotelu. Nie spałam prawie całą noc przez Łucję.

- Czy coś jej się stało? - zapytał Profesor, wskazując dziewczynie, żeby usadowiła się na jednym z foteli, co też zrobiła.

- To długa historia, Profesorze.

- Jasne, rozumiem. W takim razie nie przeszkadzam więcej.

Ailey kiwnęła jedynie głową, po czym zamknęła oczy, natychmiast zasypiając.

~*~

Kiedy dziewczyna zaczęła się przebudzać i otworzyła oczy, trąc je lekko, mężczyzny nie było w pomieszczeniu. Jasnowłosa rozciągnęła się w fotelu, rozglądając wokoło. Była wypoczęta i gotowa do działania, choć tak naprawdę nie miała nic do robienia. Szybko jednak jej uwagę przykuł Profesor, który właśnie wchodził do swojego pokoju, trzymając w dłoni dwa kubki z parującą cieczą.

- Witam. Jak się spało? - zapytał z uśmiechem mężczyzna, podając Ailey kubek z - jak się okazało - owocową herbatą, którą tak uwielbiała.

- Dzień dobry jeszcze raz, Profesorze. Jest o wiele lepiej. A spało się dobrze. - odparła, upijając łyk napoju, który dostała.

- Cieszy mnie to bardzo. Chcesz może coś zjeść? Mogę ci przynieść, jeśli chcesz.

- Nie potrzeba. Mogę sama pójść.

Ailey, po wypiciu herbaty i krótkiej rozmowie z mężczyzną, postanowiła zostawić go na chwilę i pójść coś zjeść oraz przebrać się w świeże ubrania.

Opowieści z Narnii: Córka Wielkiego LwaWhere stories live. Discover now