Chapter 18 //

1K 55 3
                                    

Ubrana w moje disco pantsy i bawełniany sweter stanęłam w kolejce po lunch. Wybrałam sałatkę i kilka owoców, po czym ruszyłam w stronę siedzących już przy stole przyjaciół.

- Opowiadaj mi natychmiast o tym przystojniaku. - podekscytowana Danielle pozwoliła mi usiąść obok siebie.

- Kogo masz na myśli? - zapytałam zabierając się za jedzenie, uprzednio posyłając Stylesowi mordercze spojrzenie, gdyż dobrze wiedziałam, o kim mowa,  więc pewnie musiał wszystkim powiedzieć.

- Twojego brata oczywiście. Podobno zaliczył już kilka lasek z naszej szkoły.
- O czym ty mówisz? Skąd wiesz, że to on? Ja sama poznałam go dopiero wczoraj!

- Wieści szybko się rozchodzą. - podsumował krótko Niall. Skierowałam spojrzenie na Harrego, który zajadał się kanapką z indykiem w milczeniu. To było bardzo dziwne. Normalnie pewnie zabrałby głos, i powiedział jak bardzo wkurwia go to, że blondyn robi mu konkurencje. Coś musiało się stać, ale nie chciałam tego poruszać przy wszystkich. Postanowiłam zaczekać z tym do naszych zakupów.

* * *

Po skończonych lekcjach udałam się do szafki, w celu zostawienia niepotrzebnych podręczników. Harry ubrany w płaszcz i owinięty szalem, stał oparty plecami o ścianę i wystukiwał coś na ekranie swojego iPhone.

- Cześć! Jesteś pewny, że chcesz ze mną iść? - odezwałam się, rozpakowując torbę. Obrócił się do mnie twarzą i schował telefon do tylnej kieszeni obcisłych jeansów.

- Obiecałem.

- Wiem ale widzę, że coś jest nie tak. Jeżeli nie chcesz nie będę Cię ciągnąć na siłę. Albo możemy iść jutro, jak wolisz. - zaczęłam się o niego poważnie martwić. Nie nawidzę kiedy się nie uśmiecha.

- Muszę z Tobą porozmawiać, więc chodźmy już. - zabrałam swój płaszcz i już po chwili staliśmy na przystanku, czekając na autobus.

* * *

Zaczęliśmy od kilku niewielkich sklepików z pamiątkami, bo wiem jak moja mama szaleje za tego typu drobiazgami, które tak naprawdę nie mają sprecyzowanego celu. Znaleźliśmy też prezenty dla rodziny Harrego i mojego brata, Jamesa. Zostali nam tylko znajomi i my nawzajem, ale postanowiliśmy zrobić sobie, krótką przerwę w niewielkiej, przytulnej kawiarni. Chciałam jak najszybciej poprawić mu humor, bo nie znoszę jego ponurej miny.

- Powiesz mi co się stało, że jesteś dzisiaj taki niemrawy? - odezwałam się, kiedy już otrzymaliśmy swoje zamówienia.

- Po prostu zdałem sobie sprawę jak bardzo mam na Ciebie ochotę. - powiedział jak gdyby nigdy nic, a ja poczułam jak kawałek szarlotki staje mi w gardle. Chłopak podszedł do mnie, by poklepać mnie po plecach, ale szybkim ruchem odepchnęłam go od siebie. Marzyłam żeby powiedział mi że żartuje, jednak tak się nie stało.

- Nie dotykaj mnie. - powiedziałam już po przełknięciu. - Myślałam, że mamy to już za sobą. - wstałam, zabierając z oparcia krzesła mój płaszcz i skierowałam się do wyjścia. Poczułam mocny ucisk na przedramieniu.

- Tym razem nie pozwolę Ci odejść. Siadaj i posłuchaj tego, co mam Ci do powiedzenia. - jego poważny i zimny ton głosu wywołał na moim ciele ciarki.

- Harry...

- Siadaj! Proszę.

Postanowiłam mu się nie sprzeciwiać i ponownie zajęłam miejsce przy stoliku.

- Pozwolisz, że teraz ja będę mówił i nie będziesz mi przerywać. A więc.. - podrapał się po brodzie, zastanawiając się jak zacząć. - Jak zdążyłaś już zauważyć nie jestem typem faceta, który ugania się za dziewczynami. I mimo, iż się z nimi piprzę, nigdy nie dawałem im nadzieji na coś więcej. Możesz pomyśleć sobie teraz, że jestem skończonym idiotą. Proszę bardzo, ja też tak uważam. Ale od jakiegoś czasu, za każdym razem kiedy z jakąś jestem, wyobrażam sobie, że to ty jesteś tą, która robi mi dobrze. Nie wiem dlaczego. Nie mogę tego kontrolować... - z każdym jego słowem czułam się coraz bardziej zażenowana. I wcale nie pomagał mi fakt, że znajdowaliśmy się w miejscu publicznym. - Ale wiem jedno... że jeszcze nigdy nie czułem się w ten sposób - zrobił krótką pauze, aby napić się kawy. - I wkurwia mnie to, że czuję to do Ciebie, bo jesteś jedyną,  której na mój widok nie robi się mokro...

- Stop! Wystarczy tego! - postanowiłam mu przerwać, gdyż naprawdę robiło się niezręcznie i nie mogłam już dłużej tego słuchać. - Teraz ty posłuchaj. Bardzo uważnie. Chodzisz po moim domu nago, śpisz w tym samym łóżku, masujesz mi stopy, po każdym treningu z panią Fitz, robisz śniadania dla mojej rodziny, uczysz Jamesa jak być facetem i leci na ciebie moja babcia. Naprawdę uwierzyłeś, że to na mnie działa? - na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie i cień zadowolenia. Musiałam go jednak rozczarować. - To jednak niczego nie wnosi. Za bardzo boję się cokolwiek zmieniać, bo nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie. Nie chcę Cię stracić i dlatego sądzę, że najlepiej byłoby gdybyśmy nadal pozostali przyjaciółmi.

- Po tym czego się właśnie dowiedziałem... nie ma mowy. -  odparł, po czym wpił się w moje usta tak gwałtownie, że przez przypadek łokciem, zrzuciłam filiżankę z napojem. To oderwało mnie od niego i pozwoliło trzeźwo myśleć.

- Muszę już iść. Narazie. -  ruszyłam się z miejsca niemal biegnąc do wyjścia. Potrzebowałam pomyśleć. W samotności...

* * *

Pytanie dnia.. Jakiego koloru jest sukienka? 

Jedno wiem na 100%, że jest to brzydka sukienka bez znaczenia w jakim kolorze :)

Co do rozdziału.. Wy go oceńcie. Napiszcie jak wam się wydaje, co zrobi teraz Victoria i czy Harry wreszcie odpuści...

Albo po prostu powiedzcie jakiego koloru jest sukienka.. Haha:)

Dobranoc. X

Would you hurt the one you love? // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz