Z Panną Lopez na przedwczesnym obiedzie.

208 14 8
                                    

- Cześć Liam. - Witam się z nowym kolegą z pracy kiedy przychodzę następnego dnia na komendę.

- O witaj Chloe. - Uśmiecha się i podchodzi do mnie. - Dzisiaj bez swojego natarczywego chłopako-partnera?

- Jest w toalecie, zaraz przyjdzie. - Włączam komputer. - Właściwie to już idzie.

- Co tu robisz? - Pyta Lucyfer i odsuwa odemnie Liana na kilka metrów.

- Pracuję. - Odpowiada mu i z kpiną patrzy na niego.

- Nie wydaje mi się, żeby twoje biurko było w okolicy biurka Pani Detektyw. - Staje przed nim brunet.

- Przełożony rozkazał mi dziś z wami pojechać do pracy, jestem tu nowy i dopiero zaczynam z policją.

- Nie ma problemu. - Odpowiadam.

***

- Liam, jedziemy. - Klepię chłopaka po ramieniu.

- Nareszcie. - Uśmiecha się i wstaje od biurka.

***

Lucyfer

- Lucyfer czekaj. - Zawołała Ella kiedy szedłem w kierunku Chloe i Liama.

- Co tam Panno Lopez? - Podchodzę do przyjaciółki.

- Przeprowadzam się dzisiaj do innego mieszkania. Mógłbyś mi pomóc? - Pyta z nadzieją.

Spoglądam w stronę mojej dziewczyny.

- Pojedzie dzisiaj z Liamem. Wyluzuj. - Przytula mnie.

- No dobrze, pomogę Ci. Mam taki większy samochód gdzieś w garażu, więc możemy nim przewieść kartony. - Proponuje.

- Byłabym wdzięczna. Jestem już spakowana, ale trochę rzeczy jest.

- Damy radę. - Klepie ją po ramieniu i wychodzimy razem z komendy. Czułem na sobie wzrok Chloe, niech będzie zazdrosna.

***

- Jak ty nosisz 4 ciężkie kartony bez problemu? - Patrzy na mnie zdziwiona Ella.

- Diabelska siła. - Puszczam jej oczko.

- No tak przecież jesteś diabłem. - Śmieje się. - Uwielbiam te twoje metafory.

- To nie metafora droga Panno Lopez. - Uśmiecham się do niej i schodzę na dół i pakuje kartony do auta.

***

- Dziękuję Ci bardzo za pomoc. - Przytula mnie Ella.

- Nie ma problemu, przyjaciele sobie pomagają. - Odwzajemniam uścisk.

- Może kiedy zawieziemy kartony to pojedziemy na jakiś obiad? Padam z głodu.

- Dobry pomsł. Masz jakieś konkretne preferencje? - Pytam.

- Zdecydowanie mam ochotę na gady food'a. - Odpowiada.

- W takim razie będzie fast food. - Wsiadam do auta i czekam aż Ella również wsiądzie.

- Niezła fura. - Przygląda się jej od środka.

- Nic wielkiego. - Ruszam z parkingu.

- Mogę położyć sobie fotel?

- Jasne.

***

- Tego mi było trzeba. Zdecydowanie. - Mówi panna Lopez kiedy zjada hamburgera i frytki.

- Cieszy mnie to. Chcesz teraz... . - Rozmowę przerywa mi dzwonek mojego telefonu.

Wyjmuje go i widzę na wyświetlaczu, że dzwoni Chloe. Odbieram.

- Halo? - Zaczynam.

- Cześć Lucyferze. Gdzie jesteś? - Pyta detektyw.

- Z Panną Lopez na przedwczesnym obiedzie. - Odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Yhym. - Słyszę w jej głosie nutke zazdrości co zadowala mnie niezmiernie.

- Coś jeszcze? - Pytam patrząc na niedokończony posiłek.

- Kiedy skończysz obiad to przyjedź na komendę. Potrzebuje twojej pomocy. - Mówi i się rozłącza.

- Decker jest o Ciebie zazdrosna. - Uśmiecham się dumnie.

- Niepotrzebnie. - Pije cole i poprawia włosy. - Ale to znaczy, że pasowałabym do Ciebie.

- Proste, że tak. - Kończę moje jedzenie.

***

- Jestem. - Podchodzę do Chloe, przy której stał Liam.

- Już nie trzeba, Liam mi pomaga. - Posyła mu uśmiech i wraca do wcześniejszej czynności.

- Ja jestem twoim partnerem, a nie ten gnojek. - Patrzę z pogardą na chłopaka.

- A kto pomógł mi na miejscu zbrodni? - Pyta.

- Pomagałem Elli z przeprowadzką. - Bronię się.

- Przecież nie mam o to problemu. Poprostu mówię, że ta sprawa jest moja i Liama. Masz wolne. - Mówi spokojnie.

- Ale chce pomóc.

- Ale ja nie potrzebuje już twojej pomocy, serio. Ogarniamy sprawę z Liamem.

- Chcę pomóc. - Powiedziałem bardzo stanowczo i aż uderzyłem dłonią w biurko Chloe z impetem.

- Dobrze. - Wystarczyła się detektyw.

- Gościu uspokój się może co? - Liam wstaje i łapie mnie za koszule.

- Chcesz się bić, proszę bardzo. - Złapałem go za koszulkę i przerzuciłem przez pół komisariatu.

- Lucyfer! - Krzyknęła Chloe i pobiegła do Liama.

- Sam się prosił. - Wzruszam ramionami.

- Idź stąd lepiej. - Patrzy na mnie, ze złością.

- Ja zawsze ten najgorszy i to wszystko moja wina. Oczywiście. - Wyrzucam ręce w powietrze i wychodzę pewnym krokiem z komisariatu.

Dzisiaj rozdział o połowę krótszy niż zwykle, ale chciałam, żeby cokolwiek wleciało. Kolejny będzie normalnej długości. Trzymajcie się ❤️

MY LITTLE DEVIL || Story about Lucifer and Chloe Decker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz