Rozdział 19

955 44 0
                                    

Lukas



   Całą noc spędziłem na słuchaniu czy nic między Emilii, a tym skurwielem nie zaszło w nocy. Nie wybaczyłbym sobie tego, słowa jakie powiedziała, że z nikim nie była prócz niego trochę mnie zabolały, ale rozumiem czemu tak postanowiła. Podsłuchiwanie ich tylko mnie rozwściecza, niestety nie potrafię przestać tego robić, to jest silniejsze.

   Poddaję się przed świtem i kładę się spać, by trochę odpocząć przed wieczorną akcją, która musi zakończyć się sukcesem.

*** *** ***

   Budzę się od cichych szmerów w okolicy biurka, nie ufam nawet sobie, więc od razu chwytam za broń i celuję w stronę, gdzie słychać hałas. Marko siedzi ze słuchawkami na uszach popijając kawę.

- Chcesz żebym Cię zabił? – pytam opadając na łóżko.

- Kogo mogłeś się tu innego spodziewać? – tu ma rację, ale ostrożność zawsze na pierwszym miejscu.

- Działo się coś? – dopytuje.

- Poza tym że wstali i zjedli śniadanie, a Salert wyjechał zostawiając w domu samą Emilii to nic się nie działo – jak mógł zostawić ją samą w domu?

   Nie myśląc więc chwytam za telefon i wybieram jej numer, ale nie odbiera co zaczyna mnie wkurwiać. Nie mam pojęcia co robi, ale to że nie ma czasu odebrać telefonu, zaczyna mnie irytować. Po piątej próbie słyszę jej głos w głośniku małego aparatu i oddycham z ulgą. Marko patrzy na mnie jak na idiotę, ale w tej chwili jestem w stanie zaakceptować to, że tak mnie postrzega.

- Słucham Cię Emmo – dobrze, że jest ostrożna, nie wiadomo czy on sam jej nie sprawdza.

- Dziś jest bal i po balu kończymy – wyznaję, jednak Emilii nic nie mówi. Straciła głos czy co? Czekam na jej reakcję chwilę, jednak nic się nie dzieje. – Jesteś tam?

- Eee... T-tak, nie spodziewałam się tego tak szybko – wyznaje z zająknięciem.

   Czyżby zmieniła zdanie? Mogłem jej tego nie mówić, a zrobić to z zaskoczenia, może wtedy było by prościej? Kto wie, teraz jest już pozamiatane.

- Przygotuj się i nie daj nic po sobie poznać, musisz być w tym zdecydowana – nakazuję jej. – Obiecuję, że nic Ci się nie stanie – to chyba sobie przysięga, ale chcę by to wiedziała. Nie dam jej skrzywdzić, nie kolejny raz.

- Muszę kończyć – jej głos jest dziwny, nie rozumiem tego. Nie jest mi jednak dane nic więcej powiedzieć, bo od razu kończy rozmowę.

- Marko słuchaj każdego słowa bardzo dokładnie! – warczę na przyjaciela, który z ironicznym uśmiechem przytakuje głową.

   Dlaczego ta mała tak bardzo chcę mnie wyprowadzić z równowagi?! Dlaczego się rozłączyła do jasnej cholery?!

   Wzburzony wchodzę pod prysznic, chcąc zmyć z siebie złość, ale to tylko bardziej mnie wkurwia. Nie wiem skąd, ale mam przed oczami Emilii, która dotykała się w moim domu, w mojej łazience, pod moim prysznicem. Tak kurewsko, chciałabym jej teraz dotknąć i wypieprzyć ostro jak nikt nigdy wcześniej, ale szybko wracam na ziemię, przypominając sobie raport jaki dostałem od Marko.

   Nadal nie mogę pojąć, jak można tak skatować kobietę i nie mieć wyrzutów sumienia? W tej egzekucji nie będę delikatny, tak jak on. Moja mroczna natura już chcę się wydostać na zewnątrz, a godzina zero zbliża się wielkimi krokami. Popamięta każdy jeden dzień, w którym w ogóle pomyślał o mojej kobiecie. Bal będzie dziś wyjątkowo wpadający w pamięć, a już na pewno dla jego żołnierzy.

   Wracam do pokoju, gdzie Marko wypija już drugi kubek kawy, co wcale mi się nie podoba.

- Całą noc ruchałeś czy co? – rzucam, bo zazwyczaj nie pije kawy, zdarza się to od święta.

- To już chyba moja sprawa ile czasu poświęcam na seks. Nie wydaje mi się byś z roli szefa, stał się moim ojcem – obrzuca mnie ironicznym uśmiechem i zdejmuje słuchawki.

- Nie interesuje mnie Twoje życie erotyczne, a to byś był w formie wieczorem! – unoszę głos, bo zaczyna mnie wkurwiać.

- Chyba zbyt długo w celibacie siedzisz, bo zacząłeś być wkurwiający – przysięgam, że nic tak bardzo nie podnosi mi ciśnienia jak ten facet, w tej chwili!

   Milczę, by nie dawać mu się prowokować więcej. Dobrze wiem, że lubi mnie wkurwiać, ale robi to tylko po to, aby udowodnić mi, że dzięki Emilii poczułem się lepiej. Jeden pieprzony raz byłem w jej cipce, a śni mi się to po nocach. Jak zamknę oczy to widzę jak było jej dobrze, chciała tego i to mnie utwierdza w przekonaniu, że po całej akcji nie dam jej wyjść z łóżka przez tydzień. Jeśli będę musiał to ją do niego przywiąże – może to ryzykowane, patrząc na jej przeszłość, jednak nie umiem sobie odmówić jej ciała.

- Smoking powinien być na 16 – zaczyna Marko. – Chłopaki będą na miejscu, wkręciłem ich w ochronę imprezy i nie pytaj jak to zrobiłem – parska pod nosem, a mi jedynie przychodzi myśl, że kogoś dobrze przeleciał. Może nie kogoś, a którąś z dam jakie tam będą i mają więcej wpływów.

- O której zaczyna się ta popelina? – dopytuję, zbierając mu kubek z kawą, bo sam jej teraz potrzebuję.

- O 19. Z tego co wiem pierw jest jakieś przemówienie, później kolacja i na koniec licytacja, po której musimy być na baczności – czyli to nie jest zbyt długa impreza i dobrze. Nie mógłbym długo patrzeć, jak ten skurwiel dotyka czy wpatruje się w Emilii.

   Zasiadam na łóżku i spokojnie analizuję nasz plan i przebieg imprezy. Niczego nie można być pewnym, aż do zakończenia misji. Ufam tylko swojemu instynktowi, że moja przyszła żona nie wywinie mi żadnego numeru.

- Emilii i William mają być pół godziny przed rozpoczęciem balu, z tego co zrozumiałem. – Marko wstaje i przegląda telefon.

- Świetnie, jako goście honorowi również pojawimy się wcześniej – tylko tak będę mógł napawać się, wkurwionym wzrokiem Salerta.

   Twoje dni są policzone, mój drogi przyjacielu – mówię w myślach i uśmiecham się do siebie. Może i wyglądam jak totalny pojeb, ale czy da się oszukać swoje przeznaczenie? 

Mafijna gra #1 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz