1

428 33 6
                                    

— Znalazłem pierdolony, chodzący ideał — szepnął chłopiec, wpatrując się z delikatnie rozchylonymi wargami w monitor swojego laptopa. 

Zafascynowanie malowało się w jego błyszczących tęczówkach, zdawał się być zupełnie oddalony od rzeczywistości i nic nie wskazywało na to, że chciał do niej wracać. Mogła się przecież okazać znacznie bardziej brutalna niż byśmy chcieli. 

.・゜゜・.・。.・゜✭・.・✫・゜・。.

Życie przeciętnego studenta zaczynało się na sali wykładowej, a kończyło na marnych próbach zdania, zabałaganionej kawalerce i śmiesznych pieniądzach na koncie, częściej ich braku. 

Można by powiedzieć, że Beomgyu miał trochę więcej szczęścia, bo dzięki znajomością skończył na poddaszu u swojej babci, a obiadki miał gotowe prawie codziennie o tej same porze. Z tego powodu budżet chłopaka nie znajdował się w aż tak opłakanym stanie, chociaż patrząc na to, ile tym razem zamierza zamówić sobie mang można stwierdzić inaczej. Mieszkanie z starszą kobietą miało swoje dość mocne plusy, jednak jednocześnie tak samo wyraźne minusy. 

Z pewnością zalicza się do nich brak możliwości zbyt późnego wracania do domu, bo co z tego, że jest się dorosłym? W oczach babci zawsze pozostaniesz tym samym smarkiem, któremu wpychała cukierki do kieszeni, gdy starzy nie patrzyli. Odpadało również spotykanie się w tym kącie z kimś kogo ona nie znała, w przeciwnym razie trzeba liczyć na brak produktywności i długą pogawędkę przy ciasteczkach, podczas której dowiesz się więcej żenującej prawdy o sobie niż kiedykolwiek wcześniej. 

Beomgyu zdecydowanie zaliczał się do osób bardziej głośnych, rozrywkowych, nie stronił od okazji do zabawy i z chęcią tańczył z przyjaciółmi w jakimś parku do przypadkowo wybranej piosenki. Dlatego właśnie projekt końcowy na jego studia jakoś nieszczególnie przypadł mu do gustu, stanowił zupełne przeciwieństwo tego kim był i tego co lubił, ale co poradzić? 

Tematem kolażu zdjęć miała być cisza i ukryte w niej piękno, którego on nigdy nawet nie widział. Milczenie oraz cała jej otoczka przywoływała mu skojarzenia nudy, melancholii i wszechobecnej pustki. Tutaj kazali mu zmienić to patrzenie o sto osiemdziesiąt stopni, a on nienawidził zmieniać zdania. W swojej głowie zawsze miał rację, nie rozumiał ludzi myślących w inny sposób niż ten, który sam znał. Każda zagadka miała jedno rozwiązanie, ale wiele sugestii, które mogłyby mieć rację. Należy tu podkreślić słowo ‘mogłyby’, on twierdził, że zna rozwiązanie, a w myślach innych plątają się marne pomysły nierealnych scenariuszy. 

Mimo dość określonego spoglądania na wszystko, należał do osób bardzo kreatywnych i otwartych na ludzi, chętnie przedstawiał swoje pomysły na wszystko. Nie obchodziło go, czy ktoś uzna jego słowa za głupie, banalne czy nieodpowiednie. Wychodził z założenia, że ważniejsze jest bycie sobą i zadowolenie niż realistyczność tego co miał wykonać. Zdecydowanie składał się z śmiesznych sprzeczności, które przyciągały do niego ludzi. 

Nie pasował do grupki wybitnych uczniów z najlepszymi wynikami i nawet w niej nie był, nie będzie ukrywał przeciętności otrzymywanych ocen, które są stworzone na opłakanym systemie edukacji. Nie marnował czasu na przejmowanie się tym jak ktoś inny widzi jego uczucia, tylko on jeden miał prawo je oceniać, a już na pewno nie jakiś dziad z niedogoloną mordą i aspiracjami wielkości krasnala ogrodowego, którego z jakiegoś powodu trzyma na własnym biurku. 

Powtarzał sobie, że najlepiej szukać w miejscach najbardziej nieoczywistych i niekojarzących się. Dlatego za ciszą rozglądał się w miejskim parku, który na pozór był miejscem przesiąkniętym życiem oraz hałasem produkowanym głównie przez rozwrzeszczane dzieci. Wśród zieleni łatwiej się myślało. 

Miał nadzieję trafić na wymaganą ciszę. Może złapie ją między kołyszącymi się do rytmu wiatru liśćmi, wypatrzy gdzieś za kwitnącymi krzewami, czy dojrzy pośrodku ustawionych co kilka metrów ławek. Liczył na najbardziej banalne szczęście, dlatego jedynie krążył między alejkami, wędrując wzrokiem po niebie, pordzewiałych słupach starych latarni. 

— Czy sweter do kina to dobry pomysł? — spytał głos po drugiej strony słuchawki. Beomgyu nie zwrócił przesadnie uwagi od kogo odbiera, ale rzadko kiedy ktoś inny niż Soobin do niego dzwonił. 

— Jak chcesz wyjść na dziewice, którą jesteś to tak, honey. 

— Nie jestem dziewicą! 

— Jasne, nadal nie wierzę, że dajesz się mu dotknąć bez piszczenia na całą ulicę — parsknął rozbawiony i usiadł na ławce, pstrykając niezdarnie kilka następnych zdjęć, które mogłyby przynajmniej jakoś go zainspirować w późniejszym czasie. 

— Nie wiem po co ja ciebie o to pytam, jesteś niepomocnym dzieciakiem — burknął niezadowolony, najprawdopodobniej kładąc się na łóżku, bo młodszy usłyszał w słuchawce trzeszczący materac. 

— Ugryzę cię za tego dzieciaka, innych przyjaciół nie masz, więc nie marudź — przewrócił oczami. — Zamiast na randkę iść to pomógłbyś mi... Siedzę w tym parku od dwóch godzin i pewnie jedyne ciekawe zdjęcie jakie mam to to z przewracającym się bachorem. 

— To nie ja poszedłem na fotografię. 

— Mmm, na ciebie to naprawdę zawsze można liczyć. 

Uniósł obiektyw następny raz, wymierzył niedbale w latarnie przed siebie. Nacisnął malutki guziczek, nawet nie zwróciwszy uwagi na postać, która przypadkiem pojawiła się na wykonanym przed momentem zdjęciu.

.・゜゜・.・。.・゜✭・.・✫・゜・。.

mam nadzieję, ze przypadnie wam do gustu i będziecie chcieli czytać <3

Kolejny rozdział w następny weekend!!

ghostingWhere stories live. Discover now