Roronoa Zoro x Fem! Reader

620 26 7
                                    

Już sama nie wiem kto zamawiał Zoro, ale oto jest!

Klęczałaś, obok marmurowego nagrobka czując pod swoimi kolanami mokrą od rosy trawę. Zignorowałaś fakt, że twoje ubrania były przemoknięte do suchej nitki, gdy nadal z zamkniętymi oczami spoczęłaś obok grobu. Złamałam obietnicę... Przepraszam... Przepraszam, że jestem do niczego! Krzyczałaś w swoich myślach, obwiniając się o wszystko, co stało się kilka tygodni temu. Próbowałaś przestać płakać, jednak ból był tak nieznośny, że nie umiałaś się pohamować od kolejnych serii szlochów. Zerwałaś się szybko, by jedynie obijać szczelnie nagrobka. Twoje łzy nadal płynęły, mieszając się z kroplami deszczu, który ciągle namiętnie padały na twoją małą i lichą istotę.

- Nie płacz! - swoim chwiejnym, jednak zdenerwowanym głosem próbowałaś uspokoić pogodę. Chciałaś się na czymś wyżyć, na coś pokrzyczeć, więc twoją ofiarą padł zwykły deszcz. - Mówiłam przest... - Nagle zaskomlałaś żałośnie, poddając się. To nie miało sensu... Nic nie miało sensu... Nie ma go już obok Ciebie, więc... Gdzie masz się teraz podziać?! Próbowałaś w jakiś sposób odejść od miejsca spoczynku twojego pana. - Proszę... Wróć... - szepnęłaś zmęczona ciągłym łkaniem. Otworzyłaś swoje zmęczone, przekrwione oczy, gdy powoli podniosłaś rękę, by móc pogłaskać nagrobek. Zadrżałaś, gdy poczułaś jak lekki wiatr, muska twoje gołe nogi oraz dłoni. Całkowicie wyczerpana padłaś, jak długa obok miejsca pochówku, odrywając przy tym swoje zmarznięte ramiona z kawałka marmuru. Nagle poczułaś się bardzo śpiąca, więc po prostu zamknęłaś swoje [kolor] źrenice, by móc zatracić się w śnie. - Jeśli tak... To umrę tutaj, obok Ciebie. Jak dobry przyjaciel...

***

- Miau - to były twoje pierwsze słowo, które powiedziałaś zaraz po przebudzeniu na nadal mokrej trawie. Otworzyłaś oczy, by móc zobaczyć ponownie swojego pana. Jednak jedynie co zobaczyłaś to dalej stojący nagrobek, a gdy zorientowałaś się, że faktycznie zmarł, po prostu podeszłaś, człapiąc czteroma nóżkami prosto tam, gdzie wcześniej położyłaś kwiaty. - Miau.... Miau... Miau... - twoje [kolor] futro lekko się poruszało, pod wpływem wiatru. Położyłaś się wygodnie, przylegając do ścianki, mrucząc cicho, nadal czując zapach swojego pana. Zaczęłaś się przymilać do marmuru - Miau! Miau! - pociesznie próbowałaś, jakoś... Pocieszyć samą siebie? Chciałaś poczuć się ponownie, jak Kotek co ma dom. Jedynie co Ci zostało po swoim właścicielu to obroża z twoim imieniem oraz bransoletkę, którą także miałaś założoną na szyi. Były dla Ciebie cenne i dbałaś o nie, bardziej niż o siebie. Wstałaś, gdy zaczęłaś obracać się obok grobu w szczęśliwy sposób, wyglądałaś jak koci anioł stróż.

Nawet nie zauważyłaś obecność zielonowłosego mężczyzny, gdy nadal byłaś skupiona na nagrobku. Szermierz jedynie spoglądał się, patrząc na Ciebie, podnosząc jedną brew do góry, nie rozumiejąc tego, co robisz. Też się ten kot zgubił? Rozmyślał, a ty akurat wtedy wyczułaś jego obecność, przez co zaczęłaś na niego syczeć, by ostrzec pirata. Nie chciałaś, by podchodził, więc po prostu napięłaś się i patrzyłaś się na niego przenikliwie swoimi kocimi oczami. On jedynie nieco zirytowany podniósł ręce w geście obrony.

- Spokojnie ja chcę jedynie znaleźć drogę - automatycznie poczuł się głupio, gdy powiedział do zwykłego bezdomnego kota. Przecież nie musiał się tłumaczyć, jednak zależało mu na tym, by kociak, był utwierdzony w przekonaniu, że nie jest niebezpieczeństwem. Nie chciał mieć dodatkowego problemu, na dodatek jakoś niezbyt specjalnie jest chętny do potyczki. Westchnął, gdy po prostu oparł się na drzewie, siadając przed nim. Skoro nie może znaleźć słomianych, to słomiani muszą znaleźć jego. Po prostu poczeka tu kilka godzin, może mniej... Ty za to nadal wpatrywałaś się w niego nieufnie, przez kolejne godziny, aż po zmrok. Szermierz już dawno spał, a ty ułożyłaś się niesamowicie blisko grobu, gdy zasnęłaś. Twój sen nie był zbyt głęboki, więc twoja czujność nie została uśpiona. Wolałaś przez te, noc, być nieco bardziej kontaktowym. Nie ufasz temu mężczyźnie...

Poczułaś, jak ktoś Cię budzi, więc niemal natychmiast podniosłaś głowę. To był błąd, bo przez nagły ruch zderzyłaś się z kimś czołem.

- Auć! - udało Ci się powiedzieć, gdy potarłaś bolące miejsce. Nawet nie spojrzałaś, kto Cię obudził, gdy po prostu zorientowana przytulałaś się do marmurowego nagrobka. Twoje ochronna dłoń nadal została na nim, gdy druga próbowała załagodzić ból.

- Niech to szlag, kobieto! - jęknął obolały głos mężczyzny, wtedy od razu przypomniałaś sobie, że wczoraj niedaleko Ciebie usiadł zielonowłosy. Spojrzałaś się na niego, gdy on stał teraz kilka stóp zdenerwowany tym nagłym zderzeniem. Twoją uwagę przykuły trzy katany z boku. Niemal od razu wstałaś gotowa do ataku.

- Wynoś się! - krzyknęłaś, osłaniając samotny grób, przez co jedynie jeszcze bardziej podburzyłaś pirata słomianego kapelusza.

- Ah tak?! Daj sobie spokój to niczyja wyspa! - zwrócił uwagę zdenerwowany, gdy założył ręce na piersi. Fuknęłaś na niego na odchodne, po prostu ponownie wracając na miejsce, siadając i obejmując swojego pana. Zdezorientowany szermierz przyglądał się młodej dziewczynie. Nie przypominał sobie, by tu była... Był jedynie bezdomny kot. Twoje pojedyncze pasma włosów zaczęły niechlujnie spadać na twoje czoło oraz ramiona. Twoja wychudzona postać mogłaby fantastycznie zastępować szkielet w szkole. Wydawałaś się niesamowicie bezbronna i wycieńczona, jednak byłaś wstanie, jeszcze na kogoś naskakiwać. Twoje smutne oczy zamykały się powoli. Zoro nie za bardzo Cię rozumiał, ale musiał Ci pomóc. Nie chciał cię mieć na sumieniu, bo wyglądasz, jakbyś góra za dwa dni miała paść trupem.

- Mieszkasz niedaleko? Czy może jesteś... Bezdomna? - zapytał się po dość długiej ciszy, gdy ty po prostu zignorowałaś jego pytanie. Zielonowłosy przewrócił oczami, jednak podszedł do niej. Gdy nie zauważył, żadnej reakcji z twojej strony to po prostu usiadł obok Ciebie. Patrzył się na twoją bladą twarz, zmarszczył brwi. Naprawdę go olewałaś? Nagle twoja drobna postać padła na grób całym swoim ciężarem, mimo to nie uszkodziłaś jej w żaden sposób. Zbity z tropu po prostu poruszył ramieniem, gdy nagle złapał Cię za rękę, nie czuł pulsu. Zaniepokojony po prostu sprawdził puls ponownie, by zobaczyć czy się mylił. Nic nie wyczuł. Nagle napotkał na twojej szyi obrożę.

[ Imię ]

Czyli była tym kotem? Wszystkie pytania zostawił na później, gdy po prostu wstał. Usłyszał nagle głośne odgłosy wołania. To pewnie słomiani...



"Jeśli tak... To umrę tutaj. Jak dobry przyjaciel..."

One-Shoty z One Piece [Zakończone]Where stories live. Discover now