Hyakkimaru [Soulmate AU]

1.3K 81 38
                                    

Obiecałam, że będzie jeszcze jeden shot z nim na waszą prośbę, więc jest

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obiecałam, że będzie jeszcze jeden shot z nim na waszą prośbę, więc jest. Krótki, bo krótki, ale muszę przyznać, że naprawdę zebranie się do napisania było bardzo ciężkie. Nienawidzę tego robić "na siłę" i głównie dlatego nie przyjmuję zamówień, tylko piszę co mi w duszy zagra.

Nie będę też czarować, że przestój tutaj zniknie. Bardzo możliwe, że będzie się utrzymywał na tym poziomie, na jakim teraz jest. Tym razem jednak będzie to spowodowane przygotowywaniem nowego projektu, ale póki co nie zamierzam o nim za dużo mówić, bo stracę zapał XD

Also: Kto już widział zakończenie animca i jest thirsty for Hyakkimaru?


Anime: Dororo

Pairing: Reader x Hyakkimaru

Długość: Ok. 700 słów

Dodatkowe infromacje:

1. Shot bazuje na 23 odcinku anime, więc możliwe są spoilery.

2. Jest to soulmate AU, gdzie odczuwa się część fizycznego bólu bratniej duszy.

3. Nie jest to kontynuacja poprzedniego shota.


Mieszkańcy wioski przygotowywali się na spotkanie z armią Daigo. Kobiety tuliły do siebie dzieci, podczas gdy mężczyźni próbowali wspólnie ustalić, dokąd się udać. Wszystkim udzielała się atmosfera podenerwowania. Raz po raz obracali głowy, jakby nasłuchując tętentu kopyt zwiastującego przybycie samurajów.

[Reader] obiecała, że zostanie z ludźmi, tymczasem Dororo postara się pomóc Hyakkimaru. Plany jednak szybko się zmieniły.

— Z lewej! — wrzasnęła dziewczyna, widząc dębującego konia.

Chłopakowi nie udało się utrzymać postronka. Siwek wzniósł przednie kopyta ku górze. Zanim zdążył uciec, dziewczyna złapała go mocno za grzywę i wskoczyła na jego grzbiet. Wierzgnął, po czym popędził w sobie tylko znanym kierunku.

Dziewczyna czuła ból. Gałęzie chłostały ją w twarz, więc przylgnęła do szyi zwierzęcia. Jechała na wpół ślepo przez las, w nadziei na dotarcie do źródła zamieszania.

Zajęło jej to tylko kilka minut.

Na środku polany ujrzała ogromną klacz. Jej grzywa i ogon wydawały się być żywym ogniem i emitowały dziwne światło. Wyglądała jak ucieleśnienie furii. Musiała być demonem, o którym mówili ludzie w wiosce.

[Reader] zeskoczyła z grzbietu prosto w wysoką trawę. Nie udało jej się w całości złagodzić upadku, co poskutkowało bólem w lewej ręce. Gdy tylko się podniosła, ujrzała jak przyboczni Tahomaru wbijają ostrza w ogromnego konia. Ociekające posoką zwierzę nie pozostało dłużne i w ostatnim akcie rozpaczy odgryzło głowę Hyogo i zaatakowało Mutsu. W ciągu kilku sekund cała trójka leżała nieruchomo w wielkiej kałuży krwi, do której czym prędzej podbiegł siwek, a zaraz po nim Dororo.

Dziewczyna poczuła okropny ból w rękach. Domyśliła się, że Hyakkimaru odzyskał nowe części ciała. Jako bratnie dusze współdzielili cierpienie. Wiedziała, że musiał być blisko. Podniosła więc wzrok i ujrzała go niedaleko, klęczącego w dziwnej pozycji. Udało jej się wstać i na chyboczących się nogach ruszyła w jego stronę.

— Hyakkimaru!

Nie odwrócił się.

Nie zareagował na jej widok.

Odbiegł, a Tahomaru za nim.

Wiedziała, że jej bratnia dusza nie jest do końca sobą, ale i tak ją to zabolało. Nie wiedziała na pewno, czy mu zależy. Łącząca ich zależność zdawała się być czystym przypadkiem, a nie wolą bogów, jak czasem przedstawiał jej to mnich. Trudno było odczytywać znaki i intencje chłopaka. Szczególne problemy sprawiało jej to na początku, kiedy nie potrafił jej nawet usłyszeć. Z czasem jednak nauczyła się dostrzegać troskę i prostolinijność w jego działaniach. Nie była tylko pewna, czy to jej wystarcza.

— Jak możemy ich zatrzymać? — zapytała Dororo.

— Być może któryś z nich po prostu będzie musiał zginąć — stwierdził stojący obok mnich.

— Słuchaj, albo twój brat, albo my — wtrącił mężczyzna, który przybył z wioski w celu sprawdzenia sytuacji

— Powtórz to jeszcze raz...

— To nie miało prawa trwać wiecznie. Pokój zbudowany na poświeceniu jednej osoby... Nie możemy bronić czegoś, na co nie zapracowaliśmy własnymi rękami — odezwała się pani Nui. — Nie mam siły powstrzymać własnych dzieci.

— Całe życie narzekaliśmy na samurajów, jednocześnie licząc, że coś dla nas zrobią. Trzeba działać jak Hyakkimaru i wyrywać szczęście bogom własnymi rękami. — [Reader] zacisnęła pięści.

— Więc musimy być silniejsi — stwierdziła dziewczynka.

— Ale też ostrożni. Widzieliście, jak walczyli. Zbyt duża siła może sprawić, że zatracisz człowieczeństwo — dodał mnich.

— Sama siła jeszcze niczym nie grozi, jeśli masz serce. A braciszek je ma! Musimy zacząć działać.

Dziewczyna przywołała w pamięci obraz rzezi, jaką kilka miesięcy wcześniej wywołał i nie była pewna, czy powinna przytaknąć.

— Chyba wszyscy się zgadzamy.

— Wzgórze się pali! — krzyknął ktoś z małego tłumu.

Wszyscy jak na zawołanie odwrócili głowy. Niedaleko można było dojrzeć płomienie trawiące pałac. W górę unosiły się kłęby dymu, a spoza nich dało się zauważyć sylwetki uciekających w popłochu ludzi.

— Idziemy!

— Nie trać człowieczeństwa. Niech zabiorą twoje oczy, uszy i ręce. Nie potrzebujesz ich. My będziemy twoimi oczami, uszami i rękami, jeśli będzie trzeba. Nie stań się demonem, Hyakkimaru — modliła się [Reader]. 

— Na kogo ja właściwie wyglądam, Hyakkimaru? — zapytała [Reader] żartobliwie, przymierzając kimono na jednym ze straganów.

— Mama — odpowiedział, wskazując na nią palcem.

— Na mamę? — westchnęła oburzona. — Nie jestem stara! Jak możesz...

— Dororo. Mówić. Mama. Gotować. Prać. Przytulać. Ciepło. Kochać.

— Mimo wszystko nie jestem twoją... Zresztą nieważne. — Machnęła ręką.

Na jej twarzy wykwitł jednak delikatny uśmiech.

💜 ᴋᴏʟᴏʀᴏᴡʏ ᴏɢʀᴏ́ᴅ - ᴢʙɪᴏ́ʀ ᴏɴᴇsʜᴏᴛᴏ́ᴡ x ʀᴇᴀᴅᴇʀ 💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz