Rozdział II - ,,Nowe wyzwanie"

109 13 23
                                    

Od razu walnę tutaj słowniczek, jakby ktoś potrzebował:
- kuso - cholera (niektórzy tłumaczą to jako ku*wa, lecz w gruncie rzeczy tak nie jest. Choć jeśli chcecie, możecie to tak interpretować. Ja Wam nie zabronię ¯\_(ツ)_/¯ XD)
Za błędy (jeśli wgl są) przepraszam.
Miłego czytania! :3

*** Pięć lat później ***

Poranek był niezwykle pochmurny i zdecydowanie pod żadnym względem nie przypominał innych, ostatnio minionych dni. Kłębiące się na niebie popielate chmury przysłaniały zazwyczaj rajskie, błękitne niebo, nie pozwalając ciepłym promieniom słonecznym choćby musnąć ziemi. Zaś kryształowe krople deszczu głośno rozbijały się o taflę okien, wygrywając przyjemną dla uszu, wręcz kojącą melodię.

Oparłszy swą głowę na dłoni, ospale wpatrywałam się w nieskazitelne kropelki, które powoli spływały po szybie, pozostawiając za sobą blade smugi.

— I moja znów przegrała... — westchnęłam przeciągle, znudzona do granic możliwości, po czym przeniosłam swój wzrok na pogrążone w mroku ulice Jokohamy. Kolorowe parasolki, chroniące przemieszczających się przechodniów, z ostatniego piętra budynku wyglądały niczym maleńkie, wirujące na wietrze podczas ulewy punkciki. — Ale paskudna pogoda... — jęknęłam zniesmaczona owym faktem, niemal kładąc się na kamiennym parapecie.

Wtem, w całym pomieszczeniu rozległ się głośny, skrzypiący dźwięk spowodowany otwarciem drewnianych drzwi. Nawet z zamkniętymi oczyma byłam w stanie rozpoznać owy, charakterystyczny odgłos, spowodowany wywarciem nacisku na klamkę. Uśmiechnąwszy się delikatnie, odwróciłam głowę w kierunku wejścia.

— Mori! Elise! — rzuciłam promiennie, zauważając stojącego w progu czarnowłosego mężczyznę wraz z kroczącą tuż przy jego boku małą, blondwłosą dziewczynką, która mimo swojego ludzkiego, uroczego, wręcz mylącego wyglądu, w rzeczywistości z człowiekiem nie miała nic wspólnego. Była ona bowiem stworzoną przez mężczyznę osóbką, istniejącą wyłącznie dzięki jego zdolności, o "dumnej" nazwie "Vita Sexualis". W przeciwieństwie do prawdziwych istot żywych, Elise nie starzała się, a jej wiek pozostawał niezmienny przez resztę trwania jej egzystencji. (Choć trudno też tu mówić o życiu, jeśli w istocie stanowiła jedynie przejaw nadnaturalnej mocy Mori'ego.)

Zwróciłam swe oczy ku stojącemu nieopodal szefowi Portowej Mafii, który witając mnie ciepłym uśmiechem, spytał po chwili pełnym troski tonem:

— Jak ma się moja jubilatka?

— Bywało lepiej... Jednak nie ma co narzekać...— odrzekłam beznamiętnie, prostując obolałe od ciągłego siedzenia plecy. Szczerze mówiąc ciągłe, bezcelowe przesiadywanie przy oknie (ostatnio stanowiące nieodłączną część każdego dnia), zdecydowanie było katorgą dla mojego kręgosłupa, z czego, rzecz jasna, zdawałam sobie sprawę.

Ciemnooki uniósł podejrzliwie brew, zapewne usłyszawszy cień smutku w mojej wypowiedzi.

— Chodzi o Sakunosuke? — mężczyzna przybliżył się o kilka kroków, przeczesując dłonią idealnie ułożone kruczoczarne włosy.

Westchnęłam ciężko, bezsilnie opadając na twarde łóżko. Choć z wszelkich sił próbowałam ukryć dręczące mnie od dłuższego czasu emocje, wciąż nie byłam w stanie pogodzić się z okrutną rzeczywistością.

— Odasaku zginął... Tak samo dzieci, którymi się opiekował... — szepnęłam cicho drżącym tonem, czując mimowolnie napływające do oczu łzy, których w żaden sposób nie potrafiłam powstrzymać.

— Nie powinnaś zamartwiać się przeszłością — mafiozo siadł tuż przy mnie, delikatnie głaszcząc mnie po okrytej złocistymi kosmykami głowie.— Tym bardziej w swoje osiemnaste urodziny... Czyż nie mam racji?

Antigravity | Chūya Nakahara x OCOù les histoires vivent. Découvrez maintenant