Po pierwszym semestrze małe podsumowanko

52 5 66
                                    

Hejka Malinki!

Chciałabym Wam najpierw podziękować za wszelkie wsparcie, jakie mi dajecie! Dostawałam przez te wszystkie tygodnie mnóstwo "powodzenia" od Was i naprawdę bardzo Wam za to dziękuję❤

No i chciałabym zrobić takie małe podsumowanko semestru. Właśnie dzisiaj została wystawiona ostatnia ocena i no już wszystkie mam!

Ogólnie to, zacznijmy od tego, że cały semestr miałam zdalny. Więc właściwie nigdy nie widziałam na żywo nikogo z grupy, ani prowadzących, jedynie zdalnie.

Wszystko ma swoje plusy i minusy.

Z jednej strony rzeczywiście może i fajnie, że nie musiałam wcześniej wstawać i dojeżdżać do innego miasta na uczelnię. Jasne, to było super.

Minus był jednak taki, że ja właściwie od marca zeszłego roku na żywo nie miałam za bardzo kontaktu z nikim.

Matury były w reżimie sanitarnym, więc nawet tam nie gadałam przed maturą, czy po niej, a przez mess. Świadectwa też tak odbieraliśmy itd.

I no ja naprawdę lubię siedzieć w internecie i zawsze wolałam z kimś pisać, niż gadać. Jednak po tylu miesiącach no jednak chciałam móc z kimś pogadać.

Nie miałam nawet okazji poznać osób z grupy, czy coś.

Ba, jak ja z własną kuzynką przez ostatni rok się praktycznie nie widziałam, a wcześniej co jakiś czas do siebie wpadałyśmy, czy coś xd

I no jednak ta rutyna, ciągle siedzenie w domu, też zaczęło dobijać.

Lubię swoje mieszkanie, swój pokój, no ale jednak... Zaraz rok praktycznie minie!

I no to też różnie się odbijało na nauce. Chociaż się uczyłam, ale po prostu miałam wrażenie, że jestem sama w tym wszystkim. Po prostu nie czułam takiej więzi, przynależności.

O dziwo, dopiero jak na ubezpieczeniach mieliśmy pracę grupową, to trochę to poczułam. W sensie nie wiedzieliśmy za bardzo jak to w ogóle zrobić, co było niefajne, ale poczułam się częścią jakiejś grupy.

W sensie wiadomo, jestem na grupie na mess z całą grupą firu mojego, ale chodzi o to, że coś robiliśmymy razem, no. I jakby to jest naprawdę fajna grupa ludzi, ale po prostu tak było.

Ogólnie to no jakoś przebrnęłam. Pamiętam, że na początku byłam przerażona nawet tym, jak maila napisać i każdego mi najpierw brat sprawdzał. Bo do prowadzących trzeba odpowiednio pisać, tytułować ich i w ogóle. Dlatego byłam przerażona tym, potem jakoś się już nauczyłam. Co prawda nadal niektóre mi maile sprawdzał, ale już nie każdy, w zależności od sprawy, jaką miałam.

Ogólnie to źle było rozłożone to, że najpierw były dwa weekendy w październiku, miesiąc wolnego a potem jakieś sześć weekendów do świąt było zajętych. To było męczące. I na dodatek kilka pierwszych zaliczeń było już w grudniu.

Jednak pomógł mi ten tydzień odpoczynku w tygodniu, kiedy były święta. Trochę odpoczęłam wtedy od nauki.

A potem się zaczęło.

Stresowałam się sesją, zaliczeniami. Ale w styczniu udało mi się jakoś tak mega zmobilizować, chociaż bywało ciężko. Szczególnie, że bardzo tęskniłam za pisaniem książek. Niby nadal trochę to robiłam, ale mniej.

Starałam się jakoś rozplanować naukę, wiedziałam co mam mieć w którym tygodniu i starałam się uczyć w danym tygodniu z danego przedmiotu. Zarazem też starałam się kończyć naukę przynajmniej koło 21, nie iść zbyt późno spać, wstać wcześnie. Różnie bywało z tym zasypianiem i wstawaniem, ale no nie zarywałam nocek.

Było ciężko. Ale udało się.

No i właściwie nie odeszłam z watt, tylko byłam tu mniej. Ale nadal byłam, czytałam komy i odpisywałam na nie, czytałam rozdziały książek od osób, które czytam i bardzo też za to dziękuję!❤

I w sumie opublikowałam w styczniu 9 rozdziałów, więc to chyba nie jest tak źle.

W międzyczasie powstał mój serwer na discordzie, z czego też się cieszę ❤

Bardzo dziękuję wszystkim za tyle motywacji!❤❤

Także no, drugi semestr zaczynam 6 marca, a więc mam jeszcze półtora tygodnia wolnego. Wykorzystuję więc to i piszę, bo to kocham❤

Teraz mam takie jakby ferie. Duża różnicą między studiami, a wcześniejszymi etapami edukacji jest to, że wszystko zamyka się w danym semestrze.

W sensie takim, że w lo czy wcześniej jak miałam ferie, to przy okazji zadali do przeczytania kilka lektur, zadania z czegoś tam, wypracowania itd.

A tutaj jest jeden semestr, który kończy się egzaminami i zaliczeniami z poszczególnych przedmiotów. Nie ma czegoś takiego, że muszę robić coś w tej przerwie między semestrami. To jest naprawdę fajne!

A w kolejnym semestrze często są zupełnie inne przedmioty.

Także no na razie mam wolne, ale i tak zajęcia chociaż będą 6 marca już, to może nie będzie jeszcze tak źle. Najgorsze, czyli sesja, dopiero w czerwcu.

A właściwie na przełomie czerwca i lipca. Bo 7 lipca się kończy oficjalnie, ale zobaczymy jak to będzie.

Także no tyle w sumie. Cieszę się, że udało mi się zdać ten semestr.

I no też trochę starałam się mieć luźniejsze podejście do ocen. W sensie wcześniej się strasznie stresowałam ocenami i przeżywałam, nawet jak były dobre. A teraz starałam się mniej przejmować.

Trochę się stresowałam, ale no to bywa, zwłaszcza, że to jednak nowa sytuacja, zupełnie inna.

Drugi semestr ma być w formie hybrydowej, ale zobaczymy jak to wyjdzie.

Miłego wieczoru💙

Moje notki, czyli informacjeWhere stories live. Discover now