Roronoa Zoro x Enemy! Sister Sanji! Fem! Reader

333 19 3
                                    

- Ah tak?! - podniosłaś głos, jak i patelnię w górę patrząc się wściekła na szermierza, który także wyglądał na nieźle wkurzonego. Kolejna kłótnia z tym okropnym Zoro . No cóż, wydaje się na zaliczoną. Aż dziwne, że ty jak i twój brat tak bardzo nie przepadacie za zielonowłosym. Właściwie sama nie pamiętasz od czego zaczęła się ta cała wojna. Na dodatek ty dołączyłaś po czasie, ale dlaczego? Działo się tak wiele, że już nie pamiętasz w czym tkwił problem. Po prostu go nie lubiłaś i pokazywałaś to jasno na każdym kroku. Teraz poszło o to, że włożył brudne naczynia do zlewu, gdy ty dosłownie przed chwilą, skończyłaś je myć.

- Cholera jasna! Opanuj się kobieto, nie zrobiłem tego specjalnie! - stwierdził rozdrażniony, gdy wyrwał jej rondel z ręki. Dziewczyna czując się urażona, że śmiał w ogóle coś powiedzieć i zrobić, złapała prędko za lepszą pierwszą szmatę do podłogi i rzuciła mu ją w twarz. Przysięga, gdybyś była mężczyzną już dawno byś wąchała kwiatki od spodu.
W jego głowie wirowały miliony przekleństw, a tylko odłamek z tego wypowiedział na głos. Stąpasz po cienkim lodzie, a on próbuje się nie złamać. Przynajmniej nie na tyle, byś leżała znokautowana. Zabrał brudną ścierkę ze swojej twarzy, gdy jego żyłka wpierdolka stawała się jeszcze wyraźniejsza - Wiedź-

I tak zaczęła się kolejna kłótnia. Z czasem stawały się poważniejsze, a stosunki między wami były coraz bardziej napięte. Chyba nawet bardziej, niż Zoro jaką ma z twoim bratem, naprawdę. To już nawet nie miało formy żartu, słomiani już dawno przestali się z tego śmiać.
Teraz martwili się o was i o wasze zdrowie. Zaczęło się od w miarę sensownych rzeczy, a teraz znajdujecie problem we wszystkim, byleby znów się obwiniać i kłócić. Nie chciałaś tego przyznać, ale faktycznie byłaś tym już trochę zmęczona, jednak twoja niechęć do zielonowłosego z każdym dniem była silniejsza. Na dodatek nie chciałaś pierwsza przeprosić i odpuścić, bo jak to? Nie zrobisz tego, jednak od ostatniej kłótni czułaś poczucie winy, ale to nie powstrzymywało cię od tego, by ponownie psuć krew słomianemu. Nagle dosiadła się do Ciebie Robin, która nieco zmartwiona trzymała w ręku książkę. Nawet nie chciałaś zaczynać rozmowy, bojąc się, że podniesiesz na nią głos. Musisz się uspokoić.

- Tak dłużej nie może być - zaczęła, a ty nieco zdezorientowana spojrzałaś się na nią.

- O co Ci chodzi? - westchnęłaś, ignorując fakt, że zabrzmiało to trochę chamsko. Byłas po prostu zmęczona, twoje zszargane nerwy sprawiły, że poczułaś się naprawdę senna. Na dodatek byłaś poddenerwowana, a z tyłu głowy znowu poczułaś potrzebę, by wywołać kłótnię. Czarnowłosa nieco się skrzywiła patrząc się na twoją postać, myśląc nad tym, jak do Ciebie dotrzeć. Oczywiście o tą rozmowę poprosił Sanji ( powiedzmy), bo jedynie co chciał zrobić to wywołać burzę pomiędzy nim, a szermierzem mówiąc coś w stylu " Przez Ciebie moja siostra ciągle się denerwuje", " Przez ciebie mało śpi". A przecież wiemy, że to słabe rozwiązanie, na dodatek blondyn nie mógł przyjąć faktu, że w większość kłótni to jego siostra była inicjatorem.

- Powinniście przestać się kłócić, to już staje się toksyczne - zauważyła kobieta, a Ty czując się atakowana, od razu wstałaś od stołu, nie chcąc jej dalej słuchać.

- Jesteś po jego stronie?! Dlaczego to ja mam przestać?! - krzyczałaś ignorując swoje zdarte gardło, jednak Robin nie wydawała się zaskoczona twoją reakcją. Zmarszczyła brwi, gdy także wstała z siedzenia.

- Nie tylko ty, on też. To naprawdę źle wpływa na wasze zdrowie, wiesz o tym? Martwimy się - Jej wzrok lekko zmiękł, a ty po prostu prychnęłaś na jej słowa.

- Nic bym do niego nie miała, gdyby nie robił wszystkiego źle! - zdenerwowana uderzyłaś w stół, nawet zapomniałaś o zmęczeniu. Znów znieczuliła Cię złość.

- A co takiego robi źle? - zapytała się spokojna, a ty zbita z tropu nie potrafiłaś ciągle trwać w tej zawiści, gdy ososbą naprzeciw ciebie jest tak spokojna i cierpliwa. Nie podsycała tego, więc twoje emocje szybko się zmieniły i to nieco zaskoczyło Robin. Od jednej skrajnej emocji, do drugiej. Padłaś na krześle, gdy próbowałaś powstrzymać łzy, dlatego bawiłaś się rąbkiem bluzki, by odgonić myśli. Niebieskooka położyła rękę na twoim ramieniu. To sprawiło, że nie potrafiłaś dłużej siedzieć w ciszy. Powiedziałaś, jakiś niezrozumiały bełkot. Pomimo tego, że Robin nic nie zrozumiała to nie naciskała, obawiała się, że znowu wybuchniesz. Po prostu czekała w bezruchu, dopóki nie powtórzysz. Kto wie może akurat pęknięsz i w końcu pozna twoje motywy. Chociaż według niej wyglądałaś na osobę, która nie dokonać już wie dlaczego to robi. Jakby twoją osobą już tym przysiąkła.

- Czy to normalne... - nagle zaczęłaś ponownie mówić, na co kobieta obok podniosła wzrok, gdy leciały z twoich policzków łzy - Czy... Nie... - próbowałaś dobrze dobrać słowa - Już prawie zapomniałam dlaczego.... Chociaż... - urwałaś - może to strach? Tak...

Wyraz twarzy Robin nawet się nie zmienił, ale jednak była zaskoczona twoimi słowami.

- Balas się? Czego? - zainteresowana podpytała. W końcu coś ruszyło.

- że, ż-że... - wytarłaś łzy, jednak leciały kolejne - Boje się, ze Zoro przestanie zwracać na mnie uwagę - zrobiłaś chwilową pauzę - zobaczyłam, że z Sanjim tak robi i-i właśnie pomyślałam, że też tak zrobię - jąkałaś się, gdy próbowałaś wyrównać oddech, po nagłym płaczu, który nadal masz. - W-wiesz Zoro zaczął się na mnie skupiać, gdy zaczęłam c-coś do niego mieć. A gdy kłótnie były coraz częściej to nie skupiał się na jakiś ludziach, nawet nikt do niego nie zdążył zagadać...

- Wiesz - westchnęła Robin, gdy pogłaskała Cię po ramieniu w uspakajający sposób - To nie był doby wybór, trudno będzie to naprawić, wiesz? - kiwnęłaś głową w milczeniu, gdy uświadomiłaś sobie, jakie piekło stworzyłaś osobie którą lubisz. A to wszystko przez zazdrość i chęć uwagi.

- Mam nadzieje, że mi wybaczy  - szepnęłaś zamykając oczy, wyobrażając sobie, że przed tobą jest Zoro.  - Przepraszam. Tak bardzo Cię przepraszam...

-------------

Wow, dokładnie tak.

One-Shoty z One Piece [Zakończone]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum