Lamy na wakacjach 1/2

20 10 5
                                    

Podróżni zebrani na dworcu Centralnym westchnęli, a było to westchnienie pełne irytacji, frustracji i niepewności, czy pociąg w ogóle się zjawi. Rodzeństwo Gwiazda również podzielało te nastroje. Felicja i Mieczysław połączeni swoją bliźniaczą więzią czuli jak negatywne emocje wzbierają się w nich niczym fale odbijające się od ścian bez końca się wzmacniając. Petronella nagle poderwała się z niewygodnej ławeczki ryzykując pewną utratą swojego miejsca. Chytra baba w berecie z naręczem siatek błyskawicznie pojawiła się tuż przy bliźniętach. Felicja rzuciła jej chłodne spojrzenie, a jako że była wiedźmą, groziło to klątwą typu instant. Kobieta skrzywiła się i odruchowo sięgnęła ręką do pleców, gdzieś w okolicach krzyża.

- Zaraz przyjedzie ten pociąg. – Obwieściła najstarsza siostra z pewnością świadcząca o niezachwianym niczym przeczuciu.

- Normalnie ta dam i będzie – mruknął bez przekonania Mietek.

- Przyśpieszony pociąg opóźniony Pobrzeże relacji Wrocław Główny Kołobrzeg wjedzie na tor piąty przy peronie trzecim. Prosimy odsunąć się od krawędzi peronu. – Metaliczny, mechaniczny głos kobiety rozległ się z głośników.

Znerwicowani podróżni rzucili się na wagony zupełnie jakby otrzymali bilety za darmo. Rodzeństwo nie wykazywało ani cienia chęci dołączenia do wyścigu szczurów.

- Nie dziękuj, tak się przyzywa pociągi. – Patronella spojrzała z wyższością na młodszą siostrę.

- Nie przesadzajmy już. Nie będę specjalnie nam pociągu wyczarowywać. – Odburknęła Felicja chwytając walizkę. Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła w stronę bliźniaka. – Mietek, bierz to. Ja nie będę tego wszystkiego tachać.

- Ale masz tylko jedną walizkę...

- I plecak... – wtrąciła – i torbę z jedzeniem.

- Bierz walizkę, a nie się migasz. Będziesz miał równomiernie obciążony kręgosłup. Popatrz jak panią tam pokręciło od noszenia siat w jednym ręku. – Siostrzana solidarność działała nawet jeśli jest się najbardziej wygodnicką dziewczyną pod słońcem. Jakże tu nie wykorzystać swojego własnego młodszego brata do noszenia walizki wypchanej ciuchami na każdą pogodę i okazję, od monsunu po pustynny gorąc, przez siedzenie w koco-kokonie przed serialem w hotelowym zaciszu, po wieczorowe kreacje godne gali rozdania Oskarów.

Gdy pierwsza fala wpłynęła do pociągu rodzeństwo wskoczyło do odpowiedniego wagonu, bez najmniejszego problemu znajdując odpowiedni przedział i miejsca. Pociąg był stosunkowo nowy, przedział czysty i, o coś pięknego, pusty. Szczęście uśmiechało się łaskawie w stronę podróżującego rodzeństwa. Nawet wrodzony sceptyzm podparty latami pesymizmu Mietka został odsunięty od głosu gdzieś w ciemne zakamarki mózgu, mniej więcej tam, gdzie powinny być myśli o Magdzie i tekst piosenki Sound of Silence.

Miłe złego początki, ja to głosi stare przysłowie ludowe oraz prababcia Apolonia.

Cały wakacyjny wypad do Kołobrzegu wymyśliła Felicja. Bliźniacza więź, pomimo starań Mieczysława, głośno przypominała o cierpieniach młodego zalotnika, który był wodzony za nos i tańczył dokładnie tak jak życzyła sobie wiedźma z miasta stołecznego Warszawa. Okularnik czuł się przygnębiony, a jego siostra dzieliła ten nastrój, popadając w rozpacz jeszcze głębszą, bo miała artystyczną duszę pełną empatii. Wylewanie żali w formie płócien, szkiców i rysunków już nie wystarczało, a przecież nie upadnie tak nisko by pisać wiersze o bólu miłości i pustce istnienia. Przez wszystkie lata swojej edukacji zdążyła zorientować się, że poezja to niezłe bagno, a jak raz się wejdzie, to już się nie wyjdzie. Smutas z błotnych głębin złapie cię zimną macką za kostkę i już nie puści. Trzeba było spojrzeć na wszystko świeżym okiem, a co lepiej niż wiatr nadaje się do przewietrzenia głów? Niby na dworcach też wiatr duje, jednak ten znad morza ma jod, którym zachwycają się wszyscy.

Nie jesteśmy wybrańcamiWhere stories live. Discover now