- Cześć Ken. - Zaczyna Trixie i podchodzi swoją figurką lalki Barbie w kierunku tej, którą trzyma Lucyfer.
- Witaj Barbie. - Również podsuwa swoją figurkę Kena w kierunku Trixie.
Po gotowaniu ze swoją dziewczyną i jej mamą, Trixie zaciągnęła go do swojego pokoju, bo nie miała z kim się bawić, a uwielbiała Lucyfera. O dziwo chłopak nie był bardzo przeciwny tej zabawie i od razu powędrował za mniejszą wersją Chloe.
Usiedli razem na dywanie w jej pokoju, a w moment dziewczynka podała im im lalki. Chłopak dostał Kena, który o dziwo przypominał go w małym stopniu, bo miał on brązowe włosy i garnitur na sobie. Z kolei Barbie była blondynką z krótką sukienką.
- Gdzie pracujesz Ken? - Pyta Trixie poruszając Barbie, żeby wyglądało to w jakimś minimalnym stopniu realistycznie.
- Mam swój własny klub. - Odpowiada Lucyfer również starając się aby wyglądało to mniej żenująco.
Najwidoczniej ta odpowiedź nie pasowała dziewczynce, bo w zamian oberwał piłeczką w czoło.
- Ej. - Podniósł głos, bo zaskoczył go ten atak.
- Ken pracuje na Marsie, jak możesz tego nie wiedzieć. - Prycha i po chwili się śmieje.
- Ken nie pracuje na Marsie, nie ma nawet kostiumu astronauty. - Brunet kwestionuje jej tezę i nie liczy się, że dziewczynka ma w gotowości kolejną piłkę.
Tak jak chwilę temu, Trixie łapie kolejną piłeczkę i znów rzuca w jego stronę śmiejąc się przy tym. Jednak teraz chłopak pozostał w gotowości i w porę przesunął głowę w lewo, w skutek czego piłka trafiła w szafkę za nim.
- Jesteś tak samo agresywna jak twoja mama. - Komentuje diabeł i rozgląda się po pokoju, w poszukiwaniu piłeczki, aby jej oddać.
- Słyszałam to! - Krzyczy Chloe z kuchni, gdy była w trakcie przygotowywania jednego ze świątecznych dań.
- Miałaś słyszeć! - Odkrzykuje jej z wyraźnym rozbawieniem w głosie.
- Ta zabawa jest nudna. - Stwierdza Trixie po chwili ciszy.
Dziewczynka wstaje z dywanu i podchodzi do jednego z wiklinianych koszów stojących w rogu pokoju. Najwidoczniej czegoś szuka bo rozgląda się po każdym dokładnie i niektóre zabawki przerzuca. W końcu wyciąga ze środkowego kosza dwa długie miecze świetlne.
- Walczymy. - Rzuciła do chłopaka broń i od razu przyjęła postawę do walki.
Brytyjczyk zaśmiał się dźwięcznie i złapał miecz w dłoń. Nacisnął na przycisk znajdujący się na środku rączki, a miecz zaświecił się na czerwono od góry do dołu.
- Wybrałaś sobie idealnego faceta Chloe. -
Penelopy uśmiecha się do dziewczyny i kładzie swoją dłoń na jej.- Wiem mamo wiem.- Detektyw również posyła uśmiech do niej, jak i do samej siebie.
Jeszcze nie do końca zdaje sobie sprawę, jak bardzo chłopak jest w niej zakochany. Jednak na pewno jest świadoma tego, że ma cholernie przystojnego faceta; zabawnego, bardzo mądrego i mogłaby tu wymieniać jeszcze dziesiątkami epitety opisujące jej faceta, ale wystarczy powiedzieć, że jest idealny na swój sposób. Dla niej jest idealny, mimo swoich niektórych zachowań.
- Mamo! - Trixie wybiegła z pokoju z płaczem i wciąż mieczem w dłoni.
- Co się stało małpko? - Chloe od razu odkłada nóż i odwraca się do córki.
- Lucyfer uderzył mnie mieczem. - Mówi wycierając łzy z twarzy rękawem bluzy.
- To było przypadkiem. Na prawdę nie chci... - Nie zdołał do kończyć, bo w momencie kiedy podszedł szybkim krokiem do kuchni, to Trixie dźgnęła go mieczem w podbrzusze.
- Dałeś się nabrać! - Krzyknęła zadowolona i uniosła miecz do góry w geście zwycięstwa.
