48

92 10 2
                                    

Vanessa

-Jeśli chcesz mogę go przyzwać tu- powiedziałam do dziewczynki idąc po schodach.

-Zrobiłaby to Luna dla mnie? Bez żadnej dodatkowej pracy? Ani bez haczyka? -spytała zdziwiona.

-Jest jeden haczyk- powiedziałam śmiejąc się cicho.

-Jaki?

-Poznasz mojego syna co ty na to?

- Tak!

I w tym momencie doszliśmy do pokoju zabaw. Otworzyłam drzwi i prawie nie dostałam autkiem w twarz. Boże dziękuje ci za ten refleks!

-No ale tak we mnie? Zrozumiałabym gdyby tu weszła Klara sama bym wtedy zbombardowała ją autkami no ale ja? - powiedziałam i podeszłam do Willa jak drapieżnik do ofiary.

Po chwili się zatrzymałam.

-To jest Julka. Julka to jest mój syn Bazyl a to jego debilny tatuś William- przedstawiłam ich sobie i zaczęłam się rozglądać. Jejku ale tu pięknie. Mini zdjeżdżalnia z kulkami, ziemna mini trampolina, domek dla lalek i same lalki, książeczki i tor dla aut.

- Nie jestem debilny! - powiedział Will wstając z ukrycia znajdującego się pod poduszkami.

- Jesteś jesteś a teraz mnie łap- powiedziałam i skoczyłam na niego. Niemal od razu zostałam złapana przez niego.

-Cześć! - powiedział trochę zawstydzony Baz wychodząc z 'bazy'.

-Cześć! Jestem Julka ale pewnie to już wiesz. Em... - przeciągneła i rozejrzała się z zachwytem - Ale tu pięknie.

- Nie byłaś tu nigdy?- spytałam ciekawie.

- Nie. Klara powiedziała że poucina nam palce jak wejdziemy tu - westchnęła smutno patrząc się na to wszystko.

- To może pobawimy się w coś? - powiedziałam wstając na równe nogi.

- W co na przykład? - spytał Will.

- Na przykład w.. - podeszłam do Baziego klepnełam go szybko w ramię- Gonisz! - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju zbiegając na najniższe piętro. Za mną biegła Julia i Will a Baz na końcu.

Wybiegliśmy na dwór gdzie było kilka dzieci.

- Mam cię! - krzyknął Baz do Willa i uciekł.

-O ty! - krzyknął chłopak i podszedł do jakiegoś dziecka które patrzyło się na niego z przerażeniem. Klepnął je w ramię i krzyknął- Gonisz! - i uciekł.

- Ej to nie sprawiedliwe! - krzyknął mały chłopiec i podbiegł w moją stronę. Dałam mu się złapać i zaczęłam ich łapać.

Nie mogąc ich złapać podbiegłam do jakiejś dziewczynki i ją klepnełam. Krzyknęłam że goni i uciekłam.

I tak zabawa trwała przez godzine, łapaliśmy coraz to nowszych dzieciaków i bawiło się z nami już chyba z dziesięć.

Nie dotykaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz