20

14.5K 298 75
                                    

Zahir

Wszedłem do podziemnego baru, w którym co jakiś czas odbywały się nielegalne walki. Gdyby kiedykolwiek policja nas na nich przyłapała, nic by nam nie mogła zrobić. Bycie księciem sprawiało, że czułem się jak pieprzony bóg. Mogłem robić, co mi się podobało, nie zważając na etyczność moich poczynań, gdyż nikt nie mógł mnie za to ukarać.

Za barem dostrzegłem Eliasa. Mężczyzna wycierał blat. Spodziewałem się, że spotkam go w pokoju na tyłach, gdzie będzie pieprzył jakąś ślicznotkę, ale zamiast tego sprzątał główną salę.

- Szykujesz się na jakąś imprezę?

Zamyślony Elias spojrzał na mnie. Na jego przystojnej i młodzieńczej twarzy pojawił się uśmiech.

- Zahir, kurwa. Izaak do mnie dzwonił i mówił, że go odwiedziłeś. Teraz przyszła pora na mnie. Urządzasz jakieś tournee po starych znajomych?

Zaśmiałem się. Podszedłem do baru, po czym usiadłem na jednym ze skórzanych krzesełek. Przyjaciel podał mi bez pytania bezalkoholowe piwo. Wiedział, że zawsze prowadziłem, dlatego nie mogłem pić. Co, jak co, ale bezpieczeństwo na drodze stanowiło dla mnie priorytet. 

- Szykujesz się dzisiaj na coś? - spytałem, ignorując jego pytanie.

- Mamy dzisiaj nadprogramową walkę. Jakieś szumowiny z ulicy walczą o godność. Faceci poprosili mnie o możliwość udostępnienia ringu, a ja się zgodziłem. Kasa się przyda, jak zresztą zawsze.

Elias był młodym chłopakiem, ale miał głowę na karku. Miał dwadzieścia dwa lata, a już dwa lata wcześniej dorobił się własnego baru, w którym urządzał nielegalne walki. Pewnego dnia go na tym przyłapałem. W lokalu Eliasa zapanowała cisza jak makiem zasiał. Wszystkie głowy zwróciły się w moim kierunku. Klienci myśleli, że zapłacą życiem za to, że zostali przyłapani przez samego księcia na uczestniczeniu w nielegalnych walkach, ale jedynie do nich dołączyłem i zostałem przyjacielem Eliasa.

- W takim razie już dzisiaj będę mógł ją poddać próbie.

- Coś mówiłeś, wasza wysokość?

Trzepnąłem chłopaka w ramię. Elias pokręcił głową. Wycierał kieliszki i szklanki na błysk. Był cholernym perfekcjonistą, co w nim szanowałem.

- Izaak nie wspominał ci przez telefon o mojej nowej zdobyczy? - spytałem z przekąsem.

- Och, oczywiście, że mi, kurwa, mówił. Nie wierzę, że porwałeś Amerykankę, Zahir. Poważnie, mogłeś wziąć dwie, żebym miał swoją zabawkę. Nie pomyślałeś o przyjacielu?

- Ja już dobrze wiem, co robiłbyś ze swoją zabaweczką. Musisz zrozumieć, że nie wszystkie kobiety lubią zabawy w klimatach BDSM. 

Elias parsknął śmiechem. Usiadł przede mną, opierając łokcie o bar.

- Czyżbyś miał ochotę pojawić się dzisiaj na moich walkach ze swoją Amerykanką?

- Taki właśnie mam zamiar, przyjacielu.

Byłem pewien, że Faye nie wybaczy mi zabrania jej ze sobą. Powinienem pozwolić jej oswoić się z nowym otoczeniem i sprawić, aby mi zaufała. Zaufanie w końcu nie przychodziło znikąd. Potrzebowałem uzależnić od siebie moją ofiarę, aby stała mi się potulna i wierzyła w każde moje słowo. Aby to zrobić, mądrze by było zostawić Faye w domu na kilka dni, zanim wziąłbym ją ze sobą do przyjaciół. Nie mogłem jednak bawić się z nią w kotka i myszkę. Musiała zrozumieć, gdzie było jej miejsce.

Nie wiedziałem, jak Faye zareaguje na widok półnagich facetów walczących ze sobą w jednym z nielegalnych barów na przedmieściach. Będzie musiała zmierzyć się z moimi "kolegami", którzy będą ślinić się na jej widok. Już na samo wyobrażenie tego robiłem się zazdrosny. Na szczęście miałem pozycję i władzę, więc gdyby ktoś chciał dotknąć Faye bez mojej zgody, skończyłby z odciętymi dłońmi.

HostageWhere stories live. Discover now