Rozdział 5

3.2K 194 9
                                    

Niech szlag jasny trafi gryfońską odwagę.

W świetle dnia, z ostro pulsującym kacem w czaszce, Hermiona potulnie wróciła do swojego mieszkania. Zanim Harry i Teo zdążyli się obudzić, znalazła fiolkę ze specjalnym eliksirem od Dracona, mającym przyspieszać leczenie kaca.

Nigdy nie powiedział jej, co dodał do wywaru, że był on tak skuteczny. Mimo to byłą mu niesamowicie wdzięczna, gdy ciągu kilku minut ból głowy i mdłości ustąpiły.

Pomyślała spotkaniu się z Draco, przez co przeszył ją chłodny dreszcz niepokoju. Poprzedniego wieczoru wyszedł z przyjęcia bez pożegnania – nie żeby powinna się go spodziewać, w końcu nawet z nią nie rozmawiał.

Może jedynie łudziła się, że również tęsknił za ich przyjaźnią. Być może radził sobie dobrze bez niej, żyjąc swoim życiem i spędzając czas z innymi przyjaciółmi.

Gdyby pojawiła się pod jego drzwiami, a on nie zechciałby jej widzieć, nie wiedziała, czy byłaby w stanie przezwyciężyć swój wstyd i gorycz odrzucenia.

Bolało ją, że ​​nie potrafili po prostu wyjaśnić sobie sprawy i zachowywać się jak dorośli. Ciężko było jej znieść fakt, że kompletnie jej unikał. Może po prostu go nie pociągała i nie wyobrażał sobie małżeństwa z kimś, kto nie interesował go seksualnie.

Być może to co powiedział ostatnim razem, miało dać jej do zrozumienia.

Nie mogła się zmusić, by w to uwierzyć, pomimo wszystkich pesymistycznych wizji wirujących w jej umyśle.

Nie mogła się przemóc, by w końcu teleportować się do jego budynku. Jednak po kilku filiżankach kawy zebrała w sobie wystarczająco odwagi, by wysłać mu sowę.

Napisała mu tylko, że przeprasza, dodając iż brakowało jej go poprzedniego wieczoru, i ma nadzieję, że któregoś dnia będą mogli wyjść razem na lunch. Miał to być całkowicie nieromantyczny posiłek. Jeśli chciałby na nowo wskrzesić ich przyjaźń, nie mógł przecież odmówić lunchu.

Dwadzieścia minut później otrzymała odpowiedź.

Południe. Mystico.

Draco

Mystico było nowym lokalem na ulicy Pokątnej, który oboje chcieli odwiedzić, jednak dość trudno było zarezerwować tam stolik. Hermiona uśmiechnęła się, gdy złożyła pergamin na pół i położyła go na biurku, zanim udała się pod prysznic.

Ostatnią rzeczą jakiej potrzebowała, było pojawienie się tam wyglądając jak siedem nieszczęść.

***

Nerwy zaczęły kotłować się w umyśle Hermiony i na kwadrans przed południem już poważnie martwiła się tym, co powie Draco. Po poprzedniej nocy była przekonana, że ​​darzył go jakimś uczuciem, a przynajmniej w pewnym sensie.

Ostatecznie uznała, że ​​najlepiej będzie, jeśli racjonalnie omówią całą sytuację. Powinni byli zrobić to już dawno temu. Po spędzeniu ostatnich tygodni w separacji, najważniejszym było dla niej, aby ocalić ich przyjaźń, bo jednego była pewna – zdecydowanie nie chciała go stracić.

Zimny i niewzruszony sposób, w jaki patrzył na nią poprzedniej nocy, tkwił w głębi jej umysłu, zasiewając ziarno wątpliwości. Może jednak ta decyzja nie miała należeć do niej.

Jednak kiedy przybyła do Mystico, dowiedziała się, że jakimś cudem udało mu się zarezerwować stolik na upragniony lunch prywatnej części lokalu. Draco już tam na nią czekał. Zerwał się na równe nogi, przyglądając jej się uważnie, ale ona rzuciła się do przodu, mocno go obejmując.

[T] Nigdy w sercu | Dramioneजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें