16

8.1K 226 52
                                    

Nastał ranek. Gdy Nina się obudziła, nie miała ochoty otwierać oczu. Promienie słońca łaskotały ją po twarzy. Była zaspana i nie chciała jeszcze wstawać. Chciała jeszcze poleżeć w cieplutkiej pościeli. Było jej tak wygodnie. Dawno nie spała tak dobrze.

Przewróciła się na drugi bok i ręką natrafiła na coś ciepłego i twardego. Zaczęła ściskać tę rzecz. Przeszkadzała jej. Zajmowała miejsce, w którym chciała się ułożyć. Na jej twarzy pojawił się grymas.

Mocno walnęła w przeszkadzający jej obiekt i przesunęła się do przodu.

- Dosyć że śpi u mnie, to jeszcze próbuje mnie zwalić - usłyszała, co od razu ją otrzeźwiło i otworzyła oczy.

Patrzyła na Williama, który na ustach miał zadziorny uśmieszek. Przez chwilę nie mogła zrozumieć sytuacji, w jakiej się znajduje. Była zdezorientowana.

Dopiero po chwili wróciły do niej wspomnienia wczorajszej nocy. Pocałunki Willa, przyjemność i dreszcze, i... jego śmiech, gdy przerwał w momencie, w którym dziewczynie zaczęło się za bardzo podobać. Była na niego zła, co postanowiła mu okazać, więc zostawiła go samego i poszła się położyć.

Jednak nie była w sypialni, a w salonie. Leżeli niemal ściśnięci na kanapie. Jak się tutaj znalazła?

Zmarszczyła brwi. Miała ubytki w pamięci, jakby była po ostrym piciu.

W końcu sobie przypomniała. Will przyszedł ją przeprosić i się przymilać, żeby przestała być obrażona. Zaczęli się przekomarzać i wyszła z tego prawie bójka. Na samym końcu zaczęli się gonić i wylądowali na kanapie, gdzie musieli zasnąć.

Jednak wtedy nie było tutaj pościeli. Mężczyzna musiał ją przynieść, kiedy zasnęła.

- Przepraszam - powiedziała zmieszana. - Nie kontaktuję.

- Zauważyłem. Co byś chciała na śniadanie?

- Zrobisz mi śniadanie?

- Nie będę cię głodził. Oboje wiemy, że jesteś głodomorkiem.

Wstał i poszedł do kuchni. Została sama, ale mogła go obserwować. Poruszał się szybko i zwinnie. W dresach i koszulce wyglądał zupełnie inaczej. Przypominał jej rówieśnika, a nie starszego od niej nauczyciela.

Okryła się kołdrą i położyła na plecach. Zaczęła rozmyślać nad ostatnimi wydarzeniami. W ciągu kilku dni doznała więcej szczęścia niż przez całe życie. William był dla niej promykiem, którego brakowało. Wprowadził do jej życia więcej kolorów. Chciała, żeby on mógł tak samo powiedzieć o niej, ale od razu odrzuciła tę myśl. Była taka zwyczajna. Pochodziła z zupełnie innej bajki.

Wyciągnęła telefon i otworzyła konwersację. Zaczęła czytać ich wspólne wiadomości jeszcze raz, po czym wysłała jeszcze jedną.

Nina: Dziękuję ❤

Uśmiechnęła się do telefonu, a następnie spojrzała na mężczyznę, który patrzył na nią z czułością. Czy było możliwe zakochanie się w kimś przez wiadomości? Czy było możliwe zakochanie się po kilku godzinach spędzonych razem? Jeszcze kilka dni temu powiedziałaby, że nie. Jednak dzisiaj była pewna, że to jest bardziej niż możliwe.

Ostatni dzień. Dzisiaj był ich ostatni dzień szczęścia. Czuła to. Przeczuwała, że jutro wszystko już się skończy. To bolało, ale nie chciała, żeby oboje mieli problemy. Tym razem musi to zakończyć i przestać ulegać. Nawet jeśli musiała pożegnać się z pierwszą miłością.

Jej rozważania przerwał Will, który zawołał ją na śniadanie. Przygotował jajecznicę i kanapki. Proste, ale pyszne. Dodatkowo wyglądało obłędnie. Nie były to jajka po prostu wyrzucone na talerz, ale były one przyozdobione pomidorkami, ogórkiem i pietruszką. Nie sądziła, że to danie może tak wyglądać.

Zabrała się do jedzenia, jak tylko usiadła. Uwielbiała jeść, a to co przygotował czarnowłosy jeszcze bardziej ją wołało. Dawno nie jadła domowego jedzenia, więc to była miła odmiana. W domu zazwyczaj nie miała ochoty gotować i po prostu podgrzewała jakieś gotowe obiady lub chodziła do baru mlecznego, gdzie serwowano obłędne pierogi.

- Co byś chciała dzisiaj robić? - zapytał William, odstawiając szklankę na stole.

- Nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym. Myślałam, że rano wrócę do domu.

- Zostań jeszcze. Odwiozę Cię wieczorem.

- Nie mam ubrań.

- Wyprałem Twoje. Powinny być już suche.

Dziewczyna popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Wyprał jej ubrania? Kiedy? Ten człowiek zaskakiwał ją na każdym kroku. Gotował, prał, sprzątał. Nadawał się na żonę bardziej niż ona.

- Nie patrz tak. Jak zjesz, to idź do łazienki i zabierz swoje ubrania. Wiszą na suszarce.

~·~

Po śniadaniu posprzątali w mieszkaniu i William poszedł kupić do osiedlowego sklepu śmietanę, której będzie potrzebował do obiadu.

Nina została sama i postanowiła trochę pokręcić się po mieszkaniu. Nie chciała myszkować. Po prostu chciała poznać mężczyznę trochę lepiej.

Sypialnię, salon, kuchnię i łazienkę już widziała. Jednak były jeszcze dwie pary drzwi, za którymi nie wiedziała co się kryje.

Weszła do pomieszczenia obok sypialni. Był to gabinet. Znajdowało się tam mnóstwo książek, które stały na półkach, leżały na biurku i podłodze. Było ich tyle, że mógłby otworzyć własną bibliotekę. Wszystkie tytuły dotyczyły biofizyki wykorzystywanej w medycynie. Widać było, że ma on totalnego świra na tym punkcie. Musiał kochać to, co robi. Zazdrościła mu. Miała nadzieję, że ona również po swoich studiach będzie miała w sobie taką pasję i zamiłowanie do zawodu.

Podeszła do komody stojącej w koncie. Zupełnie tutaj nie pasowała. Biała mosiężna szafa zupełnie nie wpasowywała się w wystrój i przeznaczenie tego pomieszczenia. Jednak to nie mebel ją zafascynował, a małe drewniane pudełeczko, które na nim stało.

Wiedziała, że nie powinna tego robić, ale podeszła i je otworzyła. To, co tam znalazła sprawiło, że jej serce zamarło. W szkatułce znajdowały się dwa pierścionki, które przypominały obrączki, a z boku wetknięta była karteczka. Wszystko w niej krzyczało, aby to zamknąć i stąd wyjść, ale ciekawość zwyciężyła.

Wzięła karteczkę do ręki i przeczytała krótki tekst, od którego pojawiły jej się łzy w oczach.

Dziękuję, za wszystko, co dla mnie zrobiłeś Williamie. Nigdy tego nie zapomnę. Twoja Żona

Żona? On miał żonę? Więc kim ona w tym momencie się stała? Kochanką? Sposobem na zabicie nudy? Zabawką? Poczuła, że chce stąd uciec. Nie należała do tego miejsca. Will był zwykłem krętaczem, który postanowił się nią zabawić. Za szybko mu zaufała. Powinna się domyślić, że coś jest nie tak. W końcu kto by się nią zainteresował w tak krótkim czasie. Ta fałszywa miłość zawróciła jej w głowie. Jej pierwsza miłość okazała się oszustwem. Dlaczego mu zaufała? Była głupia. Sama sobie zafundowała cierpienie.

Musiała stąd wyjść. Musiała uciec z tego mieszkania i od tego mężczyzny. Czas spojrzeć prawdzie w oczy i wrócić do rzeczywistości.

Łzy spływały jej po policzkach. Była zraniona. Jednak to nie był czas na użalanie się nad sobą. Musiała stąd wyjść zanim wróci Will.

Szybko pozbierała swoje rzeczy i niczym złodziej wymknęła się z mieszkania. Wiedziała, że to najwłaściwsza decyzja. Tylko tak mogła zerwać tą chorą znajomość i wrócić na właściwe tory. Dzięki temu mogła uratować fragmenty swojego zranionego serca.

---

I sytuacja się skomplikowała 🙈
Jak myślicie, uda się to jakoś odkręcić?

Masz wiadomośćOnde histórias criam vida. Descubra agora