Rozdział 45

215 19 53
                                    

///WAŻNA NOTKA NA DOLE + GŁOSOWANIE///

W czasie, gdy Horace oswajał się z odrzuceniem, jego obiekt zainteresowań podszedł do swoich przyjaciółek, po czym usiadł obok nich.

- I kto wygrał? - Spytała Silver, obracając na palcu swój łańcuszek. Oczywiście, że dziewczyny się założyły. Blue twierdziła, że jej siostra nie cierpi, gdy ktoś ma nad nią kontrolę, więc na 100% odmówi, natomiast druga dziewczyna twierdziła, iż rycerz tak zbajeruje ich przyjaciółkę, że zostaną parą.
- Ha, przegrałaś. - Rzuciła Blue i pokazała drugiej język. - Ajj, już się nie mogę doczekać na odbiór mojej nagrody. - Zaśmiała się. 

Will podszedł do nich z Feather na rękach i podał dziewczynkę jej siostrze, która poczochrała ją po głowie. 
- Trenujemy dzisiaj? - Spytał Shadow, a gdy reszta krzyknęła zachwycona, ten uśmiechnął się. - To zastanówcie się, z kim chcecie poćwiczyć. - Rzucił do nich z uśmiechem, na co ci potwierdzili jego słowa pełnymi radości okrzykami.
Shade popatrzył w górę i na szybko ocenił, że następny postój będzie już tym ostatnim w ciągu którego zjedzą kolację i pójdą spać.

Musiał rozplanować zarówno trening, jak i kolację, którą znów będzie musiał przygotować nie tylko dla swojej drużyny, lecz także dla armii, której jego kuchnia wyjątkowo przypadła do gustu.
Westchnął na tę myśl i rozejrzał się. 
Nagle poczuł, jak ktoś staje obok niego.
- Jak się trzymasz? - Spytał i spojrzał na rycerza stojącego obok.
- Wiesz... - Westchnął ten drugi. - Miałem tak ogromne nadzieje... - Zaczął smutno. Will położył mu dłoń na ramię i lekko je ścisnął.  
- Wiem, ale cóż poradzić? Trzeba żyć dalej, nie? - Spytał z uśmiechem, co Horace lekko odwzajemnił.
- Wiem, dzięki. - Rzucił i spojrzał na niego.

Po kilkudziesięciu minutach znów wyruszyli w drogę, zatrzymując się dopiero pod wieczór.

Will tradycyjnie ruszył do kuchni polowej, którą pomógł rozłożyć, po czym westchnął, zastanawiając się co przyrządzić. Musiał zrobić coś, czym wszyscy się najedzą i coś, co wszystkim zasmakuje. Przykładał do tego ogromną wagę, by jego kuchnia była smaczna i pożywna, mimo małych porcji i składników, które posiadał.
- Czy mamy może rybę? - Spytał kucharzy. Ci pokręcili głowami, na co chłopak zwołał swoją drużynę. - Moi drodzy, potrzebujemy ryb. - Rzucił jakby nigdy nic. - O i możecie jeszcze nazbierać kilka dużych, płaskich kamieni. - Dodał, na co reszta spojrzała na niego zdziwiona, jednak ruszyła na poszukiwania ryb i kamieni.
- Po co ci kamienie? - Zapytał jeden z kucharzy, na co Will uśmiechnął się tajemniczo.
- Zobaczysz, panie. - Mruknął z uśmiechem.
- Mamy coś przygotować? - Spytał jakiś mężczyzna. 
- Potrzeba mi mieszanki przypraw. - Mruknął, jakby nad czymś się jeszcze zastanawiał. 

Po pół godzinie przygotowań usłyszał powracające kroki i spojrzał w stronę swojej drużyny, którzy nieśli duże kamienie i mnóstwo ogromnych ryb.
- Dziękuję wam bardzo. - Rzucił. - Dobrze, teraz trzeba oprawić ryby i natrzeć mięso przyprawami. - Dodał, a kucharze wzięli się do pracy.

Po kolejnych kilkudziesięciu minutach wszystkie ryby zostały obrane ze skór i łusek, oraz przerobione na filety.
- Teraz trzeba włożyć te kamienie do ognia, żeby się nagrzały. - Powiedział ku zdziwieniu kucharzy. Ci, mimo wszystko, wykonali jego polecenia. 

Ułożyli gorące kamienie na polance, między żołnierzami.
Zdziwili się jeszcze bardziej, gdy chłopak kazał podać im surową rybę wraz z surowymi warzywami.  
Chłopak kucnął przy jednej grupce żołnierzy i odkroił cienki plasterek ryby oraz dwa plasterki ziemniaka i położył je na gorącym kamieniu.
Po chwili nabił upieczone mięso i plasterki warzywa na szpikulec i zanurzył we wcześniej przygotowanym sosie, po czym zjadł je ze smakiem i lekko oblizał się, gdyż ubrudził sobie usta sosem.
- Możecie sami wybrać sobie, jak bardzo przypieczone jedzenie chcecie. - Mówiąc to, dokroił kolejny plasterek ryby i ułożył go na kamieniu, po czym przekazał szpikulec mężczyźnie siedzącemu obok niego.

Zwiadowcy - NiezwyciężeniWhere stories live. Discover now