Halloween 1996

71 9 151
                                    

Hejo!

Dzisiaj 31 października i rocznica śmierci Jamesa i Lily Potterów /* /*

Zapraszam Was na bonusik, który dzieje się w czasie akcji Księcia Półkrwi!

🎃

31 października 1996 roku

Naomi mieszkała sam na sam z rodzicami od kilku miesięcy i musiała przyznać, że było to w sumie ciekawe doświadczenie.

Gdy ostatnio miała rodziców sam na sam, miała zaledwie trzy lata i niewiele pamiętała.

Harry i Jason aktualnie byli w szkole, a ona ukończyła ją w tym roku i należała już do Zakonu Feniksa razem z rodzicami.

Chociaż Grimmauld Place było Kwaterą Główną, nie mieszkali tam. Bywali tam często, ale tak naprawdę we troje zamieszkiwali nadal Słonecznikowy Domek. Był on chroniony Zaklęciem Fideliusa - tym razem jej tata sam został Strażnikiem. Nie zamierzali popełnić znowu takich samych błędów, jak kilkanaście lat wcześniej.

Mało osób jednak wiedziało, że tam pomieszkują, gdyż nie chcieli zdradzać tego wielu osobom. Naomi czuła się źle z tym, że nie może przyjaciołom mówić o wszystkim, ale tak musiało być. Tak było lepiej dla bezpieczeństwa wszystkich.

Gdy obudziła się i spojrzała na kalendarz, westchnęła ciężko. 31 października.

Nienawidziła tej daty. Co prawda już odzyskała tatę, oraz miała też świetny kontakt z Harrym, ale utraconego czasu już nikt im nie zwróci. Ani rodziców Harry'ego, których ledwo pamiętała, ale dużo o nich słyszała.

Zeszła na dół, gdzie zobaczyła, że tata przygotowuje naleśniki.

- Cześć tato - rzekła dziewczyna, siadając przy blacie kuchennym. - Jak tam?

- Masz ochotę na naleśniki? - zapytał Syriusz, unikając tematu uczuć. Nie miał ochoty o tym gadać. Już przyzwyczaił się, że wiele mówił Mayi, która jakoś tak na niego działała - zawsze była gotowa go wysłuchać, niezależnie od tego, co mu krążyło po głowie. Zresztą z wzajemnością.

Jednak córki nie chciał obarczać swoimi problemami. Część rzeczy i tak już wiedziała lub się domyślała, ale to i tak było już wystarczająco.

Bolało go to, co stało się piętnaście lat temu. Od dwóch lat mógł przeżywać ten dzień jako wolny człowiek, ale i tak sam fakt, że ten dzień istnieje... Był nie do zniesienia.

- Jasne, poproszę - odparła Naomi, widząc, że tata nie chce rozwijać tematu.

Po chwili Syriusz zrobił naleśniki i usiadł obok niej. Posmarowali je dżemem truskawkowym i malinowym. Do tego była także herbata z nasion słonecznika.

Mężczyzna miał trochę uczucie deja vu do czasów, gdy żyli tak we trójkę, gdy Naomi była jeszcze mała. Naprawdę ciężko było mu uwierzyć, że już ma tyle lat. Szczególnie, że niestety nie mógł być przy niej przez większość życia.

Była już dorosła. Przez to też czasami zastanawiał się, czy go potrzebuje. W końcu miała już swoich przyjaciół, a dzieciaki w jej wieku już raczej nie spędzają tak dużo czasu z rodzicami. Co prawda na przykład James zawsze miał ze swoimi dobre kontakty, ale nie sądził, by ten mówił im dosłownie wszystko.

James... Wspominanie go bolało. Rzecz jasna było mu szkoda wszystkich, których utracił, ale jednak to James był jego najbliższym przyjacielem. Tęsknił za nim.

Moje notki, czyli informacjeWhere stories live. Discover now