Sanji x Sister! Reader

697 33 3
                                    

Zamówienia od Nyakinn.              Wybacz, że się tak ślimaczyłam.

**

Spojrzałaś się na swojego starszego brata, który jak zwykle zaczął podrywać wszystkie piękne kobiety, na które się tylko natknął. Zażenowana strzeliłaś sobie piątkę z czołem, to było naprawdę zawstydzając już z samego faktu, że wiesz, że jesteś powiązana z nim genetycznie. To nie było wcale fajne, gdy większość kobiet spogląda na nas z krzywym wyrazem twarzy. Najgorsze było w tym to, że wstydziłaś się za niego.

- Przestań Sanji ! - błagałaś szeptem, gdy znów zaczepił inną dziewczynę. Choć ona wyglądała na oczarowaną jego zachowaniem i uwagą, jaką jej poświęcał to i tak czułaś jak na twojej twarzy zagościł rumieniec wstydu. Dziewczyna zachichotała, gdy twój brat zaczął jej mówić, jaka jest piękna, urocza i takie inne miłe słowa, które z jego ust dziwnie to brzmi.

Oddaliłaś się od blondyna nie chcąc już się za niego parzyć. Wiedziałaś, że okrzyczy cię za to, że będziesz gadać z Zoro, ale to naprawdę jedyny słomiany, z którym się dogadujesz.

Zoro nienawidził Sanji i to uczucie jest odwzajemnione. Zawsze kpili z siebie wzajemnie raz z koloru włosów, raz z zachowania. Choć nawet spojrzysz się na zielonowłosego to on od razu mu zarzuca, że szermierz Cię podrywa. Sama nawet nie wiesz, który raz z rzędu go za to przepraszałaś, a na szczęście nie zwraca na to większej uwagi. Choć nic nie czułaś do tego mężczyzny to on Cię bardzo lubił. Można nawet powiedzieć, że kochał siostrę swojego największego wroga.

Nie miał pojęcia, jak mogłaś być spokrewniona z takim idiotą jak Sanji. Cóż, nawet jeśli chciałby się z tobą bardziej zbliżyć fizycznie lub duchowo to blondyn staje mu na przeszkodzie. Widzisz, Sanji był bardzo opiekuńczym starszym bratem. Pobiłby każdego faceta, który wpatrywał się w swoją młodszą siostrę, co i oberwało się nawet Zoro. Naprawdę jest do tego zdolny. Poza tym wie, że siedzi we frendzonie, więc nawet się nie wychyla, by powiedzieć ci o swoich uczuciach. To by tylko spowodowało, że czułby się dziwnie w twoim towarzystwie, jak i ty. Nie chciał tego, byś czuła się skrępowana, kiedy z nim rozmawiasz lub przebywasz w tym samym pomieszczeniu.

- Zoro? Wybacz, że zakłócam ci sen lub w myśleniu, ale muszę się komuś wyżalić. Kiedyś przy Sanji zapadnę się pod ziemię ze wstydu - stwierdziłaś siadając obok szermierza, który otworzył swoje oczy, jednak wcale nie zmienił swojej pozycji. Nadal niedbale opierał się o statek. Wiesz o tym, że nie za chętnie szedł w miasto, wiesz dlaczego, bo bał się, że się zgubi, choć nigdy by tego nie przyznał. Raz się tak pogubił, że szukałaś go ze słomianymi cały Boży dzień, a okazało się, że był kilka stup od statku. Nawet tego nie zauważył, ale to już nieważne.

- Na twoim miejscu porządnie bym mu przygrzmocił - stwierdził, gdy nadal wygodnie sobie siedział. Poprawiłaś swoje [kolor] włosy i rozejrzałaś się po statku. Uśmiechnęłaś się pod nosem, gdy zauważyłaś wiaderko wypełnione małymi kamyczkami. Pewnie to był nabój Ussopa do głupich zabaw. Może się nie obrazi się jak weźmiesz kilka.

- Mógłbyś mi pomóc? - zapytałaś się swojego zielonowłosego przyjaciela, który otworzył jedno oko, by na Ciebie spojrzeć. Szybko podeszłaś do kubełka i wzięłaś jedną dużą garść żwirku i podeszłaś do zaintrygowanego Zoro. - Przewiduję nagły grad - śmiejesz się na co mężczyzna uśmiechnął się, podnosząc jedną brew do góry. Był nieźle zaskoczony twoimi działaniami. Dziś się nieźle pośmieje z gównianego kucharza.

