rozdział 16

1.4K 77 2
                                    

Kiedy Ailey weszła do namiotu, do którego wcześniej wysłała trójkę z rodzeństwa, tamci z niecierpliwością na nią wyczekiwali, w ciszy, której nikt nie ważył się przerwać. Zrobiła to dopiero jasnowłosa, której serce biło jak szalone. To miała być chyba jedna z najtrudniejszych rozmów w jej życiu.

- Cóż, mamy chwilę wolnego, dlatego też chciałabym wam coś wyjaśnić.

Dziewczyna spojrzała na wszystkich po kolei i westchnęła. Nie była w stanie usiąść, tak, jak oni.

- Czekaj, ty masz na imię Ailey, tak? Ta od Profesora? Ta dziwaczka? - zapytał Edmund, wskazując na nią palcem. Jasnowłosa spojrzała na niego i już miała mu odpowiedzieć, lecz uprzedziła ją w tym Zuzanna.

- Edmund. Może trochę milej, co? - upomniała go.

- Nie, nie, spokojnie. Nic nie szkodzi. - powiedziała od razu Ailey. Brunetka spojrzała na nią niezrozumiałe. - Słuszna uwaga, Edmundzie. Jestem tą od Profesora i jestem tą dziwaczką, jak to stwierdziłeś. I tak, mam na imię Ailey.

Dzieci przez chwilę milczały, przetwarzając słowa nastolatki. Ta wciąż nie wiedziała, jak im to wszystko wyjaśnić. Stres nie pozwalał jej wydobyć żadnego sensownego słowa.

- Czemu ukrywałaś przed nami istnienie Narnii? - zapytała w końcu Łucja, a wszystkie pary oczu poleciały na nią. Ta jednak się tym nie przejęła, tylko patrzyła na jasnowłosą.

- Tak szczerze, to nie ukrywałam przed wami Narnii. Przypuszczałam, że prędzej, czy później dowiecie się o tym miejscu. Nie mówiłam nic, bo i tak już uważaliście mnie za dziwną. - tu spojrzała na Zuzannę, która pod wpływem jej wzroku, spuściła głowę w dół. - Ale muszę ci powiedzieć, Łucjo, że od początku wiedziałam, że jesteś wyjątkowa. Zaufałam ci już na samym początku, choć tak naprawdę nigdy tego nie okazałam. Jesteś jedną z niewielu, którzy zyskali moje zaufanie tak szybko i tak łatwo.

Dziewczynka podeszła do nastolatki i przytuliła się do niej. Ailey pierwszy raz od dawna objęła kogoś tak mocno i tak szczerze, że aż sama nie mogła w to uwierzyć. Łucja w jej ramionach była bardzo drobna, ale to tylko sprawiało, że chciało się ją jak najczęściej przytulać.

- Lubię cię, Ailey. Wierzyłaś mi, gdy opowiadałam o Narnii. Jako jedyna. - wyszeptała do ucha jasnowłosej Łucja. Wywołała tymi słowami uśmiech na twarzy córki lwa.

- Ja też cię bardzo lubię, Łucjo. - odparła jej szeptem nastolatka. Chwilę zajęło, gdy odsunęły się od siebie. Dziewczynka usiadła z powrotem na swoim wcześniejszym miejscu, uśmiechając się szeroko. Ailey natomiast wciąż stała, ale teraz śmiało można było zobaczyć jej szczery uśmiech. - Zuzanno...

- Przepraszam cię za wszystko, co między nami zaszło. Naprawdę nie wiedziałam, kim jesteś i jaka jesteś. Jest mi teraz wstyd za to, co mówiłam i robiłam. - wtrąciła brunetka, wstając i podchodząc do jasnowłosej. Było widać, że szczerze żałuje tego, jak postępowała.

- Jeśli mam być szczera, a naprawdę tego chcę, to nie czuje do ciebie jakiejś wielkiej urazy. Sama żałuję wszystkiego. Czasami mnie ponosi i mam tego świadomość.

- Może zaczniemy od początku? - zapytała Zuzanna z wyczuwalną nadzieją w głosie. Chciała wszystko naprawić, zacząć tą znajomość od początku.

Ailey spojrzała na wyciągniętą w swoją stronę dłoń, później na twarz dziewczyny, na Edmunda, a na końcu na Łucję. Ostatecznie chwyciła za dłoń Zuzanny i ścisnęła ją lekko.

- Witam, jestem Ailey. I jestem córką Aslana.

~*~

Lwica leżała na jednym z pagórków z lekko przymkniętymi powiekami. Napawała się ciszą, odgłosami natury. Kilkanaście metrów dalej widziała Aslana i Białą Czarownicę, którzy wciąż ze sobą rozmawiali. Miała nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Wierzyła, że będzie dobrze.

Opowieści z Narnii: Córka Wielkiego LwaWhere stories live. Discover now