Rozdział 13

1.1K 53 2
                                    

                      Emilii

   Czuję się okropnie oszukując własnych rodziców, jednak to co oni zrobili jest gorsze. Tajemnica jaką teraz mam przed nimi jest dużo prostsza, bez zbędnych czułości i udawanej miłości. Nie pomyliłam się wiedząc, że pierwsze co zrobią to zadzwonią do Williama. Nie wiem tylko czy się go boją, czy jest coś innego, ale muszę być czujna i nie dać kolejny raz się mu omotać.

   Rodzice siedzą wpatrując się we mnie z zatroskaną miną, nie rusza mnie to już. Nie po tym jak uciekłam do nich po raz pierwszy, jak William podniósł na mnie rękę – nie uwierzyli lub nie chcieli wierzyć. Może wierzyli, lecz bali się odezwać? Nie zapytam ich o to, jeszcze nie teraz, ale gdy wybije godzina zero, zrobię to bez mrugnięcia okiem.

   Z zamyślenia i głupiego wpatrywania się w dwójkę ludzi siedzących na przeciwko mnie, wyrywa mnie telefon. Na wyświetlaczu pojawia się imię Emma, bez wahania odbieram wstając z kanapy i podchodzę do okna, wyciszając głośnik jak tylko mogę.

- Cześć Emmo – mówię spokojnym głosem.

- Dobrze Ci idzie – wyznaje niski głos Lukasa.

- Tak już dojechałam, okazało się że pod tym adresem mieszkają moi rodzice – mówię dalej.

- Pamiętaj by nic nie palnąć! – nakazuje i wyobrażam sobie jego wyraz twarzy przed sobą z tymi czarnymi jak smoła oczami.

- Oczywiście, opowiem Ci wszystko jutro jak emocje opadną – czuję na sobie wzrok rodziców, ale ignoruję to lekko się do nich uśmiechając.

- Uważaj na siebie proszę i nigdy nie dzwoń pierwsza – informuje mnie, co oczywiście jest dla mnie zrozumiałe.

- Pewnie do jutra Emmo, pa!

   Kończę rozmowę i siadam na swoim poprzednim miejscu. Nie rozumiem tego telefonu, powinien już zrozumieć, że gram w jego drużynie, co by się nie działo stoję po jego stronie.

- Koleżanka? – Samanta zaczyna temat.

- Tak z pracy, mówiłam że wyjeżdżam i chciała się upewnić, że dotarłam cała na miejsce – wyznaję kłamstwo.

   Powinnam dostać miano kłamczuchy roku za to co tutaj wygaduję i za to co dopiero wypowiedzą moje usta. Muszę dodatkowo zapamiętywać wszystkie wymyślone historie, by nie wpaść na jakieś głupocie.

- Teraz gdy wróciłaś, to pewnie zostaniesz u boku Williama? – dopytuje tata.

- Raczej nie, tam mam pracę i inne zobowiązania. Teraz jestem na urlopie, jednak za dwa tygodnie dobiega końca i muszę pojawić się w pracy – tłumaczę bez mrugnięcia okiem.

- Och! Myślę, że Will Cię przekona – zaczyna matka.

- Kompletnie nic nie pamiętasz? – zaczyna ojciec.

- Nic. Gdyby było inaczej za pewne wróciłabym dużo wcześniej – nie jestem pewna czy nie biorą mnie pod włos.

- Mia? – dostrzegam moje byłego oprawcę i narzeczonego. Wpatrując się w niego dostrzegam w nim tego samego potwora, wstaję z grzeczności, by nie nic sobie pomyślał.

- Mia Craft – wyciągam dłoń, na co on przyciąga mnie jednym szybkim ruchem w swoje ramiona, blokując moje ruchy.

- Tak cholernie tęskniłem, gdzie byłaś skarbie? – ta czułość jest chyba lekko przesadzona.

- Williamie ona straciła pamięć – wyznaje moja rodzicielka, a jego mina jest zaskoczona.

- Pamięć? Kotku jak to się stało? – przysięgam, mam ochotę sprzedać mu takiego policzka za te wszystkie krzywdy i tą wymuszoną czułość.

Mafijna gra #1 [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now