08

1K 33 3
                                    

*Na następny dzień*

Dowiedzieliśmy się od Deatona, że ktoś stwarza osoby nadprzyrodzone. Na lekcji biologii postanowiliśmy się czegoś więcej, o tym dowiedzieć. Usiadłam znów obok Theo, który posłał mi uśmiech. W połowie lekcji Kira zgłosiła się.

-Czy różne gatunki mogą mieć to samo DNA?

-Nie, ale jeden osobnik może mieć kilka zestawów, czyli chimery. Skąd pochodzi ta nazwa? - tym razem ja się zgłosiłam – Audrey?

- Z mitologii greckiej. To skrzyżowanie lwa i kozy z wężem zamiast ogona-odpowiedziałam.

-Dokładnie -uśmiechnęła się do mnie.

-Interesujesz się mitologią? -zapytał mój sąsiad z ławki.

-Można tak powiedzieć.

-Dowiem się coś kiedyś od Ciebie?-zaśmiałam się pod nosem.

-Czas pokaże-stwierdziłam.

-I znowu to samo- tym razem obydwoje się zaśmialiśmy.

*Jakiś czas później w szpitalu*

Jakiś chłopak trafił do szpitala w nie najlepszym stanie. Byliśmy właśnie u niego, gdy Scott odbierał mu ból.

-Lucas -odezwał się chłopak.

-Corey co się stało? -zapytałam.

-Nigdy taki nie był – usiadł. 

-Jaki? -dopytał alfa.

-Agresywny. Nigdy się nie śpieszyliśmy to on był nieśmiałym, ale dziś przyszedł zupełnie zmieniony.

-Czyli? -dopytałam.

-Bardzo pewny siebie. Całowaliśmy się i nagle poczułem ukłucie. Spojrzałem na niego, a on miał czarne oczy. Przeprosił i powiedział, że spotkamy się w klubie i sobie poszedł.

-Jaki klub?-dopytał przywódca.

-Sinema-przetarł oczy chłopak.

-Liam i Mason tam są – stwierdziłam. Szybko wyszliśmy i skierowaliśmy się do klubu. Zobaczyliśmy, jak Liam walczy z Lucasem. Dołączyliśmy do niego, gdy chłopak leżał już nie przytomny zadałam pytanie.

-Wszyscy cali? - pokiwali twierdząco głowami.

-Liam pomóż mi go stąd wynieść -rozkazał Scott, gdy go podnieśli coś wbiło mu się w klatkę piersiową. Popatrzyliśmy do góry i dostrzegliśmy mężczyzn w maskach.

-Dlaczego to zrobiliście? -spytał Scott.

-Był w stanie terminalnym – odpowiedział mu jeden.

-Co to znaczy? - dopytałam.

-Był porażką – zniknęli.

*Na następny dzień*

Kira wydrukowała każdemu książkę o doktorach, abyśmy wszyscy przeczytali ją. Postanowiliśmy iść do Echein House. Ja, Stiles, Kira, Scott i Lydia. Stiles dziwnie się zachowywał od wczoraj i nie chciał powiedzieć, dlaczego. Ściągnęliśmy wszystkie niepotrzebne rzeczy i przeszliśmy korytarzem do podziemia.

-Jarząb? -zapytał Stiles.

-Tak, ale tu jest go najwięcej -powiedział ochroniarz, który nas prowadził. Ja, Lydia i Stiles weszliśmy, a Scott z Kirą czekali na nas przed bramą z jarzębia. Podeszliśmy do odpowiednich drzwi i Stiles je otworzył.

-Panie przodem -wskazał ręką. Szliśmy korytarzem, aż doszliśmy do naszego celu. Mężczyzny z trzecim okiem. Wciągnęliśmy się z nim rozmowę o duchach, lecz zaciekawił mnie fragment, gdzie mówi, że nikt nie jest idealny.

Córka Lucyfera  || Teen wolf || Theo ReakenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz