Vanessa
-Jeśli chcesz mogę go przyzwać tu- powiedziałam do dziewczynki idąc po schodach.
-Zrobiłaby to Luna dla mnie? Bez żadnej dodatkowej pracy? Ani bez haczyka? -spytała zdziwiona.
-Jest jeden haczyk- powiedziałam śmiejąc się cicho.
-Jaki?
-Poznasz mojego syna co ty na to?
- Tak!
I w tym momencie doszliśmy do pokoju zabaw. Otworzyłam drzwi i prawie nie dostałam autkiem w twarz. Boże dziękuje ci za ten refleks!
-No ale tak we mnie? Zrozumiałabym gdyby tu weszła Klara sama bym wtedy zbombardowała ją autkami no ale ja? - powiedziałam i podeszłam do Willa jak drapieżnik do ofiary.
Po chwili się zatrzymałam.
-To jest Julka. Julka to jest mój syn Bazyl a to jego debilny tatuś William- przedstawiłam ich sobie i zaczęłam się rozglądać. Jejku ale tu pięknie. Mini zdjeżdżalnia z kulkami, ziemna mini trampolina, domek dla lalek i same lalki, książeczki i tor dla aut.
- Nie jestem debilny! - powiedział Will wstając z ukrycia znajdującego się pod poduszkami.
- Jesteś jesteś a teraz mnie łap- powiedziałam i skoczyłam na niego. Niemal od razu zostałam złapana przez niego.
-Cześć! - powiedział trochę zawstydzony Baz wychodząc z 'bazy'.
-Cześć! Jestem Julka ale pewnie to już wiesz. Em... - przeciągneła i rozejrzała się z zachwytem - Ale tu pięknie.
- Nie byłaś tu nigdy?- spytałam ciekawie.
- Nie. Klara powiedziała że poucina nam palce jak wejdziemy tu - westchnęła smutno patrząc się na to wszystko.
- To może pobawimy się w coś? - powiedziałam wstając na równe nogi.
- W co na przykład? - spytał Will.
- Na przykład w.. - podeszłam do Baziego klepnełam go szybko w ramię- Gonisz! - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju zbiegając na najniższe piętro. Za mną biegła Julia i Will a Baz na końcu.
Wybiegliśmy na dwór gdzie było kilka dzieci.
- Mam cię! - krzyknął Baz do Willa i uciekł.
-O ty! - krzyknął chłopak i podszedł do jakiegoś dziecka które patrzyło się na niego z przerażeniem. Klepnął je w ramię i krzyknął- Gonisz! - i uciekł.
- Ej to nie sprawiedliwe! - krzyknął mały chłopiec i podbiegł w moją stronę. Dałam mu się złapać i zaczęłam ich łapać.
Nie mogąc ich złapać podbiegłam do jakiejś dziewczynki i ją klepnełam. Krzyknęłam że goni i uciekłam.
I tak zabawa trwała przez godzine, łapaliśmy coraz to nowszych dzieciaków i bawiło się z nami już chyba z dziesięć.
CZYTASZ
Nie dotykaj mnie
WerewolfAutorka okładki: @Julex360 Druga część książki 'To on, ten idiota' Dzieci Melissy po wielu latach w nadziei że wróci ich tata postanowili wreszcie o nim zapomnieć i zacząć żyć na całego. Mieli plan wyjechać pod namioty. Razem ze sobą zabrali kuzynos...