Rozdział 10

3.5K 175 13
                                    

Chociaż Hermiona wiedziała, że dobrze dogadywała się z Draconem w przyjaźni, to otuchy dodawał jej fakt, że byli w stanie praktycznie bezproblemowo przeistoczyć ich relację w związek. Nie wątpiła w swoje uczucia do niego, ale znali się od tak dawna, że obawiała się, czy przypadkiem nie mogłoby wydawać się to zbyt platoniczne.

Wątpliwości te zostały jednak na dobre rozwiane po ich pierwszej wspólnej nocy – i jej następstwach kolejnego ranka – a po pierwszym miesiącu stało się jasne, że pragnienie siebie nawzajem nie było zwykłą mrzonką.

Kiedy oficjalnie pojawili się razem na spotkaniu z resztą przyjaciół, Harry odetchnął z ulgą, posyłając Hermionie szelmowski uśmiech.

Zaczęła powoli zapamiętywać uczucie dłoni Dracona w jej własnej, ciężar jego ramienia owiniętego wokół jej talii, miękkość pocałunków i gładkość opuszków na skórze. Nie pamiętała, kiedy ostatnio była taka szczęśliwa.

Od tamtej pierwszej nocy nie poruszyli już więcej tematu ich zbliżającego się małżeństwa, ale Hermiona nie bała się już idei przysięgi. Chciała, aby Draco był u jej boku do końca życia, a przysięga miała być tego gwarantem.

Stąpając po brukowanej ścieżce niedaleko Pokątnej, zwolniła tempo, łapiąc oddech po szybkim truchcie. Powietrze zaczęło powoli przenikać chłodem, co zaczynała coraz bardziej odczuwać podczas biegu.

Apteka Dracona znajdowała się w niewielkiej odległości od Banku Gringotta, więc często mogła odwiedzać go podczas przerwy na lunch. Ruszyła w kierunku sklepu i wślizgnęła się przez frontowe drzwi, a cichy brzęk dzwonka nad głową oznajmił jej przybycie.

Draco spędził ostatni miesiąc pracując z panem Matiasem, aby proces zmiany właściciela przebiegł tak gładko, jak tylko możliwe. W końcu kilka dni temu apteka przeszła w pełni pod jego własność.

Nieobecny uśmiech igrał na ustach Hermiony, kiedy przechadzała alejkami sklepu, znajdując Dracona w pobliżu kontuaru. Trzymał w dłoniach pudełko pełne różnorodnych fiolek, wpatrując się w szafkę pełną gotowych eliksirów.

— Cześć — powiedziała cicho, podchodząc i zaglądając do środka.

Draco posłał jej radosny uśmiech, po czym schylił się i złożył czuły pocałunek na jej ustach.

— Hej! — krzyknął Teo. — Niektórzy z nas dopiero jedli.

Przewracając oczami, Draco machnął ręką i pogłębił pocałunek, wciągając Hermionę w swoje ramiona. Kiedy po chwili się odsunął, spojrzał na nią z uśmiechem.

Teo prychnął, opierając się o blat z rękami założonymi na piersi.

— Cześć Hermiono, dobrze cię widzieć.

— Ciebie również — odpowiedziała, rozglądając się po sklepie. — Wygląda na to, że wszystko idzie zgodnie z planem.

— Prawie — odparł Draco, układając kilka kolejnych fiolek na półce. Potem sięgnął pod ladę, wręczając jej najnowszy numer Tygodnika Czarownica.

Hermiona nie była zaskoczona, widząc ich zdjęcie na okładce. Prychnęła cicho.

— Znowu? To już drugie z rzędu. Jakbyśmy byli celebrytami.

Chichocząc, Draco potrząsnął głową.

— No nie? Mogliby znaleźć sobie kogoś ciekawszego do opisywania.

Gazety plotkarskie miały swój złoty okres, kiedy po latach spekulacji rozeszła się wieść, że oboje w końcu są razem. Chociaż Hermiona zwykle przewracała oczami i unikała reporterów, nie miała nic przeciwko oficjalności. Draco zawsze dostatecznie krytykował ich przyjaźń, a nie chciała, żeby wątpił w ich związek.

[T] Nigdy w sercu | DramioneWhere stories live. Discover now