Rozdział VII - "Alea iacta est"

34 4 5
                                    

(Tytuł oznacza: "Kości zostały rzucone" i są to słowa, które Juliusz Cezar wypowiedział podczas przekraczania Rubikonu. W obecnych czasach wyrażenie oznacza podjęcie nieodwracalnej decyzji lub kroku o wielkim znaczeniu.)

***

Zdawać by się mogło, iż między nami panuje niezmącona niczym cisza. W istocie jednak, zakłócały ją podszepty mej własnej świadomości. Słowa wypowiedziane zaledwie chwilę temu przez idącego przede mną mężczyznę, dochodziły jakby z oddali, echem obijając się o ściany mojego umysłu. 

"Nikt nie zabrania ci mnie nienawidzić, ale chociaż znajdź lepszy powód." 

Lepszy powód? Nawet jeśli moja główna przyczyna nienawiści wobec Chuuyi mogła wielu osobom wydawać się błaha, (choć w moim mniemaniu wcale takowa nie była), to powodów "nielubienia" tego rudzielca było znacznie więcej. 

Oczywiście nie chodzi tu o sam fakt, iż Nakahara był jednym z najwyżej postawionych mafioso w całej Jokohamie i to w dodatku z niemałą liczbą morderstw oraz zbrodni na koncie. Zdecydowanie nie o to. W końcu ja również nie byłam święta, a usprawiedliwianie w tym przypadku własnych czynów słowami typu "robiłam to, bo była wojna" albo "wszystko dlatego, bo chciałam chronić przyjaciół", nie wchodzi zupełnie w grę i nie daje mi rozgrzeszenia. Zbrodnia zawsze będzie zbrodnią. Nawet, jeśli człowiek robi coś w imię wyższych celów bądź dla dobra ogółu, nie oznacza to, że dostaje pozwolenie na popełnianie różnego rodzaju niegodziwości. Dlaczego więc nie znosiłam Chuuyi? Cóż... Samo stwierdzenie, że irytuje mnie w nim praktycznie wszystko, byłoby zbyt pobieżne i ogólnikowe. Jego głos, zachowanie, charakter czy chociażby  sposób mówienia i wyrażania emocji — wszystko bez wyjątku działało mi na nerwy. Nie wspominając już nawet o wybuchowości, arogancji, egoizmie, okrucieństwie, agresywności i... Ugh! Dlaczego każdy w Portówce tak go uwielbia? Masochiści czy co?

Nagle zdałam sobie sprawę, iż od dłuższego czasu intensywnie wpatrywałam się w mężczyznę. A raczej: w niewyraźny kontur jego sylwetki. Bowiem korytarz, w którym się znajdowaliśmy, spowity był mrokiem, a jego jedyne oświetlenie stanowiły ledwo świecące światła awaryjne, umiejscowione tuż przy podłodze. Ponadto ich blask był tak nikły, iż zdawać by się mogło, że lada moment całkowicie zniknie, tym samym pozostawiając nas w zupełnej ciemności. Już chyba więcej rezultatów przyniosłoby umieszczenie świetlików w słoikach i porozstawianie ich w całym budynku. 

Badawczym wzrokiem rozejrzałam się po korytarzu i choć nie byłam w stanie dojrzeć zbyt wiele pośród otaczającego nas mroku, doskonale wiedziałam, gdzie dokładnie się znajdowaliśmy. 

— Dlaczego idziemy w stronę sali konferencyjnej? — przemogłam się, by przerwać panującą od dłuższego czasu ciszę. Nawet nie próbowałam ukryć zdziwienia, jakie towarzyszyło mi w tamtej chwili.

Sala konferencyjna* była w Portowej Mafii jednym z najpopularniejszych miejsc różnorakich spotkań służbowych, bankietów, szkoleń bądź uroczystości, na które wstęp mieli wyłącznie wyżej postawieni i najbardziej znaczący członkowie mafijnej społeczności. Owa sala stanowiła również jedno z największych pomieszczeń w kompleksie budynków należących do jokohamskiej yakuzy, aczkolwiek przez sporą część czasu nie stanowiła żadnego użytku. Rzadko z niej korzystano, a jeśli nadarzała się ku temu jakakolwiek okazja, to samo uzyskanie pozwolenia od Mori'ego stanowiło nie lada wyczyn.

— Nie zadawaj zbędnych pytań — rudowłosy odrzekł beznamiętnym tonem, nie racząc choćby skinąć głową w moją stronę. — Dowiesz się, jak będziemy na miejscu.

Westchnęłam ciężko, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, iż w moje urodziny jestem lekceważona bardziej niż zazwyczaj. Jednak o ile Chuuya miał pełne prawo, by nie wyjawiać mi prawdy (w końcu dzisiaj był przeze mnie niejednokrotnie obrażany), to w przeciwieństwie do niego,  Kouyou i Mori mogliby uchylić rąbka tajemnicy dotyczącej dzisiejszego chaosu. W końcu nie byłam już małą dziewczynką, a dorosłą kobietą, która spędziła w tym bagnie już kilka lat i chciałaby mieć jakiekolwiek prawo głosu w znaczących dla organizacji kwestiach. 

Antigravity | Chūya Nakahara x OCDonde viven las historias. Descúbrelo ahora