- To bolało ty mały oszuście. - Lucyfer zaśmiał się i złapał Trixie, po czym potraktował ją najgorzej jak było to możliwe. Zaczął łaskotać ją po biodrach, co chwilę słysząc z jej ust "przestań".
- Dobrze Trixie, trzeba umieć blefować, aby wygrać. - Śmieje się Chloe i wraca do przygotowywania jednego z dań.
Po chwili Lucyfer odstawił na ziemię dziewczynkę i podszedł bliżej swojej kobiety. Przytulił ją od tyłu i położył brodę na jej ramieniu, tym samym całując ją w szyję.
- Stęskniłeś się? - Pyta zaczepnie blondynka i niezauważalnie dla jej mamy, która była po drugiej stronie kuchni, wypina pośladki w jego stronę.
- Bardzo. - Odpowiada krótko i uśmiecha się szeroko z powodu jej ruchu.
- Już pora obiadowa, zamówimy coś? - Chloe wychodzi z objęcia Lucyfera i idzie w kierunku zlewu, w którym myje ręce.
- Mam ochotę na sushi. - Stwierdza Brytyjczyk i wyciąga telefon z kieszeni spodni. Wybiera odpowiedni numer. - Co wam zamówić drogie Panie?
- Dla mnie weź to co sam bierzesz, a ty mamo? - Decker kieruje pytanie do swojej rodzicielki. Penelopy odwraca się w ich stronę i zastanawia się moment.
- Wybierz coś dobrego. Nie znam się za bardzo na sushi. - Odpowiada i wraca do wcześniejszej czynności. - Możecie spędzić teraz chwilę razem dzieci, zajmie się Trix, żeby została na dole.
- Twoja mama ma same dobre pomysły. - Chłopak zaśmiał się głośniej i pociągnął dziewczynę za rękę, po drodze dzwoniąc i zamawiając sushi.
Weszli we dwoje do pokoju, a Lucyfer zamknął drzwi na klucz kiedy znaleźli się tam razem. Nim dziewczyna zdążyła odezwać się słowem, brunet popchnął ją na łóżko, a następnie, co zdziwiło ją najbardziej, położył się obok i ułożył głowę na jej brzuchu.
- Diabełek potrzebuje bliskości, hm? - Kładzie dłoń ja głowie chłopaka i zaczyna delikatnie drapać go po głowie.
Brytyjczyk zaczął dosłownie mruczeć. Jej pieszczony sprawiały mu ogromną przyjemność i może śmiało stwierdzić, że nigdy nie czuł się tak wspaniale. Chloe ułożyła się wygodniej na poduszce i poprawiła też jego głowę, aby nie uciskał ją za mocno.
- Mógłbym zostać w takiej pozycji na wieki. - Mruczy i przeciąga się delikatnie.
- Ja również mogłabym. - Odpowiada i zamyka oczy, wciąż jednak kontynuując drapanie głowy chłopaka.
Po pewnym czasie Lucyfer stwierdził, że zdrętwiała mu ręką. Podsunął się trochę wyżej niż jego dziewczyna, założył rękę dookoła ramion dziewczyny i przytulił ją do siebie. Tym razem to ona ułożyła głowę na jego kamizelce od garnituru i naciągnęła koc na ich dwojga. W końcu, po upływie niecałych 15 minut, obydwoje zasnęli w swoich ramionach.
Obudziło ją głośne pukanie do drzwi. Chloe zdjęła z niej koc i pomaszerowała w stronę drzwi, zostawiając na łóżku śpiącego Lucyfera.
- O co chodzi? - Pyta otwierając drzwi. Widzi po drugiej stronie swoją córkę. - Trixie, coś się stało?
- Ktoś przyszedł mamo. Babcia kazała przyjść mi po Lucyfera. - Po jej tonie głosu mogła wyczuć, że dziewczynka była wystraszona.
![](https://img.wattpad.com/cover/265833800-288-k226895.jpg)
CZYTASZ
MY LITTLE DEVIL || Story about Lucifer and Chloe Decker
FanfictionDan Espinoza - Zabierz swojego pomagiera, zanim go aresztuję. Chloe Decker - Za co? Dan Espinoza - Za palenie trawy na miejscu zbrodni. Chloe podchodzi do Lucyfera Lucyfer Morningstar - Chcesz bucha? Zaciągasz się i podajesz, nie depczesz...