Rozdział 38

515 28 8
                                    

- Witaj narzeczono. - szepną mi do ucha. Pierwsze słowa jakie dzisiaj usłyszałam, a już wiedziałam, że będę miała świetny humor.

- Witaj.

Odwróciłam się do niego, by wpić się w te zimne usta mojego Lokiego. Przyciągnął mnie do siebie, umieszczając na swoich kolanach, po czym sam zmienił pozycje na siedzącą, teraz opierał się o ramę naszego łóżka. Złapał moja rękę i zaczął się jej przyglądać i gładzić swoją.

- Czegoś tu brakuje. - stwierdził z uśmiechem - Ale musisz poczekać do obiadu - zmarszczyłam brwi. Dlaczego akurat do obiadu? O nie czy on... - Wszyscy zobaczą, że jesteś moja.

- Oni już to wiedzą. - wyznałam próbując wstać, by iść do łazienki.

- Dokąd ty się wybierasz? - objął mnie mocna ramionami, uniemożliwiając mi wstanie.

- Mam kilka spraw.

- Jak zwykle. - prychnął obrażony bóg - Może znajdziesz jeszcze pięć minut dla mnie? - spytał muskając moją szyję.

- Chętnie ale później. - wykorzystałam jego nieuwagę i wyszarpałam się z pułapki. Szybko weszłam do łazienki zamykając ją za sobą. Słyszałam niezadowolone jęki kłamcy. Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze.

Mogę budzić się przy nim codziennie.

***

- Jaśnie pani w końcu raczyła wyjść? - teatralnie powiedział. Siedział przy biurku przeglądając jedną książkę z mojej kolekcji.

- Oj nie złość się, później ci to wynagrodzę. - podeszłam do niego od tylu i pocałowałam go w policzek. Skrzywił się, chciał więcej, a dostał tylko to.

- No ja myślę. - uśmiechnęłam się na wyjście i posłałam mu buziaka, którego udawanie chwycił i przyłożył sobie do serca.

Od kogo tu zacząć? Dziś czeka mnie pracowity dzień. Mamie powiedzieć o wczorajszej nocy, Natashy wypytać co u niej, a no tak jeszcze Steve i Thor. Ich wczorajsza rozmowa mnie zaciekawiła i po prostu chce wiedzieć kogo i czego dotyczyła.

Szłam korytarzem prowadzącym do kuchni, gdy z pokoju wyszła czerwono włosa kobieta. Wiem już kto będzie pierwszy.

- Hej. - przywitałam się z przyjaciółką, co prawda ostatnio rzadziej rozmawiałyśmy, ale to nie oznaczało, że to zmieni jakoś naszą relacje. Ona jak i ja znalazłyśmy miłość.

- O Mel! - przytuliła mnie, co i ja oddałam - Śniadanie i pogaduchy? - nie musiała czekać na moją odpowiedź, złapałam jej rękę i z uśmiechem udałyśmy się do kuchni.

Usiadłam przy stale, natomiast Natasha krzątała się po kuchni, szykowała nam jedzenie i kawę.

- Jak tam z Vik? - zaczęłam rozmowę, gdy postawiła na stole gorące napoje i talerz z kanapkami, po które od razu sięgnęłam.

- Jest dobrze. - powiedziała nie pewnie, wyczułam, że coś jest nie tak.

- Co się stało?

- Od razu zakładasz, że musiało się coś stać. Nic z tych rzeczy. Po prostu wyjechała na jakiś czas do rodziców. - upiła łyk kawy i przyglądała mi się, jakby zastanawiała się czy jej uwierzę. Kto jak kto, ale Natasha świetnie udawała. Nawet Loki pewnie miał problem czasami u niej odróżnić prawdę od kłamstwa.

- Kiedy wróci? -spytałam zajadając się śniadaniem.

- Melania! - uniosła głos - Nie wiem nie powiedziała. Nie wiem w ogóle czy wróci. - krzyczała. Teraz już jasne, że coś się stało. Tylko co? Vik tak bez powodu, by jej nie zostawiła.

Love is fake // Loki LaufeysonDove le storie prendono vita. Scoprilo ora