Murasakibara Atsushi

965 84 72
                                    

W przyszłym tygodniu jadę na badania do szpitala, więc obudziła się we mnie niezłomna motywacja by zająć się teraz dłuższymi rzeczami a selfshipami potem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

W przyszłym tygodniu jadę na badania do szpitala, więc obudziła się we mnie niezłomna motywacja by zająć się teraz dłuższymi rzeczami a selfshipami potem. Na pewno chcę jeszcze napisać scenariusz zanim mnie zapakują na oddział. Jeśli ktoś z was miał pobierany wycinek skórny, to dajcie znać. Byłabym wdzięczna, bo strasznie się boję. Za 250 złotych wydanych na wizytę u profesora dermatologii, oczekiwałabym, że chociaż mi opowie jak będzie z badaniami a tymczasem zostałam wyproszona jak któryś z kolei trudny i ciekawy przypadek medyczny.

Ogólnie to paskudny fluff i żarty o krótkich anime spódniczkach. Doceńcie to, bo nie wiem kiedy następny taki się trafi. Pisałam to, widząc Murę w tylko dwóch odcinkach, bo oglądanie KNB jest dla mnie dziwnym przypadkiem. Robię to bardzo wolno. Kiedy byłam młodsza, to nie przebrnęłam. Im starsza jestem, tym mniej wymagam. Haikyuu nadal lepsze, ale koszykarze też mają swoje mocne strony. Jedyny problem jest w tym, że mecze są nudne, przewidywalne (co w sportówkach równa się klęsce, bo to dobry kawał fabuły) i za mało rozwinięto ciekawe wątki. Jakby olać teraźniejszość i skupić się na Pokoleniu Cudów najpierw, to mogłoby stanowić ciekawy obraz rozpadu oraz jak do niego doszło.

Ten pan jest moim comfort character i to bardzo. Odhaczam sobie mentalnie niską Reader, którą zawsze chciałam napisać. Z moim wzrostem sięgałabym mu gdzieś do brody XD


Fandom: Kuroko no Basket

Pairing: Murasakibara Atsushi

Długość: Ok. 1000 słów

Tytuł: Złodziej

Dodatkowe informacje:

1. Reader jest o wiele niższa od Murasakibary, ale myślę, że spokojnie się wczujecie, bo on ma ponad dwa metry, więc każdy przy nim to krasnal.


[Reader] kolejny raz tego popołudnia spojrzała na trybuny. Widok znudzonych dzieci wywoływał w niej jednocześnie smutek i złość. Wszystko szło nie tak. Miało być wspaniale. Młodzi ludzie powinni teraz zatracić się w grze. Kibicować, krzycząc do utraty tchu. Kochali koszykówkę. Mogli się stać przyszłymi uczniami Yōsen. W końcu po to są dni otwarte.

Głośny dźwięk gwizdka poniósł się echem po sali. Zaraz po nim rozległ się pisk sportowych butów na śliskiej nawierzchni. Mieli za sobą drugą kwartę. Przyszedł czas na piętnaście minut przerwy.

Dziewczyna wstała z ławki. Pokręciła głową z niedowierzaniem, widząc swojego chłopaka. W ogóle się dziś nie przykładał. Znała jego możliwości. Wiedziała, jak dobrze potrafi grać, gdy tylko zechce. Stawał się wtedy dziki. Nieokiełznany gigant, który zmiatał wszystkich przeciwników. To jednak nie był ten dzień.

— [Reader]-chin, mogę batonika? — spytał monotonnym głosem.

Popatrzyła na plastikową reklamówkę pełną słodyczy. Kupiła je za własne pieniądze. Wszystkie jego ulubione przekąski. Chipsy, paluszki, pocky, lizaki, gumy, cukierki i wiele innych. Kiedy stała przy kasie, sprzedawczyni patrzyła na nią z niedowierzaniem. Ktoś z kolejki nawet wtrącił, że to niezdrowe. Wyszła ze sklepu zażenowana.

💜 ᴋᴏʟᴏʀᴏᴡʏ ᴏɢʀᴏ́ᴅ - ᴢʙɪᴏ́ʀ ᴏɴᴇsʜᴏᴛᴏ́ᴡ x ʀᴇᴀᴅᴇʀ 💜Where stories live. Discover now