40

10.2K 270 92
                                    

Faye

Po obiedzie Nasir zabrał mnie nad basen. Zdjął koszulkę, pokazując mi swoje mięśnie. Odwróciłam wzrok, nie czując się komfortowo z obserwowaniem półnagiego ojca mojego...

Chłopaka?

Och, chciałam nazywać tak Zahira.

- Nie masz nic przeciwko, Faye?

Spytał trochę zbyt późno, ale szanowałam, że nie zapomniał o moim komforcie. Pokiwałam więc przecząco głową i pozwoliłam, aby mężczyzna położył się na leżaku w cieniu i założył ręce za głowę. Facet był w doskonałej formie. Nie wiedziałam, jak wcześniej mogłam wyobrażać sobie króla Arabii Saudyjskiej, ale niech mnie, nigdy nie widziałabym go tak seksownym.

- Cieszę się, że się przede mną otworzyłaś. To wiele dla mnie znaczy, że Zahir znalazł kogoś, kto go pokochał. Nie byłem pewien, czy kiedykolwiek uda mu się kogoś poznać. Musisz zrozumieć, że w naszym kraju kobiety nie kierują się uczuciami. Pragną pieniędzy i władzy. Dlatego zrezygnowałem ze służących kobiet i zatrudniłem samych mężczyzn. Wykonują profesjonalnie swoją robotę i nie chcą wskoczyć nam do łóżek.

Uśmiechnęłam się, rozluźniając się w towarzystwie ojca chłopców.

- Oczywiście nie popieram, że cię porwał i zabrał ci dom, ale niemniej jednak się cieszę, że siebie macie. To, jak czuwałaś nad moim synem przez ostatnie dni pokazuje, jak dobrym człowiekiem jesteś, Faye.

- Martwię się o niego. Nie mogłabym zostawić go samego. Czuję się źle, że Tamar z nim siedzi. Może to trochę egoistyczne, ale chciałabym, aby to mnie Zahir zobaczył jako pierwszą, gdy się obudzi.

- To wcale nie jest egoistyczne myślenie. Gdy zostałem postrzelony kilka lat temu, moja żona czuwała przy mnie dzień i noc przez cztery doby. Nie pozwalała nikomu się do mnie zbliżyć. Nawet na lekarza patrzyła krzywo. Traktowała mnie jak swoją własność, a ja czułem się dumny, mając w niej taką obrończynię. Rzuciłaby się z pazurami na każdego, kto zbliżyłby się do mnie nieproszony.

Uśmiechnęłam się widząc, jak Nasir gdzieś odpłynął.

Z tego, co się dowiedziałam, żona Nasira, a matka chłopaków, była cudowną kobietą. Troszczyła się o męża i synów, a także pięknie ich broniła. Gdybym ją poznała, pewnie byśmy się porozumiały. Może nawet w dalekiej przyszłości, gdy Zahir wystarczająco by mi zaufał, kobieta mogłaby poznać moją mamę?

Przypadkowo odpłynęłam myślami w stronę mojej rodziny. Miałam nadzieję, że moi rodzice poradzą sobie bez mojej pomocy finansowej. W skarbonce na biurku miałam trochę pieniędzy, jednak nie wystarczyłoby ich na dłużej niż na miesiąc. Miałam też nadzieję, że mama i tata nie będą mnie przesadnie długo szukać. W życiu nie byłoby ich stać na prowadzenie prywatnego śledztwa, a nawet gdyby jakiś cudem odkryli, kto mnie uprowadził, Zahir nigdy nie oddałby mi wolności.

Ta myśl była trochę przerażająca, gdyż zostałam jego niewolnicą. Może i żyłam w pięknym pałacu, otoczona luksusami, ale byłam tutaj więźniem. Bez pozwolenia "mojego pana" nie mogłam wyjść za mur. Nie, żebym tego chciała. Na zewnątrz pewnie było bardziej niebezpiecznie niż tutaj.

- Opowiesz mi o tym, jak znalazłeś Zahira?

Uśmiech zniknął z twarzy władcy. Mężczyzna zerknął na mnie i westchnął.

- Zahir to uparty skurczybyk. Wiedziałem, że nie pozwoli nikomu pojechać na miejsce zapłaty z nim. Albo zrobiłby to sam, albo w ogóle.

Marszczyłam brwi i nerwowo bawiłam się palcami. Nie byłam pewna, czy chciałam usłyszeć szczegóły historii, ale od kilku dni wszystko przede mną ukrywano. Jako dziewczyna Zahira, powinnam wiedzieć, co mu się stało.

HostageWhere stories live. Discover now