- Widziałaś jego minę? - Śmieje się Lucyfer kiedy obydwoje wychodząc z pokoju na przerwy w szpitalu.
- Nie powinieneś się pokazywać każdemu. - Rzuca Chloe poprawiając laptopa żeby jej nie wypadł.
- Myślę, że nie było innego sposobu, żeby trzymał się w odpowiedniej odległości od Ciebie. - Mówi dumny z siebie, chociaż jego dziewczyna uważa, że jak zawsze zachował się nierozważnie.
- Jak wolisz. - Wzrusza ramionami i wchodzą do windy, która kilka minut temu wjechali.
- Nie będzie stał bliżej niż mu pozwolę. - Chłopak wciska guzik z narysowanym zero, a winda po chwili zamyka drzwi i zjeżdża na dół.
- I nie przejmujesz się tym, że koleś zemdlał i zabrali go ratownicy prawda? - Pyta dobrze znając odpowiedz jaka zaraz wyjdzie z jego ust.
- Ani trochę. - Uśmiecha się usatysfakcjonowany i patrzy kątem oka na Chloe.
- Tak myślałam. - Kręci głową jak zawsze gdy Lucyfer ją denerwuje czy irytuje.
Kiedy winda zatrzymała się na parterze, brunet najpierw puścił w drzwiach Chloe, a później sam przeszedł. Bez słowa mineli recepcjonistkę, która nie ukrywała się z pożeraniem Brytyjczyka wzrokiem.
***
- Lucyferze, gdzie ty jedziesz? - Pyta zdziwiona Detektyw kiedy Morningstar skręcił, w odwrotną stronę niż na komendę.
- Muszę coś przegryźć. - Odpowiada krótko i nie odwraca wzroku od drogi.
- Ale szybko dobrze? Mamy morderstwo do rozwiązania. - Zaznacza od razu i wyciąga telefon z kieszeni. Najprawdopodobniej wysyła SMS do Dana, że chwilę się spóźnią z powrotem na komendę.
- Będzie okej jeśli zjemy Donaty i kawę? - Zaczepia ją chłopak kiedy zatrzymuje się na światłach.
- Oczywiście. Ale pamiętaj, że pojutrze u mnie kolacja wigilijna. Nie zapomnij proszę, moja rodzina cieszy się, że cię pozna. - Uśmiecha się do Lucyfera i pociera jego udo.
- Kto tam będzie jeszcze? - Pyta zdziwiony i zaciekawiony kogo jeszcze pozna.
- Moja mama, moja babcia i dziadek oraz Trixie. - Odpowiada myśląc nad potrawami jakimi przygotowaniem zajmie się jutro.
- Twoi dziadkowie? Jeśli zaczną dzielić się opłatkiem i rozmawiać o Bogu to zacznę argumentować dlaczego diabeł jest o wiele lepszy. - Spogląda jeszcze raz na dziewczynę i rusza gdy światło zmienia się z czerwonego na zielone.
- Tylko nie mów o swoich problemach z tatusiem. - Kręci głową i nagle przychodzi jej do głowy myśl.
Jak wcześniej wspominała, chciałaby pogodzić ze sobą bliźniaków, a teraz wpadł jej do głowy pomsl. Lecz nie wie czy jest on dobry, ponieważ może zniszczyć sobie tym wigilię i relacje jej z Lucyferem. Mówiąc dokładniej, rozważa zaproszenia Michała na wigilię, żeby spędził ją z nimi, bo zakłada, że nie ma planów. Myśli, aby poprosić chłopców, aby nie zniszczyli jej wigilii i wtedy, może znajdą wspólny język podczas kolacji. Coraz bardziej przekonuje się do tego pomysłu.
- Lucyfer mógłbyś mi zamówić to co zawsze? Skoczę tylko do toalety. - Prosi chłopaka, kiedy wchodzą do ich ulubionej kawiarni.
- Jasne. - Uśmiecha się do niej i od razu idzie w kierunku kasy, żeby zamówić drugie śniadanie.
Natomiast Decker udaje się rzeczywiście do toalety, jednak nie w celu załatwieniu potrzeb. Postanawia zadzwonić do Michała.
- Cześć Chloe. - Słyszy oo drugiej stronie jego amerykański akcent prawie od razu.
![](https://img.wattpad.com/cover/265833800-288-k226895.jpg)
CZYTASZ
MY LITTLE DEVIL || Story about Lucifer and Chloe Decker
FanfictionDan Espinoza - Zabierz swojego pomagiera, zanim go aresztuję. Chloe Decker - Za co? Dan Espinoza - Za palenie trawy na miejscu zbrodni. Chloe podchodzi do Lucyfera Lucyfer Morningstar - Chcesz bucha? Zaciągasz się i podajesz, nie depczesz...