ROZDZIAŁ 5

6.1K 257 118
                                    

Wszedłem do domu, niebędąc gotowym na ten zestaw wspomnień. Siła z jaką uderzyło mnie dawne powietrze, zapach zamierzchłych wydarzeń i drażniących emocji, nie czyniły wygodnym powrót do tego Kraju. Gdzieś kłująco doskwierało mi przekonanie, że moja bogata kolekcja złych doświadczeń nadal nie jest zamknięta. Czułem rozczarowanie, że jakiś czas temu zachciało mi się uwierzyć, iż może być inaczej. Ali ofiarowała mi złudną nadzieję. Sądziłem, że nawet ktoś tak zły jak ja, z tak mroczną przeszłością, może jednak doszukać się w swoim życiu jakiejś szlachetności. Niewątpliwie Allyiah nią była, ale czająca się za rogiem klęska, rozwiązała i ten fragment mojej historii nazbyt w oczywisty sposób. Żałuję takiej ofiary, a z drugiej strony karcę się za to, że niczego bym nie zmienił... Tak, to rozczarowanie i złość.
- Tak? - Krótki spacer po przestrzeniach dawnego życia przerwał nagły dźwięk połączenia. Nie znałem numeru.
- Sergiej Aristow... Nikita Azarov z tej strony. Słyszałem, że potrzebujesz pomocy... - Nie znałem ani człowieka, ani głosu. Nie kojarzyłem nawet tego, w jaki sposób mógł na mnie trafić.
- Pomocy w czym? - Próbowałem mimo wszystko dowiedzieć się czegoś więcej o rozmówcy.
- Wyjdź na zewnątrz. - Mężczyzna wydał łagodne polecenie i rozłączył rozmowę. Intuicyjnie jednak docierając do jednego z okien, wyjrzałem na podjazd, gdzie kilku rosłych mężczyzn i ich czarne drogie samochody mogły wróżyć wiele. Odruchowo chwyciłem za broń, którą nosiłem pod marynarką i zanim ułożyłem plan wycofania się z ewentualnej konfrontacji, zadzwoniłem szybko do Olega.

- Nikita Azarov, mówi ci to coś? Koleś stoi przed moim domem z kumplami, a ja się zastanawiam, czy ktoś moim wrogom zbyt szybko doniósł o moim przyjeździe.
- Co powiedział, że tak panikujesz? - Przyjaciel z zaspanym głosem pytał według mnie o mało istotne w tej chwili kwestie.
- Coś o pomocy... - Przesunąłem się w kierunku schodów na piętro, by dotrzeć w razie czego na górę, skąd widok na podwórko był zdecydowanie lepszy. I kiedy miałem zacząć pokonywać kolejno stopnie, Rosjanin dodał:
- To mój młodszy brat. - Przeciągnął ziewnięciem przyjaciel. - Idź, pogadaj z nim. Musisz mieć tam kogoś, kto będzie chronił twój tyłek I nie pozwoli popaść ci w obłęd. Wiesz w ogóle cokolwiek więcej?
- Tylko tyle, że Berezowski kłamie. - Spokojnie przeszedłem teraz w stronę wyjściowych drzwi. - Wmawia mi, że rodzaj pocisku nic mu nie mówi, a oboje znamy go na tyle, iż gdyby było to prawdą, zapaliłby się by poznać jego historię. Zbagatelizował moją wizytę i powód... - Pojawiłem się wśród niezapowiedzianych gości, jeszcze rozmawiając z Olegiem. Trzymając słuchawkę w ręce, podszedłem do nieznajomego mężczyzny, którego nietrudno było ocenić jako przywódcę.
- Pozdrów Nikite. Tutaj wszystko w porządku i Mały tęskni za ojcem. - Szybkie instrukcje i raport w stylu Olega oznaczały, że mam skupić się na wizycie w Rosji i nie rozpraszać się wątpliwościami.

- Brat Olega... - Schowałem telefon to tylnej kieszeni i wyciągnąłem rękę na przywitanie mężczyźnie z drapieżnym tatuażem, którego wędrówka spod wykrochmalonego białego kołnierzyka koszuli kończyła się na srogiej twarzy.
- Przyjaciel mojego brata... - Gość odrywając się od maski auta, o którą był wsparty, wymienił ze mną przywitanie i gestem otwartych ramion wskazał maszynę za nim. - To twój samochód. Sprawdzony, szybki, z możliwością parkowania wszędzie.
- C450... Nie przepadam za mercedesami... - Okrążyłem przesyłkę powoli w milczeniu i znów dotarłem do rozmówcy. - Mam w garażu kilka porządnych aut. Dlaczego mam korzystać z tego?
- Lepsze powłoki.. - Nikita sugestywnie popukał w maskę Mercedesa, a ja zrozumiałem, że to będzie jednak najbezpieczniejszy wybór, gdyby jakaś zabłąkana kula obrała mnie za cel. - Wiem ile powinienem. Oleg poprosil, o bycie cieniem. Mój numer masz, chłopaki będą wspierać.
- Jestem tu prywatnie, nie służbowo... To chyba zbyteczne.
- A mimo to nosisz broń? - Azarov ruchem głowy wymierzył w okolice mojego pasa.
- Nie pracujesz dla Kremla? - Chciałem się upewnić, że mam do czynienia z kimś nienasyconym rządową wadą tajemnicy na każdy temat i zwyczajnie będzie to wsparcie, a nie szpiegowanie.
- Zdecydowanie nie! - Głośny śmiech Rosjanina dowodził ewidentnego rozbawienia. - Stoję po drugiej stronie, choć każda jest sobie równa. Ale tyle o mnie... Na początek może chcesz sprawdzić tę kobietę, która niedawno stąd odjechała?
- Nie... To nikt istotny. Ale może... Znasz jakiegoś specjalistę od broni? Właściwie od amunicji...
- Pewnie nie tak dobrego, jak potrzebujesz, ale poszukam. Póki co, niech chłopaki rozejrzą się po domu. Nigdy nie wiadomo ile pluskiew zalęgło się pod twoją nieobecność.
- Rób co uważasz... - Obróciłem się do przybyłych  i odszedłem do środka... Nie potrafiłem odnaleźć się w tej moskiewskiej rzeczywistości. Pod powierzchnią względnie ułożonych celów i planów, wciąż pulsował jakiś niewłaściwy prąd. Wyczuwałem jakieś złe tajemnice, jakąś nieszczerość i ciągłe przykazanie, by nikomu nie ufać. A z drugiej strony ta psychoza mocno utrudniała mi poleganie na innych w rzeczywistości, w której nie funkcjonuję sam, i której przecież nie kreuję.

DZIEWCZYNA Z PLACU CZERWONEGOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz