Rozdział 20

344 23 19
                                    

- Zwariowałeś?! - Odpowiedziała przerażona, a Will parsknął śmiechem. - JA miałabym pominąć turniej?! - Spytała wręcz oburzona, na co chłopak zaczął się śmiać jeszcze głośniej, aż w końcu stracił dech, co wcale nie oznacza, że przestał się śmiać. 

- Prze-pra-szam cię... - Wydusił po chwili i zaniósł się kaszlem. Dziewczynka stała nad nim ze skrzyżowanymi na piersi rączkami, a chłopak usiłował wziąć wdech.
- Niech ci będzie. - Odparła obojętnie. Will resztkami silnej woli zmusił się, by znów nie wybuchnąć śmiechem. 
Raven podszedł do nich i złapał Shadow'a za ramię. Pociągnął go w górę, a już po chwili chłopak stał obok niego delikatnie masując obolały od śmiechu brzuch. 
- Dobra... Już dobrze... - Jęknął Will stając prosto. 

- Co z treningiem? - Zapytał Smoke. 
- Będzie, mały, będzie. - Zaśmiał się Will i poczochrał chłopca po włosach. - Dobra, kto idzie polować? - Spytał Shadow. 
- Idziemy? - Smoke popatrzył na Raven'a, a ten westchnął i kiwnął głową. 
- Przyniesiesz mi moją kuszę? - Zapytał chłopak, a jego brata już nie było. Zaśmiał się cicho i popatrzył na Willa. - Dzisiaj wygram. - Stwierdził pewnie.
- Zapomnij! - Odparował mu Will i lekko trącił go w klatkę piersiową. - Ja wygram. - Odparł dumnie. 
- Nikt z was nie wygra! - Wtrąciła się Feather. 
- Na moje oko wygra Blue. - Powiedział Smoke podając bratu kuszę. 
- Dobra, koniec tego lenistwa. - Zaśmiał się Will. - Powodzenia. - Rzucił, wziął Feather na ręce i ruszył w stronę ich małego obozowiska. 

Zaledwie godzinę później, Will ściągał z siebie pelerynę i bluzę zostając w samej koszulce na szerokich ramiączkach. To samo zrobiła reszta i wzięła treningowe noże. 
Wśród żołnierzy podniosły się pełne zgorszenia szepty żołnierzy. 

- Dobra. Wszystko jasne? - Zapytał Shadow. 
- Tak jest! - Odpowiedzieli chórem i stanęli w okręgu, w odległości jakiś 4, 5 metrów od siebie. Smoke spojrzał na klepsydrę w swoich dłoniach i lekko ją uniósł. Gwizdnął głośno i wysoko, a polanę od razu wypełnił trzask drewna i krzyki. Wszyscy rzucili się na ciebie i tylko naprawdę dobrzy wojownicy mogli dostrzec jakiś fragment ciała niebędący dziwną, kolorową plamą. 

Duncan patrzył na walczących nastolatków i co chwila zastanawiał się nad jedną rzeczą.
- Czy tylko mi przypominają walczące zwierzęta? - Szepnął do Halta. Ku ogromnemu szokowi i niedowierzaniu, ten tylko się zaśmiał.
- To jeden z najlepszych treningów jaki widziałem w życiu. - Stwierdził. Król popatrzył na niego jak na ostatniego idiotę, na co zwiadowca westchnął. - Naprawdę tego nie widzisz, panie? - Spytał. Duncan kiwnął przecząco głową. - Są dobrani parami. 2 pary i 1 trójka. Są w sojuszu. Muszą atakować inne drużyny nie tracąc przy tym punktów. Rozumiesz, panie? - Spytał, a król pokiwał głową. 

Will wyrzucił przed siebie rękę z nożem, a Raven zablokował jego cios i sam zamachnął się na niego. Usłyszeli krótki, głośny gwizd i natychmiast przywarli do siebie plecami odpierając ataki bliźniaczek. 

- Zmienili się! - Szepnął rozemocjonowany Horace zwracając największą uwagę na czerwonooką dziewczynę. 
- Nie śliń się tak. - Szepnął mu na ucho Gilan. - To widać. - Zaśmiał się cicho.
- Wcale się nie ślinię... - Wtrącił rycerz, a jego twarz zrobiła się dziwnie czerwona. 
- Kogo chcesz oszukać, mnie, czy siebie? - Zaśmiał się zwiadowca. - Nie uważasz, że powinieneś z nią porozmawiać? - Zasugerował. 

Smoke kątem oka spojrzał na klepsydrę. 
- Jeszcze 10 minut i dowiemy się, kto z nich jest najlepszy. - Powiedział do Feather i wydał kolejny sygnał oznaczający zmianę.
- A potem dostaniesz manto. - Zaśmiała się i oparła głowę o jego ramię. 
- Rzucasz mi wyzwanie? - Zapytał unosząc brew.
- Tak. - Odparła poważnie, po czym oboje się zaśmiali. 
- Nie mogę się doczekać, aż będziemy tam z nimi. - Westchnął. 
- Ja też. - Powiedziała dziewczynka. - Chcę zmierzyć się z Willem w walce na poważnie. - Dodała.
- Ja chcę się przekonać, czy jestem w stanie dorównać Rave'owi. - Powiedział. 
- Dasz radę. Wierzę w ciebie. - Powiedziała.
- Dzięki. Ja w ciebie też. - Zaśmiali się.

Halt siedział i czujnie obserwował swojego byłego ucznia. Chłopak walczył dzielnie. I dobrze. Nawet bardzo dobrze. Teraz wylądował w trójce z Silver i Flame'm. Usłyszał głośny, długi gwizd i wesołe okrzyki drużyny jego ucznia.
- Nareszcie!
- Zabawmy się!
- A myślałem, że już nie dożyję!
Wszyscy rzucili się na siebie, bez ładu i składu, bez ostrzeżenia... 
- Walczą bez drużyn. - Szepnął Halt do króla, a ten kiwnął głową. 

Will rzucił się na Flame'a, a ten odepchnął go i zaatakował Blue. Dziewczyna szybko się z nim uporała. Powaliła go na ziemię, a zaraz potem rzuciła się na Willa. Chłopak zdołał się obronić ale gdy cofał się, potknął się o coś. Skoczył na ręce, a wtedy Blue rzuciła się na niego pochylając się. Uderzyła chłopaka, a ten padł jak długi na ziemię.

***

Dzisiaj krótszy, bo wena nie przyszła, a obiecałam rozdział... 

Do przeczytania,
- HareHeart.
   

Zwiadowcy - NiezwyciężeniWhere stories live. Discover now