*Na następny dzień*
Dowiedzieliśmy się od Deatona, że ktoś stwarza osoby nadprzyrodzone. Na lekcji biologii postanowiliśmy się czegoś więcej, o tym dowiedzieć. Usiadłam znów obok Theo, który posłał mi uśmiech. W połowie lekcji Kira zgłosiła się.
-Czy różne gatunki mogą mieć to samo DNA?
-Nie, ale jeden osobnik może mieć kilka zestawów, czyli chimery. Skąd pochodzi ta nazwa? - tym razem ja się zgłosiłam – Audrey?
- Z mitologii greckiej. To skrzyżowanie lwa i kozy z wężem zamiast ogona-odpowiedziałam.
-Dokładnie -uśmiechnęła się do mnie.
-Interesujesz się mitologią? -zapytał mój sąsiad z ławki.
-Można tak powiedzieć.
-Dowiem się coś kiedyś od Ciebie?-zaśmiałam się pod nosem.
-Czas pokaże-stwierdziłam.
-I znowu to samo- tym razem obydwoje się zaśmialiśmy.
*Jakiś czas później w szpitalu*
Jakiś chłopak trafił do szpitala w nie najlepszym stanie. Byliśmy właśnie u niego, gdy Scott odbierał mu ból.
-Lucas -odezwał się chłopak.
-Corey co się stało? -zapytałam.
-Nigdy taki nie był – usiadł.
-Jaki? -dopytał alfa.
-Agresywny. Nigdy się nie śpieszyliśmy to on był nieśmiałym, ale dziś przyszedł zupełnie zmieniony.
-Czyli? -dopytałam.
-Bardzo pewny siebie. Całowaliśmy się i nagle poczułem ukłucie. Spojrzałem na niego, a on miał czarne oczy. Przeprosił i powiedział, że spotkamy się w klubie i sobie poszedł.
-Jaki klub?-dopytał przywódca.
-Sinema-przetarł oczy chłopak.
-Liam i Mason tam są – stwierdziłam. Szybko wyszliśmy i skierowaliśmy się do klubu. Zobaczyliśmy, jak Liam walczy z Lucasem. Dołączyliśmy do niego, gdy chłopak leżał już nie przytomny zadałam pytanie.
-Wszyscy cali? - pokiwali twierdząco głowami.
-Liam pomóż mi go stąd wynieść -rozkazał Scott, gdy go podnieśli coś wbiło mu się w klatkę piersiową. Popatrzyliśmy do góry i dostrzegliśmy mężczyzn w maskach.
-Dlaczego to zrobiliście? -spytał Scott.
-Był w stanie terminalnym – odpowiedział mu jeden.
-Co to znaczy? - dopytałam.
-Był porażką – zniknęli.
*Na następny dzień*
Kira wydrukowała każdemu książkę o doktorach, abyśmy wszyscy przeczytali ją. Postanowiliśmy iść do Echein House. Ja, Stiles, Kira, Scott i Lydia. Stiles dziwnie się zachowywał od wczoraj i nie chciał powiedzieć, dlaczego. Ściągnęliśmy wszystkie niepotrzebne rzeczy i przeszliśmy korytarzem do podziemia.
-Jarząb? -zapytał Stiles.
-Tak, ale tu jest go najwięcej -powiedział ochroniarz, który nas prowadził. Ja, Lydia i Stiles weszliśmy, a Scott z Kirą czekali na nas przed bramą z jarzębia. Podeszliśmy do odpowiednich drzwi i Stiles je otworzył.
-Panie przodem -wskazał ręką. Szliśmy korytarzem, aż doszliśmy do naszego celu. Mężczyzny z trzecim okiem. Wciągnęliśmy się z nim rozmowę o duchach, lecz zaciekawił mnie fragment, gdzie mówi, że nikt nie jest idealny.
CZYTASZ
Córka Lucyfera || Teen wolf || Theo Reaken
Werewolf-Audrey -zaśmiał się nerwowo i opuścił wzrok-Nie sądziłem, że to będzie takie trudne-spojrzał ponownie na mnie- Nigdy nie znałem kogoś takiego, jak ty. Nigdy nie marzyłem, o innych tak, jak o tobie. Słyszałem, że miłość przychodzi raz w życiu i jest...