- Nie wiedziałem, że jednak będziesz to chciała zrobić - powiedział nieco rozbawiony. Właśnie teraz sprawiła, że lubił ją jeszcze bardziej. Nawet o tym nie myśl Zoro! [Imię] nie jest tobą zainteresowana. Bił się z myślami, bo jednak chciał mieć tę cichą nadzieję, że spojrzysz na niego inaczej. Jednak chciał spojrzeć prawdzie w oczy.

- Należy mu się. Poza tym, jak mu się kilka razy kamykiem odbije od tego łba to się nic nie stanie. Będzie zabawnie. - śmieje się i bierze do rąk kilka z kamyczków i wstaje podchodząc do krawędzi statku. Był Sanji dosłownie pod nim rozmawiając z Robin. Musisz dobrze trafić, by czasem nie oberwała czarnowłosa. Poszedł za tobą i Zoro ciekawy, jak zareaguje jej starszy brat. Szczerze? Nie mógł się doczekać.

Zamknęłaś jedno oko chcąc mieć lepszego cela i zamachałaś ręką. Nawet go nie oszczędzisz. Dzisiejsze opady dla blondyna będą bolesne. Rzuciłaś kamykiem, a potem następnym i następnym. Nie patrzyłaś na jego reakcję, po prostu rzucania wszystkimi kartkami, jakie obecnie miałaś. Podałeś jeden kamyk meżczyźnie obok, a on go przyjął także rzucając w kucharza.

Sanij zaczął tańczyć z bólu, łapiąc się głowy, gdy poczuł mocne uderzenia. Co to do cholery?

Robin była raczej zaskoczona twoimi działaniami, ale ostatecznie wymknął się z jej ust cichy chichot, a Zoro spoglądam na kucharza mając skrzyżowane ręce. Ten widok Był bardzo sadysfakcujący, a widząc twoje bojowe nastawienie miał zamiar się zaśmiać. Potrafiłaś dopiec nawet swojemu starszemu bratu. Takiej kobiety potrzebuje. Wróć!

- Cooooo?! - Spojrzałaś się, jak twój brat wchodził na statek trzymając się za głowę będąc w calkowitym gniewie, szoku oraz nienawiści, gdy zauważył szermierza. Już Sanji nie wiedział na co jest najbardziej zły. Na to, że przydała w niego z całej siły kamieniami czy to, że Zoro stoi tak blisko Ciebie. - Ty cholerny Marimo! Zabije Cię, jeśli nie odsuniesz się od mojej siostry! - Na to wygląda, że jednak to drugie. Chciał się na niego rzucić, ale Robin w porę go powstrzymała swoimi kilkoma dodatkowymi dłońmi. Przetrzymała go.

- Sanji. Zostaw ich po prostu w spokoju - Czarnowłosa uśmiechnęła się, gdy blondyn od razy poczuł się rozdarty. Posłuchać się Robin czy jednak pójść na ratunek swojej młodszej siostrze, przed cholernym szermierzem.

- Dobrze Robin-Chan - wymamrotał, opadając na krzesło, opierając głowę rękoma przy stole. Przeklinał Zoro już w myślach.

- Oj Sanji. Myślał, że bardziej przejmiesz się tym, że rzuciłam Cię kamykami. Poza tym ja i Zoro jesteśmy tylko przyjaciółmi, więc daj już sobie spokój - westchnęłaś posiadając obok niego. Spojrzał się na Ciebie, gdy się uśmiechnęłaś. Był jednak mimo wszystko kochanym bratem. Odwzajemnił twój uśmiech.

- Kocham Cię siostro.

- Ja Ciebie też Sanji! Nie myśl, że jest inaczej - zaśmiałaś się, gdy Zoro usunął się z miejsca zdarzenia, jak i Robin.

- A teraz przechodząc do tematu z tymi kamykami...

Pomyślałam sobie, że dodam taki smaczek, jak frendzone z Zoro hehe
Trochę jednak mi go żal 😂

Wybacz za jakieś pojedyncze błędy. Mogą się one pojawić.

One-Shoty z One Piece [Zakończone]Where stories live. Discover now